Grzegorz Krychowiak bardzo szczerze o rządowej premii: Wrzucono nam granat do szatni i zamknięto drzwi 

2022-12-11 10:36:35; Aktualizacja: 1 rok temu
Grzegorz Krychowiak bardzo szczerze o rządowej premii: Wrzucono nam granat do szatni i zamknięto drzwi  Fot. Mikolaj Barbanell / Shutterstock.com
Patryk Krenz
Patryk Krenz Źródło: Meczyki.pl

Reprezentacja Polski odpadła z Mistrzostw Świata w 1/8 turnieju z Francją. Po imprezie tematy sportowe wokół kadry odeszły na dalszy plan, ustępując miejsca wielkiej aferze z rządowymi pieniędzmi w tle. Do sprawy odniósł się Grzegorz Krychowiak. 

Wizerunek polskiej kadry poważnie ucierpiał tuż po zakończeniu zmagań w Katarze. Polskie media zbombardowały wręcz Czesława Michniewicza i jego podopiecznych niekorzystnymi doniesieniami, które wywołały prawdziwy skandal w społeczeństwie.

Zaczęło się od rozłamu w drużynie i braku poparcia selekcjonera przez gwiazdy, czyli Roberta Lewandowskiego i Piotra Zielińskiego. Obydwaj po przegranym starciu z Francją wygłosili przed kamerami kilka nieprzychylnych słów wobec 52-letniego trenera, piętnując w głównej mierze zbyt defensywną taktykę.

Później na światło dzienne wydostały się znacznie bardziej alarmujące informacje. Wedle nich, Michniewicz miał się pokłócić z Lewandowskim w sprawie podziału rządowej premii. Mateusz Morawiecki chciał za pomocą dodatku docenić awans Polaków do fazy pucharowej.

„Afera premiowa” stała się wkrótce tematem numer jeden, przyszłaniając jakiekolwiek aspekty sportowe. W końcu po licznych zawirowaniach i wykluczających się komunikatach dowiedzieliśmy się, że żadnego dodatku nie będzie, a przynajmniej nie w tej formie.

W rozmowie z Meczyki.pl do całej sprawy odniósł się pomocnik reprezentacji Polski – Grzegorz Krychowiak. Zawodnik saudyjskiego Al-Szabab nie ma sobie nic do zarzucenia. Zawodnicy rzeczywiście wiedzieli o premii i wzięli udział w debatach odnośnie jej podziale, lecz od początku mieli pewne obiekcje.

32-latek uważa, że piłkarze nie powinni się tłumaczyć, gdyż nie oni tu zawinili.

- Mówię Ci to wprost: nie mam sobie nic do zarzucenia. Bo nie my przynieśliśmy i stworzyliśmy ten problem. Obiecano nam ogromną kwotę za awans. Przyjęliśmy to do wiadomości, ale od początku słuchało się tego wszystkiego z dużym niedowierzaniem. Już trochę w tym życiu widzieliśmy. Nie z takich rzeczy powstawały afery. Wstaliśmy od stołu i powiedzieliśmy sobie w wąskim gronie: "Panowie, będzie z tego syf". Że to jest złe. Że to uderzy głównie w nas - powiedział 98-krotny reprezentant kraju.

- Nie rozumiem tego. Przecież my o nic się nie prosiliśmy. Nie wyciągaliśmy po nic rąk. To były pieniądze, których nikt od nikogo nie chciał. Nie wiedzieliśmy nawet, czy to jest do końca na poważnie. Zostaliśmy tą propozycją po prostu zaskoczeni, ale ustaliliśmy, że jeśli to ma się faktycznie zmaterializować, to duża część tej kwoty musi pójść na cele charytatywne. Tylko taki ruch może w jakiś sposób uratować nas od tej niezręcznej sytuacji.

- Naprawdę nie rozumiem, dlaczego to my musimy się tłumaczyć. Stworzono gigantyczne zamieszanie, z którym uporać muszą się zawodnicy. Szambo wybiło, a my je sprzątamy. Wrzucono nam granat do szatni i zamknięto drzwi. Skończyło się dużym wybuchem i zniszczyło wszystko to, co wizerunkowo i sportowo udało się zrobić w Katarze - zakończył niewygodną kwestię Krychowiak.

***

Cały wywiad z Grzegorzem Krychowiakiem do przeczytania TUTAJ.