„Liczyliśmy na bombę transferową”, czyli Mikita znów w akcji

2018-01-27 14:49:43; Aktualizacja: 6 lat temu
„Liczyliśmy na bombę transferową”, czyli Mikita znów w akcji Fot. Transfery.info
Jan Mazurek
Jan Mazurek Źródło: Transfery.info

Podczas swojej kariery Patryk Mikita podjął tak dużo złych decyzji, że naprawdę nie sposób je wszystkie zliczyć. Przez to na stałe przylgnęła do niego łatka zmarnowanego talentu.

Kiedy wydawało się, że w końcu się ustatkował i znów zaczął wychodzić na prostą, wywołał kolejną sensację. Zdradzamy jej kulisy. 

***

Przemiana i nostalgia

Listopad 2017. Patryk Mikita siedzi w jednej z salek na obiekcie Siarki Tarnobrzeg. Za dwadzieścia minut zaczyna się zbiórka na trening. Jest wcześniej. Uśmiechnięty, z wypitą do połowy butelką zimnej Nestea i paczką cukierków. Opowiada anegdotę:

„W Siarce Tarnobrzeg mamy taki system, że zawodnik, który nie rozegra całego spotkania w II lidze, gra potem jeszcze raz w A-klasowych rezerwach, żeby cały czas być w rytmie meczowym. Pewnego razu, gdy byłem w takiej sytuacji, zaczepił mnie jeden z kolegów z drużyny.
- Co ty tu robisz?
- Eee… jak to? Przecież wiesz, jak to działa…
- No, ale zobacz, dwa lata temu byłeś o krok od Ligi Mistrzów, a teraz biegasz z nami po jakiś kartofliskach.” 
I zaraz dodaje:
- Ta perspektywa boli, bo miał rację. Ja siebie widzę w Ekstraklasie - kiwa głową nieco nostalgicznie, ale widać, że faktycznie uważa, że jego miejsce jest dwa poziomy wyżej. W elicie.

Na razie jednak daleko mu do Ekstraklasy. Siarka Tarnobrzeg jest niezłym piłkarsko, dobrze zarządzanym, walczącym o awans do I ligi, ale przy tym nieco prowincjonalnym, spokojnym klubem, gdzie wszystko toczy się jakby wolniej. Nie ma wielkiego parcia na wygranie ligi, a najlepsi zawodnicy regularnie odchodzą, a zastępowani są kolejnymi nieoszlifowanymi talentami. I w takim miejscu dano szanse Mikicie. Ostatnią na odbudowanie kariery. „Ostatnią”, bo nawet mimo tego, że ma dopiero 24 lata, w swojej karierze przeżył jeden spektakularny wzlot i bardzo dużo upadków. 

W polskiej piłce jest symbolem zmarnowanego talentu i młodej gwiazdeczki, której od przelotnej sławy i nagłego przypływu gotówki odbiła sodówka. Po latach sam to przyznaje. Ma świadomość tego, że powinien był bardziej skupiać się na piłce. Ale życie nastoletniego piłkarza w Warszawie wiąże się z wieloma pokusami, którym nie potrafił się przeciwstawić. I tak jak w ekspresowym tempie jego gwiazdka rozbłysła, tak samo błyskawicznie zgasła. 

Patryk Mikita nie jest już jednak tą samą osobą, która chodziła do kasyn, spóźniała się na treningi i pyskowała trenerom. Zmienił priorytety. Najważniejsza ma być dla niego rodzina, stabilizacja i piłka. I kiedy wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, on podjął kolejną kontrowersyjną decyzję…

Feralny transfer

-  Patryk Mikita latem podpisał z Siarką roczny kontrakt, bez możliwości odejścia zimą. Wcześniej miał propozycję dwuletniej umowy z klauzulą odstępnego, z której nie skorzystał. W świetle przepisów mógł podpisać kontrakt z innym klubem już w oknie transferowym poprzedzającym rundę wiosenną, ale mógłby on obowiązywać dopiero od pierwszego lipca. I z tej opcji skorzystał. Od lipca będzie zawodnikiem Radomiaka - referuje lekko wzdychając prezes Siarki Tarnobrzeg, Dariusz Dziedzic.

Sprawa wydaje się jednak bardziej skomplikowana. Radomiak jest jednym z bezpośrednich konkurentów Siarki w walce o awans do I ligi, a przecież Mikita jeszcze pół roku będzie grał w Tarnobrzegu. Powstaje ewidentny konflikt interesów. - Sytuacja faktycznie może być trochę niezręczna, ale w sporcie jest dopuszczalna. Profesjonalny zawodnik powinien zachować się uczciwie. Do końca czerwca obowiązuje go kontrakt z Siarką i gra o jak najlepsze wyniki dla nas. Dopiero od początku lipca może zastanawiać się, co dobrego może zrobić dla Radomiaka. Tego od niego oczekuję - przekonuje z nadzieją Dziedzic.

Rzeczywistość może okazać się bardziej brutalna. Napastnik transfer rozegrał fatalnie. Zaczął układać się z Radomiakiem bez poinformowania kogokolwiek ze sztabu szkoleniowego. Pospieszono się też z ogłoszeniem dojścia do porozumienia. W dobrym smaku byłoby poczekanie z ogłoszeniem transferu do zakończenia rundy wiosennej. 

Znamienna jest sytuacja, w której trener Siarki, Włodzimierz Gąsior miał dowiedzieć się o odejściu swojego podopiecznego dopiero po fakcie. - Mikita nieładnie się z nim obszedł. Był na niego mocno wkurzony, a Gąsior to raczej taka osoba, której podpada się raz a dobrze. Jeśli nie zajdzie taka konieczność, mam tu na myśli wykluczenie z powodu kartek lub kontuzję, któregoś z graczy, to podejrzewam, że Mikicie będzie naprawdę trudno o grę. 24-letni napastnik będzie pewnie siedział na ławce i rozgrywać mecze w rezerwach. Faktycznie, dziwnym byłoby gdyby Gąsior wystawiał zawodnika, któremu paradoksalnie bardziej może zależeć na awansie Radomiaka niż Siarki - stwierdza Adam Delimat, komentator meczów drugiej ligi na kanale Łączy Nas Piłka.

Czy faktycznie grozi mu degradacja do rezerw? 

- Nie przewidujemy takiego rozwiązania. Liczymy na jego profesjonalne podejście do szansy, którą mu daliśmy i to, że wypełni swój kontrakt do końca. Kibicuję mu szczerze, żeby poczynił progres, pomagając przy tym i sobie, i Siarce. Nie ma tutaj tematu rezerw, chyba, że sobie na to jakoś specjalnie zasłuży - przekonuje prezes szóstej drużyny II ligi.

Dziwaczne rozmowy

Całe nieporozumienie nie powstałoby, gdyby Mikita odszedł już zimą. Wtedy jednak Siarka musiałaby przystać na propozycję Radomiaka, która jednak nie spełniała oczekiwań ekipy z Podkarpacia. - Informowałem go od początku, że z zimowym transferem będzie trudno. W grę ewentualnie wchodziłaby kwestia ewidentnego progresu sportowego, wyższej ligi, a tu nie było o tym mowy.  Mimo to podjęliśmy rozmowy, liczyliśmy na II-ligową bombę transferową, ale oferta Radomiaka, mówiąc eufemistycznie, była mocno niezadowalająca. 15 stycznia zamknąłem temat rozmów z Radomiakiem, odbyłem rozmowę z Patrykiem i naprawdę nikt go nie będzie straszył rezerwami… - jeszcze raz podkreśla Dziedzic. 

Zupełnie inaczej całą sprawę przedstawia druga strona rozmów. - Oficjalnie Mikicie kontrakt wygasa za pół roku, a to oznacza, że - wedle przepisów - mógł podpisać umowę z dowolnym klubem. I tak zrobił. Teraz robimy wszystko, żeby trafił do nas jeszcze zimą, Jeżeli nastąpi porozumienie między klubami, to Patryk do nas dołączy. Rozmowy w tej sprawie trwają - przekonuje rzecznik drużyny z Radomia, Michał Szprendałowicz.

Zaznaczamy mu, że według ludzi z Siarki Tarnobrzeg negocjacje zostały zerwane.

- Pana decyzja, komu pan zaufa - odpowiada enigmatycznie. Mało przekonująco. Sprawę zamyka Dariusz Dziedzic:

- Jest tylko jedna prawda i nie ma co tutaj dywagować: Mikita definitywnie zostaje w Siarce do końca kontraktu. 

Krok w przód poprzez skok w bok?

Patryk Mikita rozegrał przyzwoitą jesień w Siarce. Grając regularnie, zaliczył solidny bilans: 13 meczów, cztery gole, bramka co 228 minut. - Jesień była przyzwoita, ale na pewno nie doskonała. W Siarce dostał szansę na odbudowę, w kilku meczach pokazał się z niezłej strony, ale nie był wiodącą postacią w tej drużynie. Mam wrażenie, że dobra wiosna mogłaby pozwolić mu na wykonanie kroku do przodu - mówi Delimat. 

W planowanym powrocie do Ekstraklasy może mu pomóc również transfer do Radomiaka, ale tylko pod warunkiem, że w Tarnobrzegu nie kłamią i Mikita nie będzie zmuszony do gry w rezerwach, bo w innym wypadku transfer traci sens. - Oczywiście, potencjalnie mogłoby to być duże wzmocnienie Radomiaka. Jednak weźmy hipotetyczną, ale prawdopodobną sytuację, w której spełnia się scenariusz zesłania do rezerw. Wszyscy tracą. Siarka będzie musiała radzić sobie na wiosnę bez niezłego zawodnika, opłacając mu do tego kontrakt. Radomiak latem dostanie chłopaka po pół roku gry w A-klasie. Sam Mikita wiosnę będzie mógł uznać za straconą. Jedynym ratunkiem mogłaby być teraz decyzja o wykupieniu Mikity z Siarki już teraz - fachowo analizuje dziennikarz ŁNP, specjalizujący się w niższych ligach.

Tak prezentuje się cała sprawa. Skomplikowanie. Jest dużo niewiadomych, ale jedno można stwierdzić bez zastanowienia: ten piłkarz ma tendencję do sprowadzania na siebie kłopotów, wszczynania nieporozumień i utrudniania najprostszych decyzji.