Grosicki: Bardzo tego żałuję

2015-11-13 14:59:19; Aktualizacja: 9 lat temu
Grosicki: Bardzo tego żałuję Fot. Transfery.info
Marcin Żelechowski
Marcin Żelechowski Źródło: Przegląd Sportowy

Kamil Grosicki w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" wrócił do czasów, gdy był na początku swojej seniorskiej kariery.

Reprezentant Polski stanowi obecnie ważne ogniwo zespołu kierowanego przez Adama Nawałkę, ale w przeszłości mógł przekreślić swoją piłkarską przygodę przez hazard. Przez tkwienie w nałogu 27-latek rozstał się z Legią, która miała być jego przepustką do poważnego futbolu. Odbudował się dopiero w Jagiellonii, pod okiem Michała Probierza i Cezarego Kuleszy, którego nazywa drugim tatą.

- Do kasyna po raz pierwszy zabrali mnie starsi koledzy. Wówczas byłem w Szczecinie, otrzymywałem od Pogoni 300zł w ramach stypendium. Kiedy po 20 minutach gry miałem na swoim koncie tyle, ile zarabiałem przez miesiąc, zaświeciły mi się oczy. Pieniądz nigdy nie wydawał się być tak łatwy do zdobycia. Do dziś muszę się kontrolować, choć czasem zdarzają mi się wypady - powiedział skrzydłowy Rennes w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

- Gdy przyszedłem do Legii, myślałem, że jestem mądrzejszy od wszystkich, czułem się samodzielny. Klub proponował mi mieszkanie, chcieli by jeden z rodziców był ze mną, obiecywali nawet załatwienie pracy. Dla działaczy moje skłonności nie stanowiły tajemnicy, postrzegali mnie jak tykającą bombę. Ja się jednak uparłem, że chcę sam. Warszawa, nowe życie, większe możliwości. Nie potrzebowałem ograniczenia - przyznał.

- Kilka razy przyjeżdżał do mnie ojciec, ale mijaliśmy się. On przychodził na trening, ja wychodziłem drugim wyjściem. Oszukiwałem, że idę do kolegi na mecz, a tak naprawdę skręcałem do kasyna. Ludzie z Legii próbowali mi pomóc, ale nie byli w stanie. Wpadłem w taki amok, że Jacek Magiera czy Igor Zawadzki okazywali się bezradni - wyjawił.

- Gdy jechałem na odwyk płakałem. Koledzy szli na trening, a ja spakowany udawałem się na Mazury. W ośrodku też nie było łatwo. Grałem z kolegą w warcaby. Jak przegrywałem, to graliśmy dopóty, dopóki nie wygram. Nienawidzę porażki - wyjawił.

- Bardzo żałuję odejścia z Legii. Chciałem opuścić Warszawę, zgodziłem się na wypożyczenie do Sionu. Liczyłem, że odetnę się, zarobię, spłacę długi. Jan Urban powiedział mi, że miejsce dla mnie będzie czekać, ale gdy wracałem do kraju, dyrektor sportowy Mirosław Trzeciak powiedział, że mogę grać w rezerwach, a zamiast mieszkania proponuje mi internat. Na to nie mogłem się zgodzić - podkreślił.