Krew przetoczona z Gliwic do Szczecina - mamy w Ekstraklasie swoją "dependencię"

2013-11-01 11:59:10; Aktualizacja: 11 lat temu
Krew przetoczona z Gliwic do Szczecina - mamy w Ekstraklasie swoją "dependencię" Fot. Transfery.info
Szymon Podstufka
Szymon Podstufka Źródło: Transfery.info

Gdy Marcin Robak opuszczał zespół gliwickiego Piasta, zastanawialiśmy się, co dalej będzie z gliwickim klubem. Nie przypuszczaliśmy, że ten transfer spowoduje rozległy krwotok wewnętrzny gliwiczan i tak wielki skok jakościowy Pogoni Szczecin.

Wiedzieliśmy jedno - tak skutecznego napastnika w Piaście może długo nie być. Sprowadzenie Robaka z Turcji to był strzał w dziesiątkę. Ten facet robił znacznie więcej niż to, na co wskazuje statystyka. Bo strzelenie dla Piasta w lidze i eliminacjach Ligi Europy 7 bramek w przeciągu niemal pół roku na kolana nie rzuca. Jedna asysta? Liczbowo - nic wielkiego. Ale już wiele wygranych pojedynków jeden na jeden, niezliczona ilość fauli (po których swoimi rzutami wolnymi zaskakiwał rywali Tomasz Podgórski), umiejętność przytrzymania piłki pod polem karnym rywala, pozwalająca włączyć się do akcji pomocnikom Piasta - to wszystko sprawiło, że Robak ze świeżego powiewu jakości stał się po prostu człowiekiem nie do zastąpienia.
 
W jego kontrakcie były jednak luki. Luki, które mogły poskutkować jego stratą już na początku okienka, na rzecz Podbeskidzia, a które ostatecznie wykorzystała bez zastanowienia szczecińska Pogoń. Jesteśmy przekonani, że gdyby 5-krotny reprezentant Polski wylądował w Bielsku-Białej, Podbeskidzie miałoby kilka dobrych punktów więcej. A tak - tak Pogoń dostała kogoś, kto wprowadził już jeden zespół do europejskich pucharów i - jak widać - chciałby wprowadzić drugi.
 
Do refleksji skłonił nas ostatni mecz Pogoni, właśnie z niedawno opuszczonym przez Robaka Piastem. Widać było gołym okiem kto gra, kto ma pomysł na wygranie meczu, a kto zupełnie się pogubił. I zaczęliśmy się zastanawiać. Jak wiele krwi upuścił swoim odejściem z Piasta Robak, którą później przetoczył do organizmu szczecińskiej Pogoni. Zajrzeliśmy w liczby i te są tak wymowne, że bardziej chyba już być nie mogą.
 
Najpierw zerknęliśmy na to, jak Piast radził sobie przed przyjściem Robaka (czyli od początku sezonu 2012/2013 do 6. marca bieżącego roku, kiedy to były "Widzewiak" podpisał w Gliwicach kontrakt). Zestawiliśmy to z punktami zdobytymi już z nowym napastnikiem w składzie, a później - sprawdziliśmy także, jak z punktowaniem było, gdy Robak z szatni gliwickiego klubu zniknął.
 
Piast przed przyjściem Marcina Robaka, źródło: 90minut.pl
 
Przed Robakiem Piast radził sobie różnie. Potrafił dostać solidnie w zęby od Lecha, tracąc cztery gole w 45 minut, ale też powalczyć jak równy z równym z Legią na Łazienkowskiej. Wygrać wyjazdy do Gdańska i Białegostoku, by po kilkunastu dniach u siebie dać się ograć Widzewowi. Pozycja w tabeli odzwierciedlała taki stan rzeczy doskonale - gliwiczanie byli na 8. miejscu, daleko od strefy spadkowej, ale też nie najbliżej czołówki (do 4. miejsca, jakie zajęli na koniec sezonu tracili w tym momencie 8 punktów).
 
W tym momencie do klubu trafia napastnik, który Turcji nie podbił i chce odbudować swoją pozycję w Polsce. Już w debiucie pokonuje golkipera Lechii Gdańsk, a do końca sezonu Piast z nim w składzie ponosi tylko jedną porażkę - 0:3 u siebie z Lechem Poznań.
 
Piast z Marcinem Robakiem, źródło: 90minut.pl
 
Piast kwalifikuje się do pucharów, gdzie w obydwu spotkaniach przeciwko Karabachowi Robak trafia, wydatnie przyczyniając się do tego, że potyczka z Kazachami trwała aż 210 minut. Ligę rozpoczyna jeszcze w barwach Piasta, zostawiając go w momencie podpisania kontraktu z Pogonią na wysokim, czwartym miejscu.
 
13. sierpnia, choć to nie piątek, będzie długo pamiętany jako jeden z najgorszych dni podczas drugiej przygody Piasta w Ekstraklasie. Robak opuszcza Gliwice i zasila jednego z ligowych rywali, szczecińską Pogoń. Pogoń, która w napadzie miała potencjał na poziomie pierwszej, może nawet drugiej ligi. Polskiej. Donald Djousse o miejsce z przodu miał walczyć z Tomaszem Chałasem.
 
I przyszedł Robak. Dla Piasta zaczęło się pikowanie w dół...
 
Piast po odejściu Marcina Robaka do Pogoni źródło: 90minut.pl
 
... a dla Pogoni - znacznie lepsze czasy. Na ten moment - a minęło przecież dopiero dwa i pół miesiąca - Robak zaliczył w Szczecinie 5 goli, 4 asysty, a także... samobója. Trzy z nich wbił swojemu byłemu klubowi, z którego zabrał ze sobą wszystko, co najlepsze. Pogoń, o czym już wspominaliśmy, odżyła:
 

Pogoń z Marcinem Robakiem, źródło: 90minut.pl
 
Bo wcześniej (umownie wybraliśmy ramy 1.01.2013 - 12.08.2013) było nienajlepiej. Jeśli z poniższej tabeli wyrzucić beniaminków oraz spadkowiczów (przez to mają na swoim koncie mniej spotkań), Pogoń jest drugą najgorszą drużyną ligi, o punkt wyprzedzając łódzki Widzew. 
 
Pogoń od początku roku do momentu przyjścia do klubu Marcina Robaka, źródło: 90minut.pl
 
Nawet w tym - wydawało się świetnie rozpoczętym od zwycięstwa w Lubinie - sezonie, najlepiej nie było. Może nie tak tragicznie, jak wiosną, kiedy to Pogoń wygrała tylko 4, a przegrała aż 9 spotkań, ale wciąż nie na tyle dobrze, by walczyć o coś więcej, niż pewne utrzymanie. Przychodzi Robak, wyciąga swoją magiczną różdżkę (nie, nie ze spodenek jak Juan Mata) i czary-mary, w 10 kolejnych spotkaniach, Pogoń jest do spółki z Wisłą najlepiej punktującym zespołem ligi. A to, jak zagrała w pierwszej połowie meczu z Piastem, może kandydować do miana najlepszych 45 minut tego sezonu. Dominacja absolutna.
 
Wniosek? Robak przydaje się nie tylko na ryby, jako przynęta, ale także w Ekstraklasie - jako strzelba numer jeden zespołu z ambicjami. Pogoni pozostaje wykorzystać wysokie (jak na naszą ligę nawet bardzo wysokie) umiejętności swojego snajpera, a Piastowi - modlić się o to, by zimą udało się sprowadzić kogoś, kto da drużynie choć połowę tego, co dawał Robak. Może dlatego w Gliwicach z takim pożądaniem spogląda się obecnie w stronę Roberta Demjana?