David Luiz mógł tego lata trafić do... Realu Madryt

2021-09-16 23:39:19; Aktualizacja: 3 lata temu
David Luiz mógł tego lata trafić do... Realu Madryt Fot. Marcelo Cortes | Flamengo
Kamil Freliga
Kamil Freliga Źródło: O Globo

Znamy coraz więcej szczegółów dotyczących powrotu Davida Luiza do ligi brazylijskiej. Okazuje się, że zainteresowany piłkarzem był też Carlo Ancellotti - informuje „O Globo”.

W poniedziałek 34-letni środkowy obrońca został ogłoszony nowym piłkarzem Flamengo. Od odejścia z Arsenalu do podpisania półtorarocznego kontraktu minęły jednak ponad dwa miesiące i zawodnik zdążył otrzymać propozycje z wielu klubów. Jednym z nich był Real Madryt.

Trener „Królewskich” Carlo Ancellotti doskonale zna Brazylijczyka, gdyż pracował z nim w Chelsea w 2011 roku. Włoski szkoleniowiec sam zadzwonił do Davida Luiza i zapytał o ewentualne zainteresowanie przenosinami do Madrytu. Te wiązałaby się jednak z dużym ryzykiem. Real nie ma w tym momencie w kadrze miejsca na kolejnego zawodnika bez paszportu Unii Europejskiej. LaLiga dopuszcza zgłoszenie trzech takich piłkarzy. Limit wyczerpują Vinícius Júnior, Rodrygo i Éder Militão. Nawet mimo odejścia z klubu Sergio Ramosa i Raphaëla Varane'a, szanse Luiza na grę mogłyby być bardzo ograniczone. 

Obrońca wybrał więc Flamengo, choć jak sam mówi, miał również kilka innych opcji, które pozwoliłyby mu na cichsze, spokojniejsze życie. Zdecydować miały przede wszystkim ambicje sportowe.

David Luiz chce  osiągnąć sukces w Brazylii, gdzie nadal jest pamiętany jako uczestnik feralnego meczu przegranego 1:7 z Niemcami podczas MŚ 2014. Drużyna z Rio de Janeiro ma także potencjał, by powalczyć o wygranie Copa Libertadores, a to pozwoliłoby stoperowi zagrać na Klubowych Mistrzostwach Świata. Tam bardzo chciałby zagrać przeciwko swojemu byłemu klubowi - Chelsea.

Oferta z Flamengo nie była najlepszą pod względem finansowym. Taką wystosowało katarskie Al-Rayyan, prowadzone przez Laurenta Blanca. Francuz zna Luiza z czasów jego gry w Paris Saint-Germain i również zadzwonił do Brazylijczyka, by namówić go do przeprowadzki na Bliski Wschód. Luiz miałby być też ambasadorem Mistrzostw Świata w 2022 roku.

Trzecim trenerem, który usilnie przekonywał 34-latka do zasilenia prowadzonego przez siebie klubu, był Jorge Sampaoli. Argentyńczyk prowadzący Olympique Marsylia nie ograniczył się do połączenia telefonicznego, a wręcz wynajął samolot i przyleciał do Brazylii, żeby porozmawiać z piłkarzem twarzą w twarz.

Trzygodzinne spotkanie nie przyniosło jednak rezultatów, choć szkoleniowiec obiecywał stoperowi bycie filarem zespołu i głos przy budowaniu jego kadry. Zdecydować o odmowie miały nikłe według obrońcy szanse na walkę o trofea oraz... czas spędzony przez niego w Paris Saint-Germain. Stosunki między kibicami obu klubów są jak wiadomo bardzo napięte i dołączenie do największego rywala nie wydało się Luizowi dobrym pomysłem.

Może to potwierdzać opinie o piłkarzu, według których jest on bardzo sentymentalny i jak sam mówił po dołączeniu do Flamengo "kieruje się głosem serca". Nie bez znaczenia przy ostatecznym wyborze klubu miały być nawet wiadomości na Instagramie, którymi kibice „czerwono-czarnych” zasypywali piłkarza. Dostał ich ponad 600 tysięcy i okazały się skuteczniejsze niż zachęty ze strony byłego kolegi klubowego z Chelsea i Arsenalu Williana. Skrzydłowy dopiero co związał się z Corinthians, które też miało chrapkę na pozyskanie Davida Luiza. Poza narodowością i dwoma wpisami w piłkarskim CV piłkarzy łączy też biznes. Są współwłaścicielami włoskiej restauracji „Babbo” w Londynie.

Atlético-MG, Everton, West Ham, Lazio, Lille, Adana Demirspor i Benfica, w barwach której Brazylijczyk objawił swój talent Europie, również były poważnie zainteresowane podpisaniem kontraktu z zawodnikiem urodzonym w Diademie. Wybór padł jednak na Flamengo. Włodarze tego klubu przekonują, że angaż tak rozchwytywanego piłkarza był możliwy dzięki ciągle rosnącym przychodom klubu. 

David Luiz mimo 34 lat na karku marzy też o powrocie do reprezentacji Brazylii i pojechaniu na przyszłoroczne Mistrzostwa Świata. Ostatni raz w kanarkowej koszulce wystąpił przed czterema laty.

W drużynie narodowej nadal gra choćby o cztery lata starszy od Luiza Dani Alves, który po rozstaniu z São Paulo może zresztą zostać klubowym kolegą byłego obrońcy Arsenalu.