Mocne wejście Martiala

2015-09-25 19:35:35; Aktualizacja: 9 lat temu
Mocne wejście Martiala Fot. Transfery.info
Mateusz Jaworski
Mateusz Jaworski Źródło: Transfery.info

„Anthony who?” Mniej więcej w ten sposób statystyczny kibic Manchesteru United zareagował na wieść o przenosinach na Old Trafford Anthony’ego Martiala. Francuz tymczasem notuje na Wyspach naprawdę mocne wejście.

Przed przenosinami na Old Trafford Martial nie należał do piłkarzy szerzej znanych ani w skali Kontynentu, ani tym bardziej w Wielkiej Brytanii, jednak nie sposób było określić go jako gracza anonimowego. Do tego dochodzi jednak przeświadczenie Anglików o tym, że stanowią centrum futbolowego świata, niejednokrotnie objawiające się – niemającymi wiele wspólnego z rzeczywistością – ocenami oraz porównaniami między tym, co ich, co znają, a tym, co cudze i nie znają lub po prostu znać nie chcą. Innymi słowy – przekonanie o wyższości angielskiej piłki, a precyzując, tamtejszej ligi. Jego nietrafności dowiodła choćby ostatnia edycja Ligi Mistrzów. Na problem zwrócił uwagę też m.in. Gary Neville analizując w ubiegłym sezonie spotkanie Liverpoolu z Arsenalem (2:2). To wszystko sprawiło, że transfer Martiala spotkał się ze sporym sceptycyzmem, a on sam postrzegany był raczej jako potencjalna przepłacona gwiazdka i transferowy niewypał niż ktoś, kto z miejsca weźmie na siebie odpowiedzialność za zdobywanie bramek, z czym od początku sezonu "Czerwone Diabły" miały w Premier League niemałe problemy.


Po sfinalizowaniu transferu Martiala Louis van Gaal zapowiadał, że minie trochę czasu, zanim zobaczymy go w akcji. Holenderski menadżer musiał jednak zweryfikować swoje plany co do Martiala po tym przed meczem z Liverpoolem, kontuzji doznał Wayne Rooney. Kapitana Manchesteru na „9” zastąpił Marouane Fellaini, jednak manewr ten – przynajmniej tym razem – raczej nie wypalił. United zwłaszcza w pierwszej połowie mieli spore problemy z rozegraniem w strefie ataku i kreowaniem sytuacji bramkowych. Jako jedną z przyczyn wskazywano m.in. niewielką mobilność Fellainiego jako piłkarza najbardziej wysuniętego; jednocześnie gospodarze przy próbach tworzenia okazji strzeleckich nie byli w stanie wykorzystać jego niewątpliwego atutu w postaci wzrostu. To zmieniło się po wejściu na boisko Martiala – do tego momentu piłkarze United dośrodkowywali 19 razy (4 centry były celne), a po tym zaś ledwie raz.

 

Debiutanckie trafienie Martiala – nieprzypadkowo – zostało porównane do tej bramki Thierry’ego Henry’ego, zdobytej także przeciwko Liverpoolowi.


W kolejnych dwóch spotkaniach Martial wyszedł już w podstawowym skłądzie – najpierw w Eindhoven (porażka 2:1 z PSV), a następnie z Southamptonem (wygrana 3:2). Na St. Mary’s Stadium 19-latek dołożył dwa trafienia. Warto odnotować, że na ten mecz wykurował się Rooney, który został przez van Gaala przesunięty na „10”, za plecy Martiala – czyli na pozycję, która wydaje się dla niego optymalna.


W środę United pokonali w Pucharze Ligi Ipswich Town 3:0, a Martial znów strzelił – tym razem wchodząc z ławki.

 

Pora na trochę liczb. Martial ma na koncie 4 mecze w barwach Manchesteru we wszystkich rozgrywkach i 4 zdobyte gole. 3 z nich zdobył w Premier League (w 2 meczach) i jeżeli trafi w niedzielę przeciwko zamykającemu tabelę Sunderlandowi – podopieczni Dicka Advocaata stracili jak dotąd najwięcej bramek w ligowej stawce, bo aż 13 – przejdzie do historii jako pierwszy zawodnik United, który zdobywał bramki w trzech kolejnych spotkaniach. Jest i inny rekord do pobicia – Louis Saha i Robin van Persie potrzebowali 5 meczów (ligowych), by w barwach „Czerwonych Diabłów” zdobyć pięć bramek. Martial ma spore szanse, by dobić do tej granicy szybciej i niewykluczone, że uda mu się to już w tę sobotę.

Statystycznie dorobek Martiala również robi wrażenie. Napastnik United trafia średnio co ok. 56 minut, w Premier League zaś co ok. 38 minut. Niezwykłą skuteczność Martiala potwierdza też to, że oddał do tej pory w lidze 4 strzały: 3 spośród nich z pola karnego – wszystkie znalazły drogę do siatki, a także 1 spoza – niecelny. 3 z 4 goli Martiala padły w klasycznych sytuacjach 1na1 – co ciekawe, wszystkie te sytuacje kończył w ten sam sposób, tj. plasowanym uderzeniem prawą nogą w lewy (dalszy) róg bramki rywali.  

Źródło: Squawka.

Martial chętnie wchodzi w drybling – dotąd 5 razy w ciągu 115 minut, z czego 4 były udane. W powietrzu radzi sobie natomiast przeciętnie – z 18 pojedynków wygrał 8.

Elementem, do czego można się przyczepić, jest celność podań. Jak do tej pory jedynie 64% jego zagrań trafia do adresatów, jednak ponad połowę niecelnych podań stanowią podania głową. 

Źródło: Squawka.

Co na to wszystko van Gaal? – Ma trochę szczęścia, ale najważniejsze są umiejętności – tak na przedmeczowej konferencji prasowej Holender odniósł się do pierwszych tygodni Martiala na Old Trafford.


MATEUSZ JAWORSKI