Jak spadać to razem? Podział punktów po bezbarwnych zawodnach w wykonaniu obu Górników
2016-05-07 20:11:18; Aktualizacja: 8 lat temuGórnik Łęczna zremisował na własnym terenie z Górnikiem Zabrze, a to oznacza, że na dole ligowej tabeli zostało zachowane status quo i oba kluby nie przybliżyły się do pozostania w Ekstraklasie.
Schowani za gardą
Remis Podbeskidzia z Koroną popsuł trochę humory piłkarzom Górnika Zabrze i Górnika Łęczna, którzy w ostatnim czasie odzyskiwali względną stabilność i dzięki temu nawiązali bliski kontakt z poprzedzającymi ich zespołami. Ważniejsze od wspomnianego rezultatu było jednak bezpośrednie starcie podopiecznych Żurka i Rybarskiego, które miało nam dać odpowiedź, na to, który z Górników zasługuje bardziej na pozostanie w gronie najlepszych ekip w naszym kraju. Niestety pierwsza połowa w wykonaniu obu drużyn nie przybliżyła nas do rozwiązania tej zagadki, ponieważ zarówno jedni, jak i drudzy nie podejmowali zbyt dużego ryzyka i w efekcie na przerwę schodzili z wynikiem remisowym, a ten nie zadowalał zabrzan i łęcznian.
Przebudzenie nastąpiło zbyt późnoPopularne
W drugiej połowie gra się trochę ożywiła. Śmielej na boisku zaczęli poczynać sobie goście, ale niewiele z tego wynikało. Ten fakt starali się wykorzystać gospodarze, których pierwszy groźny wypad w pole karne „Trójkolorowych” zakończył się podyktowaniem rzutu karnego dla piłkarzy Rybarskiego. Do jedenastki, która mogła nawet zapewnić utrzymanie łęcznianom w Ekstraklasie podszedł Śpiączka, ale przegrał pojedynek z Kasprzykiem. Ta niewykorzystana sytuacja podziałała mobilizująco na gospodarzy. Nastąpiło to jednak zbyt późno, aby przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Gdyby tego było mało to olbrzymią szansę na wywiezienie kompletu punktów z Łęcznej mieli zabrzanie. Niestety dla nich futbolówka po uderzeniu Ossa zatrzymała się na słupku.
Ten remis nie zadowala ani jednych, ani drugich. Cieszy za to zawodników Podbeskidzia i Termaliki, którzy na ten moment nadal muszą patrzeć tylko na siebie w walce o pozostanie w Ekstraklasie.