Jak daleko zalecą "Łabędzie" Monka?

2014-08-30 21:34:40; Aktualizacja: 10 lat temu
Jak daleko zalecą "Łabędzie" Monka? Fot. Transfery.info
Szymon Podstufka
Szymon Podstufka Źródło: Transfery.info

Gary Monk, któremu powierzono stery jednego z dwóch walijskich klubów stwierdził ostatnio, że jego Swansea szczyt możliwości ma osiągnąć w 5-6 meczu sezonu. Jeśli tak będzie, to panie i panowie - "Łabędzie" mogą być rewelacją sezonu.

- Manchester musi jeszcze kogoś kupić, bo z takim zespołem to czeka ich walka o środek tabeli - mówił na gorąco po meczu pierwszej kolejki Premier League dyrektor sportowy "Łabędzi", John van Zweden. I miał do tego pełne prawo, bo jego zespół ograł w niezłym stylu "Czerwone Diabły". No a kto, jeśli nie zwycięzcy, ma prawo udzielania rad pokonanym?
 
Przed sezonem przewidywaliśmy, że wysoko w tym sezonie mogą polecieć "Sroki" z Newcastle. Nie spodziewaliśmy się jednak, że piłkarze Alana Pardew okażą się takimi nielotami, a już od samego początku tak wysoko wzlecą podopieczni Gary'ego Monka. Klub opuścił przecież na rzecz Tottenhamu podstawowy obrońca, Ben Davies, a w jego miejsce nie sprowadzono absolutnie nikogo. Odszedł też podstawowy bramkarz, Michael Vorm, a na zastępstwo przyszedł Łukasz Fabiański, który - patrząc obiektywnie - był od kilku sezonów, z małymi przerwami, bramkarzem numer dwa. A czy Chico, czy Michu, czy Pablo - każdy z nich zostawił sporo serca i umiejętności na murawie Liberty Stadium. Ich także w klubie już nie ma.
 
Ciężko więc nazwać letnie roszady kluczem do sukcesu. Więcej - gdyby jeszcze przed rozgrywkami je bilansować, pewnie wyszedłby minus. A jednak "Swans" grają jak z nut. Gdzie więc tkwi sekret tego zespołu?
 
Trzeba pamiętać o tym, że historia Swansea, a właściwie ostatnich 13 lat, to okres absolutnie wyjątkowy. Historia, która nadaje się na film i która za moment... zadebiutuje na ekranach kin. "Jack To A King - A Swansea Story" to opowieść o pasjonatach, którzy kupili klub występujący w najniższej klasie rozgrywkowej, zmierzający niechybnie do upadku, a którzy po dziesięciu latach cieszyli się z wartego 90 milionów funtów awansu do Premier League.
 
To okres wyjątkowy także dlatego, że w Swansea bardzo mocno ceni się tych, którzy byli z klubem w Championship, ale i w niższych ligach. Rangel, Williams, Tate, Britton, menedżer Monk - wszyscy oni pamiętają jeszcze, jak smakuje walka w League One, skąd wyprowadzili "Łabędzie" w 2008 roku. Wszyscy są wciąż w klubie, ba - grają w podstawowym składzie. W jedenastce, która dwa tygodnie temu ograła Manchester United na Old Trafford, znalazło się czterech zawodników, którzy grali na Liberty Stadium w Championship. A w kadrze jest ich łącznie ośmiu. Plus Monk oczywiście.
 

Wielkimi literami zawodnicy, którzy grali w Swansea, gdy ten klub nie występował jeszcze w Premier League
 
No ale po co ich zmieniać, po co próbować zastąpić ich graczami z zagranicy, skoro dają tak poszukiwaną w poprzednim sezonie pewność w obronie? To na ludziach którzy pamiętają gorsze czasy "Swans" można budować defensywę, to na nich - co pokazuje przykład Bena Daviesa - można zarabiać poważne pieniądze. Swansea nie musi być "Swanseloną", nie musi iść za trendami i trzymać w składzie tylu Hiszpanów, ilu się da, by grać widowiskowo i skutecznie. Bo co tak naprawdę dał klubowi Vazquez? Pozuelo? Pablo? 
 
Na pewno mniej, niż nowy ulubieniec kibiców "Łabędzi" i... graczy Fantasy Premier League, Gylfi Sigurdsson. Oczywiście największą i najbardziej oddaną miłością kochany przez tych, którzy postawili na niego od początku. Islandczyk mógł czuć się niedoceniany w Tottenhamie, gdzie mimo kilku znakomitych występów, często lądował na ławce, wiele razy w ogóle się z niej nie podnosząc. A teraz? Wokół niego buduje się grę ofensywną zespołu, ma już bramkę i cztery asysty w trzech meczach. Człowiek Swansea, bo tutaj przecież już grał, tutaj zachwycił kibiców, notując 7 goli i 5 asyst na wypożyczeniu z Hoffenheim.
 
Wygląda to jak bajka, bo zamiast drżeć o utrzymanie, na Liberty Stadium mogą powoli snuć plany o górnej połówce. Mają do tego pewne prawo, szczególnie, jeśli obliczenia Monka odnośnie przygotowań do sezonu są słuszne, a zespół ma szczyt formy dopiero przed sobą. Oczywiście - jak to w bajkach - coś po drodze zawsze musi pójść nie tak i dla Swansea takim koszmarem byłoby pewnie odejście najlepszego strzelca z poprzedniego sezonu, iworyjczyka Bony'ego. 24 miliony funtów to za ukształtowanego, gwarantującego gole snajpera, wcale nie tak dużo. Na szczęście w ostatnich godzinach okienka transferowego nikt tych 24 kawałków nie zdecydował się wyłożyć. Ale i bez niego ta historia nie jest skazana na brak happy endu. To druga linia sprawiła, że Swansea jest jednym z zespołów z kompletem zwycięstw po trzech kolejkach Premier League. Jaka miła to odmiana względem poprzedniego sezonu.
 
Pierwsze 3 kolejki sezonu 2013/2014
 
Pierwsze 3 kolejki sezonu 2014/2015
 
W tym roku w Swansea, uczniowie osiągnęli najwyższy w historii wynik na egzaminie GCSE, będący odpowiednikiem naszego egzaminu gimnazjalnego. Za rok to miasto może zaliczyć kolejny rekord - najwyższe w historii miejsce zespołu w Premier League. Z prezentowaną ostatnio formą brzmi to całkiem prawdopodobnie.
Więcej na ten temat: Anglia Walia Swansea City FC Gary Monk