Icardi: Piłka mnie nie interesuje!

2015-02-08 18:32:48; Aktualizacja: 9 lat temu
Icardi: Piłka mnie nie interesuje! Fot. Transfery.info
Marcin Żelechowski
Marcin Żelechowski Źródło: Sportweek

Mauro Icardi udzielił wywiadu magazynowi "Sportweek", który jest weekendowym dodatkiem do popularnej we Włoszech "La Gazzetta dello Sport".

Z ust 21-latka padło wiele kontrowersyjnych wypowiedzi, nie tylko na temat wykonywanego zawodu (ciężko w tym wypadku o inne określenie), ale również tych dotyczących życia prywatnego.

- Futbol to sport, który mnie bawi. Gram w to i nic więcej. Nie oglądam meczów, nie śledzę wyników, nie patrzę na inne rezultaty spotkań w Serie A, nie wiem też kto awansował do półfinału Pucharu Włoch. Kto jest bramkarzem Chelsea? Wiem to, nie jestem głupi - rozpoczął.

- Od dziecka taki jestem. Gdy byłem w młodzieżówce Barcelony, mieszkałem bardzo blisko Camp Nou, ale w wolnym czasie wolałem oglądać filmy. Nie widzę nic wyjątkowego w swoim podejściu, wielu profesjonalnych piłkarzy nie interesuje futbol - dodał.

- Wanda Nara, moja żona, twierdzi że jestem 40-latkiem w ciele 20-latka. To prawda, zawsze tak się czułem. Odkąd skończyłem 10. rok życia, miałem świadomość większej dojrzałości na tle rówieśników. Moja mama podzielała tę opinię. Zresztą to jej zawdzięczam ten stan rzeczy, gdyż pozwalała mi uderzać głową w ścianę, żebym jak najszybciej zrozumiał, że życie to nie Disneyland - kontynuował.

Icardi został zapytany także o reakcję na słowa Maradony, który stwierdził, że piłkarz zasłużył na "przekopanie w szatni". Było to pokłosie afery, jaką wzbudziło jego związanie się z Narą, byłą partnerką życiową Maxi Lópeza, z którym kobieta miała trójkę dzieci. Romans ten przybrał ogromną skalę, bowiem 21-latek odbijając dziewczynę swojemu rodakowi, występował z nim wówczas w jednej drużynie - Sampdorii. Co więcej, piłkarze utrzymywali bardzo przyjacielskie relacje i często spotykali się we trójkę.

- Gdy usłyszałem jego słowa, poczułem się rozbawiony. Nie chciał mnie na meczu pokoju, a i tak tam pojechałem. Uważam, że ludzie powinni zająć się własnym życiem, a nie ingerować w czyjeś, gdyż każdy ma coś na sumieniu. Ja i moja żona nie rozmawiamy z Maxi Lópezem, choć on dzwoni codziennie. Gdy widzimy jego nazwisko na ekranie telefonu, od razu przekazujemy słuchawkę dzieciom - wyjaśnił Icardi.

- Słynę z zamiłowania do luksusu? Cóż, jestem po części jak chav (brytyjski odpowiednik polskiego dresa przyp.red.), mój agent określił mnie kiedyś w ten sposób.  Mam w końcu Lamborghini, Rolls Royce'a i Hummera - tłumaczył.

- Nie rozumiem, dlaczego ktoś nazywa mnie "bad boyem" futbolu. Nie obchodzi mnie to jednak ani trochę. Ludzie, którzy słuchają innych są nie szczęśliwy. Ja do nich nie należę - zakończył.

Icardi niedawno został szczęśliwym ojcem, bowiem Wanda Nara urodziła mu córeczkę - Franceskę. Argentyńczyk, by wyrazić swoją wielką radość zdecydował się na dość niekonwencjonalny tatuaż. Zobaczcie sami.