Copa del Rey jak Superpuchar Polski? Hiszpanie mają kłopot ze wskazaniem daty finału

Jeszcze niedawno powszechną wesołość wzbudzały problemy z rozegraniem Superpucharu Polski. Teraz okazuje się, że podobne kłopoty mogą mieć Hiszpanie. Jak donosi „AS”, spotkanie finałowe Copa del Rey nie ma jeszcze wyznaczonego terminu.

Puchar Króla od zawsze cieszy się dużym zainteresowaniem. Ten turniej zawsze przynosi sporo niespodzianek, o czym najlepiej świadczy fakt, że w XXI wieku Copa del Rey wygrywało więcej zespołów (12) niż mistrzostwo Hiszpanii (cztery).

Prawdopodobnie w trwającej edycji również nie zabraknie emocji. Zanim jednak poznamy jej zwycięzcę, RFEF musi podjąć decyzję dotyczącą terminu meczu finałowego.

Ostatnie spotkanie Pucharu Króla w tym sezonie na pewno odbędzie się w Sewilli. Powody organizacyjne sprawiły natomiast, że nie wiemy jeszcze, kiedy to nastąpi.

Popularne

Previous

Błyskawiczna decyzja Realu Madryt w sprawie Xabiego Alonso

A jednak? Aleksandar Vuković kandydatem polskiego klubu

Kibice Wisły Kraków wściekli. „On nie powinien więcej zagrać. Dość”

Wróci i na wiosnę będzie gwiazdą Ekstraklasy? „Podpisuję się dwoma rękami”

Marek Papszun już pociąga za sznurki w Legii Warszawa?! Tę decyzję stołeczny klub miał podjąć na jego życzenie

Legia Warszawa już bardzo blisko?! „Zaawansowane rozmowy”

Bartłomiej Drągowski z niespodziewanym powrotem do Ekstraklasy?

Vladislavs Gutkovskis łączony z klubem Ekstraklasy

Next

Według informacji „AS” musiano zrezygnować z pierwotnego terminu rozegrania decydującego meczu, który był wyznaczony na 25 kwietnia.

Wszystko przez odbywające się wtedy Grand Prix Hiszpanii w MotoGP oraz Festiwal Kwietniowy. Hiszpańska federacja chce uniknąć kolizji z tymi wydarzeniami, wymagającymi zwiększonej obecności służb porządkowych i bezpieczeństwa.

- Ściśle współpracujemy z RFEF i rozważymy wszelkie możliwości - powiedział rzecznik władz miejskich Sewilli, Juan Bueno.

Oczywiście trudno wątpić, że problemy wpłyną znacząco na organizację rozgrywek i ich reputację. Gdyby tak się jednak stało, PZPN mógłby się pocieszać, że nie tylko w Polsce zdarzają się podobne sytuacje.