Finał Pucharu Polski obnażył Raków Częstochowa. Tego potrzebuje, by walczyć w Europie

2023-05-06 15:30:42; Aktualizacja: 1 rok temu
Finał Pucharu Polski obnażył Raków Częstochowa. Tego potrzebuje, by walczyć w Europie Fot. FotoPyK
Redakcja
Redakcja Źródło: Transfery.info

Wtorkowy finał Pucharu Polski nie był najlepszym występem w wykonaniu Rakowa Częstochowa. W jego trakcie uwidoczniły się dobrze już znane problemy zespołu.

Faktem jest, że spotkanie na Stadionie Narodowym ułożyło się według nieoczekiwanego dla wszystkich scenariusza, ponieważ kto by się spodziewał, że jeden z piłkarzy już w szóstej minucie otrzyma czerwoną kartkę, Wówczas stało się jasne, jaki będzie scenariusz tego pojedynku. Legia postanowiła poczekać na rzuty karne, a Raków miał blisko 120 minut na trafienie do siatki rywali i nie potrafił tego dokonać.

Złośliwie można rzec, że „Medaliki” wolałyby, żeby to któryś z nich już na początku spotkania został odesłany przez arbitra pod prysznic. W końcu w sztuce obrony własnego pola karnego, organizacji gry oraz cierpieniu na murawie są najlepsi w kraju, a zostali zmuszeni do tego, w czym mają jeszcze spore braki, czyli ataku pozycyjnego.

Trzeba w tym miejscu oddać Markowi Papszunowi, że jego zespół pod tym względem uczynił w ostatnim czasie znaczący postęp, ponieważ jest w stanie wygrywać z większością ligi, posiadając przez cały mecz futbolówkę przy nodze. We wtorek zmierzył się jednak z zespołem na tle Ekstraklasy również się wyróżniającym, a także potrafiącym bardzo dobrze bronić. Można powiedzieć, że Legia w dłuższym wymiarze czasu powtórzyła to, co zrobiła jesienią w Poznaniu, gdy także osiągnęła cel, remisując 0:0. Wówczas jej defensywy nie potrafił sforsować Lech, czyli zespół zdecydowanie lepszy od Rakowa, jeśli chodzi o atak pozycyjny.

Częstochowianie na Stadionie Narodowym rozgrywali futbolówkę zdecydowanie zbyt wolno i przewidywalnie dla swoich przeciwników, którzy doskonale się asekurowali, pokazując, że oni też w cierpieniu na murawie są bardzo dobrzy. „Medaliki” zawiodły w fazie ataku jako zespół oraz jako jednostki, ponieważ żaden z nich nie potrafił przeprowadzić rozstrzygającej indywidualnej akcji.

Ich problemy z futbolówką przy nodze mogą też uwidocznić się w europejskich pucharach. W końcu należy założyć, że przyszli rywale częstochowian będą ich mocne oraz słabe strony dogłębnie analizować i spróbują je wykorzystać na murawie, w tym właśnie niedostatki w ataku pozycyjnym.

Od kiedy Raków zagościł w Ekstraklasie, dużo mówi się o jego napastnikach, co jest absolutnie zrozumiałe, ponieważ ta pozycja wydaje się być najsłabiej obsadzona w całym zespole. W końcu obecnie przy Limanowskiego występują na niej piłkarze, których zapewne nigdy nie rozpatrywałby, jako potencjalnych wzmocnień, żaden z innych zespołów czołówki tabeli. W zespole Marka Papszuna snajper musi być przede wszystkim wysoki oraz potrafić zamienić się w maszynę do pressingu. Niestety, w polskich realiach trudno znaleźć kogoś takiego, kto w dodatku będzie regularnie zdobywał bramki.

W obecnym sezonie Ekstraklasy popisy strzeleckie napastników „Medalików” prezentują się następująco: Vladislavs Gutkovskis trafiał do siatki ośmiokrotnie, Fabian Piasecki sześciokrotnie (należy zaznaczyć, że rozegrał tylko 36% możliwych minut, częściowo z uwagi na kontuzję), a Sebastian Musiolik nie zdobył ani jednego gola. Tym samym atakujący Rakowa odpowiadają za 23% wszystkich ligowych bramek całego zespołu, co nie jest wynikiem imponującym.

Teoretycznie wynik chociażby Łotysza nie wydaje się zły na pierwszy rzut oka, ale jeśli ktoś dokładnie śledzi poczynania ekipy Marka Papszuna, to wie, że potrafi on spektakularnie pudłować w sytuacjach stuprocentowych. Podstawowy atakujący drużyny, która ma najwięcej bramek zdobytych w lidze, z urzędu powinien walczyć o koronę króla strzelców, a w przypadku Gutkovskisa tak się nie dzieje.

We wtorkowym finale Pucharu Polski 28-latek także zmarnował znakomitą okazję do zdobycia bramki. W dwunastej minucie powinien otworzyć wynik spotkania, lecz w sytuacji sam na sam okazał się gorszy od Kacpra Tobiasza. Gdyby trafił, to całej jego drużynie grałoby się na Stadionie Narodowym dużo łatwiej.

Oczywistym jest, że latem Raków ponownie poszuka napastnika i ciekawe, czy w końcu go znajdzie. Media w ostatnich tygodniach donosiły o zainteresowaniu częstochowian dwumetrowym Leandro Rochą z Radomiaka Radom, lecz ten piłkarz latem może być poza zasięgiem finansowym klubów naszej ligi, bo już teraz ma mieć oferty również ze Stanów Zjednoczonych.

Rozglądając się po Ekstraklasowym rynku, można dojść do wniosku, że snajperem najlepiej pasującym do stylu gry „Medalików” byłby Adam Zrelak z Warty Poznań (braliśmy pod uwagę tylko tych realnie do wyciągnięcia). Mierzy on 183 centymetry wzrostu, potrafi grać tyłem do bramki, dobrze spisuje się w pressingu, występując w podobnym systemie taktycznym u Dawida Szulczka. Tak, jak i Gutkovskis strzelił w tym sezonie osiem goli, lecz w znacznie słabszym, pod względem możliwości ofensywnych, zespole.

Warto pamiętać, że w nowej kampanii szkoleniowcem Rakowa nie będzie już Marek Papszun, a zastąpi go Dawid Szwarga, który pełni obecnie w sztabie drużyny funkcję asystenta. Zobaczymy, jaki on znajdzie pomysł na rozwiązanie dwóch najważniejszych, wymienionych wyżej, bolączek zespołu. Teoretycznie jego praca ma być kontynuacją drogi wytyczonej przez Marka Papszuna, lecz na pewno wprowadzi pewne nowe elementy do funkcjonowania piłkarzy i całego klubu.

Na dzisiaj jednak wiele wskazuje na to, że teraźniejsze problemy „Medalików” mogą pozostać aktualne również w następnym sezonie. W końcu Szwarga nie zmieni systemu oraz stylu gry zespołu (aby to zrobić, musiałby gruntownie przebudować kadrę, co na pewno się nie wydarzy), a także dotychczas miał ważny głos w opiniowaniu transferów, w tym tych do linii ataku.

Jednym z czynników odejścia Papszuna z Częstochowy jest brak dostatecznych środków na nowych graczy, aby jeszcze bardziej rozwinąć drużynę.

Ciekawe, czy Szwarga „wyciśnie” z obecnych piłkarzy Rakowa więcej, niż ich dotychczasowy opiekun, który prawdopodobnie uznał, że doszedł z nimi do ściany.

Więcej na ten temat: Polska Raków Częstochowa Ekstraklasa