Futbolowa ruletka, czyli seryjnie marnowane rzuty karne na Mistrzostwach Europy kobiet
2025-07-23 12:18:55; Aktualizacja: 7 godzin temu
Mówi się, że rzuty karne to czysta loteria. Tegoroczne Mistrzostwa Europy kobiet, które przyniosły prawdziwy festiwal niewykorzystanych „jedenastek”, mogą być tego najlepszym dowodem.
Wszystko zaczęło się już pierwszego dnia imprezy, gdy Ada Hegerberg zmarnowała szansę na drugiego gola przeciwko Szwajcarii. Na szczęście dla Norweżki, jej drużyna i tak wygrała.
Co ciekawe, był to jedyny niewykorzystany rzut karny w fazie grupowej turnieju. Kolejne próby, do których podchodziły Sjoeke Nüsken, Kadidiatou Diani, Glódís Perla Viggósdóttir, Natalia Kuikka, Fridolina Rolfö, Georgia Stanway oraz Sakina Karchaoui kończyły się umieszczeniem futbolówki w siatce.
Współczynnik zaczął jednak gwałtowanie spadać wraz z nadejściem fazy pucharowej. Na tym etapie jako pierwsza „jedenastkę” zmarnowała... Ada Hegerberg. Choć napastniczka kobiecego zespołu Olympique'u Lyon zrehabilitowała się później za sprawą gola strzelonego z gry, to Norweżki nie miały już tyle szczęścia i po zaciętym boju odpadły z Włoszkami. Popularne
Kulminacją była jednak seria rzutów karnych w starciu Szwecja - Anglia, podczas której tylko pięć z czternastu strzałów znalazło drogę do siatki. A w 60. minucie swojej próby nie wykorzystała przecież jeszcze Sjoeke Nüsken.
W kolejnych meczach „jedenastki” marnowały również Mariona Caldentey i Alexia Putellas (Hiszpania), a także Sjoeke Nüsken, Sara Dabritz (Niemcy), Amel Majri i Alice Sombath (Francja). W spotkaniu o wejście do finału spudłowała natomiast Chloe Kelly (Anglia).
Łącznie na 41 rzutów karnych oddanych podczas turnieju aż 17 nie zakończyło się golem. To oznacza, że skuteczność wyniosła zaledwie nieco ponad 58%, co stanowi niezwykle niski wynik na tej rangi imprezie.
W praktyce oznacza to z kolei, że na tegorocznych Mistrzostwach Europy kobiet rzuty karne są prawdziwą ruletką.