Kobieta oskarżająca Daniego Alvesa twierdzi, że dopuścił się on napaści seksualnej 30 grudnia w znajdującym się w Barcelonie klubie nocnym Sutton. Po złożeniu wyjaśnień przez Brazylijczyka w tej sprawie sąd zdecydował się umieścić go w areszcie bez możliwości jego opuszczenia za kaucją.
Nowe informacje na ten temat przekazało Ge.globo.com. Jak czytamy, 39-latek zmienił swoje pierwotne zeznania. W piątek rano stwierdził, że nie zna ofiary i w klubie Sutton nic się nie wydarzyło. Po południu przyznał się do uprawiania z nią seksu, ale za obopólną zgodą. W obu przypadkach zaprzeczył temu, że dopuścił się wobec niej aktów przemocy czy gwałtu.
To właśnie sprzeczność w zeznaniach miała mieć decydujące znaczenie przy werdykcie sędziego o tymczasowym aresztowaniu.
Kamery klubu Sutton zarejestrowały, że kobieta oraz Alves weszli do łazienki, w której miało dojść do stosunku, w różnym czasie. Ona przebywała w niej przez 14 minut, a on przez 16. Po wszystkim kobieta udała się do szpitala w celu przeprowadzenia badań lekarskich. Hiszpańskie gazety informują, że na jej sukience wykryto obecność nasienia.
Oglobo.globo.com twierdzi, że kobiecie nie zależy na uzyskaniu odszkodowania. Chce tylko sprawiedliwości.
Alves, z którym Pumas UNAM rozwiązało już umowę, przebywa w zakładzie Centro Penitenciario Brians 1 znajdującym się na obrzeżach Barcelony. Na razie nie wiadomo, jak długo będzie tam zatrzymany.