Boniek: Dlatego Sousa nie powołał Kapustki na EURO 2020

2021-06-12 08:41:32; Aktualizacja: 3 lata temu
Boniek: Dlatego Sousa nie powołał Kapustki na EURO 2020 Fot. Marcin Kadziolka / Shutterstock.com
Piotr Zelek
Piotr Zelek Źródło: Rzeczpospolita

Prezes PZPN Zbigniew Boniek udzielił niedawno ciekawego wywiadu „Rzeczpospolitej". W rozmowie, którą przeprowadził z nim Stefan Szczepłek, Boniek poruszył choćby temat braku powołania dla Bartosza Kapustki na EURO 2020.

Były gwiazdor Juventusu oraz Romy ocenił ostatnie zgrupowanie Polaków przed europejskim turniejem:

- Było cicho i spokojnie. Upewniłem się w przekonaniu, że podjąłem słuszną decyzję w sprawie zmiany trenerów. Jurka Brzęczka bardzo lubiłem i szanowałem. Jednak meczom jego drużyny towarzyszył czasami hejt. Jurek nie ponosił żadnej winy, ale on ze zrozumiałych względów źle się z tym czuł i trochę się okopywał na swoich pozycjach. Rola psychologa kadry została przez niego niewłaściwie zrozumiana i niepotrzebnie wyolbrzymiona. Zawodnicy nie mieli przekonania do niektórych członków sztabu. Komunikacja nie była więc najlepsza.

- Przyszedł trener z zagranicy i mamy spokój. Paulo Sousę znałem wcześniej. Wiedziałem, jakim jest człowiekiem i nie zawodzę się na nim. Jest sympatyczny, ale stanowczy. Uśmiecha się, dla każdego ma ciepłe słowo, jednak stawia na swoim. Ale najważniejsze jest to, że cały sztab złożony jest z obcokrajowców, którzy nie kierują się w pracy polską mentalnością. Jakoś to będzie, puszczę jakiś przeciek do zaprzyjaźnionego dziennikarza, zacznie się polskie piekiełko. Jurek stał się ofiarą takiej mentalności. Ci Portugalczycy, Hiszpanie i Włosi przyjechali do pracy, którą mają dobrze wykonać.

Boniek wypowiedział się również na temat Sousy, poproszony o porównanie go do poprzednich selekcjonerów:

- (...) Każdy człowiek jest inny. Kiedy w październiku 2012 roku zostałem prezesem, selekcjonerem był Waldemar Fornalik. Nie zamierzałem tego zmieniać. Pracował jeszcze przez rok i dopiero przegrane eliminacje do mistrzostw świata zadecydowały o jego odejściu. Adama Nawałkę wybrałem sam. Znałem go z boiska, byliśmy razem na mistrzostwach świata, widziałem, jak daje sobie radę w roli trenera. I nie żałuję tego wyboru. Podobnie jak postawienia na Jurka Brzęczka. Każdy wykonał swoją pracę. Ale też każdy podpisujący umowę o pracę selekcjonera ma świadomość, że od razu podpisuje swoje zwolnienie. To jest nieuniknione.

- (...) Każdy sposób jest dobry, jeśli prowadzi do sukcesu. A czy doprowadzi? Tego się nie wie, więc nie powinno się w to ingerować. Na przykład za czasów Adama Nawałki i Jurka Brzęczka zawodnicy siadali na zgrupowaniach przy jednym stole (...) Przy Sousie zawodnicy sami się dobierają, jak chcą. Ze względu na osobiste relacje, wspólną grę w tym samym klubie, poczucie humoru. Jak ktoś opowie dowcip, żeby do wszystkich dotarł. Bo jeśli ktoś nie złapie, to się nie nadaje do towarzystwa. Jak w życiu. Jest całkowity luz, każdy sam się pilnuje, bo wie, jaka odpowiedzialność na nim spoczywa. Panuje dyscyplina pracy i swoboda po jej wykonaniu.

- Portugalczyk rozmawia z każdym, po piętnaście minut przy stole. Bierze też graczy na dłuższe rozmowy w cztery oczy. Zna już wszystkich z boiska, a rozmowy pozwalają mu zorientować się, jakimi są ludźmi i czego w życiu chcą.

W rozmowie pojawił się także temat Bartosza Kapustki i braku powołania go do kadry na EURO 2020:

- Rozmawiałem z Paulo o Kapustce. On twierdzi, że to dobry zawodnik, ale na jego pozycji dwa gole i dwie asysty w lidze to trochę za mało. Emocje wzbudza też brak Sebastiana Szymańskiego, ale skoro trener mówi, że na jego pozycji ma lepszych, to ja mu wierzę. Ja też bym chciał widzieć Kamila Grosickiego w najlepszej formie, ale nie można jej osiągnąć, spędzając sezon na ławce rezerwowych. Więc żałując Kamila, który przez kilka lat był ładną twarzą reprezentacji, nie dziwię się decyzji selekcjonera.

Cały wywiad dostępny jest na stronie internetowej "Rzeczpospolitej".