I liga: Korona Kielce lepsza od ŁKS-u. Szczęściu trzeba pomóc
2021-08-21 19:54:44; Aktualizacja: 3 lata temuKorona Kielce pokonała na własnym terenie ŁKS Łódź (1:0) po trafieniu Grzegorza Szymusika i dzięki temu pozostała jedynym zespołem na zapleczu Ekstraklasy z odniesionym kompletem zwycięstw w dotychczas rozegranych meczach.
Drużyna z województwa świętokrzyskiego rozpoczęła w piorunującym stylu pierwszoligowe rozgrywki od odniesienia kompletu zwycięstw w czterech meczach. W ten sposób ekipa prowadzona przez Dominika Nowaka wyraźnie zaznaczyła, że jej nadrzędnym celem jest wywalczenie w tym sezonie awansu do Ekstraklasy.
Z identycznym marzeniem trwające zmagania zaczął ŁKS, któremu dwukrotnie powinęła się już noga w pojedynkach z GKS-em Tychy (1:1) i GKS-em 1962 Jastrzębie (2:2). Z tego powodu tracił cztery punkty do „Żółto-Czerwonych” na początkowym etapie rywalizacji. Podopieczni Kibu Vicuñy zamierzali w związku z tym zrobić wszystko, aby przynajmniej zachować obecny stan po sobotnim wyjazdowym starciu w Kielcach.
Dlatego też łodzianie przejęli od pierwszych minut inicjatywę nad wydarzeniami boiskowymi. Mogło to ich jednak kosztować utratę gola po tym, jak w 8. minucie nadziali się na kontrę gospodarzy. Została ona rozprowadzona przez Jacka Podgórskiego i Jakuba Łukowskiego oraz powinna zakończyć się bramką zdobytą przez Łukasza Sierpinę. Boczny obrońca Korony spudłował jednak w doskonałej okazji.Popularne
Ta sytuacja nie wytrąciła z równowagi gości, ale z biegiem czasu spotkanie stawało się coraz bardziej wyrównane z małym wskazaniem na ekipę z województwa świętokrzyskiego. Taki obrót spraw sprawił, że na prowadzenie mógł wyjść... ŁKS. Piłkarze Kibu Vicuñy zmarnowali jednak na to najlepszą okazję w 38. minucie. Wówczas futbolówka po ich kontrze zatrzymała się na słupku bramki Konrada Forenca, który po chwili w kapitalnym stylu obronił uderzenie Macieja Wolskiego i następnie zachował czujność po rzucie rożnym wykonanym przez gości.W efekcie bardzo przyzwoita połowa w wykonaniu obu klubów zakończyła się bezbramkowym remisem.
Po przerwie znów dał o sobie znać Wolski. Tym razem urwał się on pilnującemu go Sierpnie i uderzył mocno z obrębu pola karnego na bramkę kielczan. Znakomitym refleksem popisał się jednak Forenc i dzięki temu na Suzuki Arenie było nadal 0:0.
Taki sam wynik widniał na tablicy wyników po kolejnej bardzo dobrej akcji przeprowadzonej przez łodzian w 61. minucie. Wówczas w doskonałej sytuacji do strzelenia gola znalazł się Pirulo, ale i on nie znalazł sposobu na solidnie spisującego się bramkarza gospodarzy.
Te niewykorzystane okazje z drugiej części gry zemściły się na ŁKS-ie w 74. minucie, kiedy to przytomność umysłu w polu karnym rywala zachował Grzegorz Szymusik. Pierwsza próba obrońcy „Żółto-Czerwonych” okazała się nieskuteczna po tym, jak futbolówka zatrzymała się na słupku bramki Marka Kozioła. Odbiła się ona jednak później od jego głowy, dzięki czemu zawodnik gospodarzy mógł ją wpakować do siatki z najbliższej odległości.
Po tym trafieniu drużyna Dominika Nowaka skutecznie zaryglowała dostęp do swojej bramki rywalowi i dowiozła niezwykle cenne dla siebie zwycięstwo do końca spotkania. Dzięki temu Korona z kompletem pięciu zwycięstw przewodzi tabeli I ligi i pozostała ostatnim zespołem, który może pochwalić się takim dorobkiem.
Korona Kielce - ŁKS Łódź 1:0 (0:0)
Bramki: Szymusik (74')