Aleksandar Vuković o decyzji w sprawie Artura Boruca. „Zrobiłby na moim miejscu to samo”
2024-01-29 12:37:10; Aktualizacja: 10 miesięcy temuAleksandar Vuković na łamach „Przeglądu Sportowego Onet” w ramach cyklu „Legia w czyśćcu” autorstwa Łukasza Olkowicza wrócił wspomnieniami do sprawy odsunięcia Artura Boruca od zespołu Legii Warszawa.
To z Legii Warszawa Artur Boruc wyruszył na szerokie wody, rozpoczynając grę za granicą. Poza ojczyzną występował w Celticu, Fiorentinie, Southampton oraz Bournemouth. Do stolicy powrócił w 2020 roku. W pierwszym sezonie zanotował 12 czystych kont w 25 ligowych występach, dokładając dużych rozmiarów cegiełkę do wywalczenia przez stołeczną ekipę tytułu mistrzowskiego.
W drugim legioniści z nim w składzie awansowali do fazy grupowej Ligi Europy. W niej zagrał jeszcze ze Spartakiem Moskwa, ale potem zaczął pauzować. Bramkarz zdecydował się zająć zdrowiem, z którym miał problemy już wcześniej, regularnie grając na środkach przeciwbólowych. „Być może nie ma w tym przypadku, że postanowił o nie zadbać w momencie, gdy poczuł się niesprawiedliwe potraktowany przy rozliczaniu premii za awans do fazy grupowej Ligi Europy” - pisał swego czasu Łukasz Olkowicz. W tle pozostawała też sprawa nowej umowy.
Po kilku tygodniach Boruc wrócił do bramki. Potem przepracował okres przygotowawczy z zespołem, aż w końcu przyszedł feralny mecz Ekstraklasy z Wartą Poznań. Legia przegrała 0:1, a on zobaczył czerwoną kartkę za odepchnięcie Dawida Szymonowicza, za co wlepiono mu zawieszenie. Popularne
Po nim 43-latek między słupki już nie wrócił. Taka była decyzja trenera Aleksandara Vukovicia.
- W trakcie jego zawieszenia graliśmy bardzo ważny mecz z Wisłą Kraków. Wygraliśmy po golu w doliczonym czasie, on oglądał go z trybun. Później nie zszedł do szatni, choć przyszli wszyscy. W ogóle po czerwonej kartce Artur już średnio był zaangażowany w życie drużyny, delikatnie mówiąc. (…) Artur, z którym zaczynałem w Legii, zrobiłby na moim miejscu to samo, albo oczekiwałby od trenera takiej decyzji wobec piłkarza i drużyny. Zawodnicy doskonale wiedzą, kto zasługuje na grę, a kto nie. Pozostaje kwestia, czy trener ma zasady i konsekwentnie ich przestrzega - skomentował to „Vuko” na łamach „Przeglądu Sportowego Onet”.
- Zespół to organizm niekoniecznie funkcjonujący na takich zasadach, jakie widzą kibice. Od środka nie wszystko wygląda tak, jak komuś wydaje się z boku. Niepopularne decyzje zespół odbiera inaczej niż na zewnątrz. Nie robię czegoś na przekór drużynie, jej niekorzyść. Szokować mogę opinię publiczną, ale nie zawodników. To z ich odbiorem się liczę. W zespole spędzasz tyle czasu i jesteś w tym wszystkim razem, że w pewnym sensie tworzymy rodzinę. W szatni wiedzieli, że decyzja o Arturze nie wynika z tego, że trener na niego się wypiął - dodał obecny opiekun Piasta Gliwice (więcej TUTAJ).