Były król strzelców Ekstraklasy aktualnie zajmuje się... rozwożeniem węgla

2024-03-22 00:06:23; Aktualizacja: 8 miesięcy temu
Były król strzelców Ekstraklasy aktualnie zajmuje się... rozwożeniem węgla Fot. Mikolaj Barbanell / Shutterstock.com
Jan Chromik
Jan Chromik Źródło: Przegląd Sportowy Onet

Grzegorz Piechna prawie 20 lat temu został królem strzelców Ekstraklasy, ale po zakończeniu kariery zajmuje się czymś zupełnie niezwiązanym z futbolem, a mianowicie rozwożeniem węgla, co zdradził w rozmowie z „Przeglądem Sportowym Onet”.

Grzegorz Piechna grał jako środkowy napastnik i prawie dwie dekady temu był superstrzelcem Korony Kielce.

Dołączył do tego klubu latem 2004 roku i najpierw wywalczył z drużyną awans do Ekstraklasy, samemu sięgając po koronę króla strzelców z 17 trafieniami na koncie, a klasę wyżej również imponował strzeleckim instynktem, bo ponownie mógł się pochwalić największą liczbą zdobytych bramek (było ich 21), czym zapracował sobie na transfer do Torpedo Moskwa, gdzie jednak nie wiodło mu się najlepiej i szybko wrócił do Polski.

47-latek później w żadnym z klubów nie potrafił zagrzać dłużej miejsca, aż latem 2016 roku zdecydował się odwiesić buty na kołek.

Aktualnie Piechna kontakt z futbolem ma jedynie hobbystyczny, bo weekendami gra w drużynie oldbojów Ceramiki Opoczno, a zawodowo zajmuje się czymś dosyć nietypowym, jak na byłego piłkarza, a mianowicie rozwozi węgiel.

- Pracę zaczynam o 6:30, a kończę o 16:00, czasem o 17:00. Zależy, ile jest do zrobienia. To rodzinna firma. Sami krewni w niej pracują. Dystrybuujemy tylko polski węgiel. Jakiś czas temu powstało duże zamieszanie na rynku. Sytuacja nie wróciła do normy, ale jeszcze można z tego wyżyć - powiedział Piechna w rozmowie z „Przeglądem Sportowym Onet.

- Jestem takim człowiekiem, że ciężko byłoby mi siedzieć w domu i nic nie robić. Jakiś czas temu namawiali mnie na kurs trenerski, ale mnie to nie rajcuje. Trzeba mieć cierpliwość i trzeba się temu w pełni poświęcić. Dlatego wolę iść do normalnej pracy, skończyć o tej i o tej godzinie, a później mieć spokojną głowę - dodał były napastnik, który na swoim koncie ma symboliczny występ w reprezentacji Polski.

Paweł Janas dał mu szansę w towarzyskim spotkaniu z Estonią, a Piechna nawet wpisał się wtedy na listę strzelców.