Jacek Zieliński bardzo chciał tego transferu. „Nic z tego nie wyszło, a było o włos”

2024-09-09 09:24:47; Aktualizacja: 2 miesiące temu
Jacek Zieliński bardzo chciał tego transferu. „Nic z tego nie wyszło, a było o włos” Fot. Mikolaj Barbanell / Shutterstock.com
Dawid Basiak
Dawid Basiak Źródło: Meczyki.pl

Legia Warszawa ma za sobą intensywnie przepracowane letnie okno transferowe, w ramach którego pozyskała dziewięciu nowych piłkarzy. Dyrektor sportowy klubu Jacek Zieliński chciał jednak ściągnąć jeszcze jednego zawodnika, a mowa tu o Arminie Gigoviciu, o czym osobiście opowiedział na kanale Meczyki.pl w programie „Dwa fotele”.

Za sprawą letniego okna transferowego do Legii Warszawa dołączyli tacy piłkarze jak między innymi Kacper Chodyna, Claude Gonçalves, Maxi Oyedele czy też powracający na zasadzie rocznego wypożyczenia Luquinhas. Drużynę dowodzoną przez trenera Gonçalo Feio wzmocniło łącznie dziewięciu nowych zawodników.

Stołeczny zespół miał jednak jeszcze pod swoją lupą kilku innych ciekawych graczy. Między innymi fiaskiem zakończył się temat Arminga Gigovicia, który według informacji podanych na początku sierpnia przez Tomasza Włodarczyka w programie „Okno Transferowe”, miał już nawet ustalone testy medyczne w Legii, lecz jego ówczesny FK Rostów otrzymał nagle wyższą ofertę, przez co transfer nie doszedł do skutku.

Uczestnik nadchodzącej edycji Ligi Konferencji interesował się Gigoviciem już rok temu, ale wtedy pozostał on w FC Midtjylland jako piłkarz wypożyczony. Latem natomiast definitywnie opuścił Rosję, by finalnie dołączyć do Holstein Kiel, a więc beniaminka Bundesligi. Niemiecki zespół pozyskał go za kwotę w wysokości 1,8 miliona euro. To właśnie taka porcja gotówki zniweczyła plany Legii.

22-latka do stolicy Polski bardzo chciał sprowadzić dyrektor sportowy klubu Jacek Zieliński. Przyznał on to osobiście na kanale Meczyki.pl w programie „Dwa fotele”. Z jego słów jasno wynika, że przeprowadzka ta była bardzo bliska udanego zakończenia, lecz gorąca oferta ze strony przedstawiciela niemieckiej ekstraklasy okazała się jednak decydująca.

- Miałem teraz zawodnika na pozycje numer sześć i osiem, którego bardzo pożądałem. Nic z tego nie wyszło ostatecznie, a było o włos. Zespół, który z nami przegrywał w pucharach, z niego zrezygnował, bo miał wybór. Miał reprezentanta Urugwaju, kolejnego reprezentanta Danii U-21 i kupili też kolejnego zawodnika za 5 milionów euro. Oni by go chcieli, tylko budżet mają na trochę innym poziomie i nie potrzebowali czterech, bo na innych pozycjach też są potrzeby. Chętnie by go zatrzymali, ale wiesz za dużo grzybków w barszczu - powiedział.

Gigović w nowych barwach rozegrał dotychczas dwa spotkania, w tym jedno w czwartoligowej drużynie rezerw. Jeśli chodzi o Bundesligę, to zanotował w niej, póki co 27 minut w meczu drugiej kolejki z Wolfsburgiem.