Jarosław Krzoska szczerze o zwolnieniu z Wisły Kraków. „Wizja prezesowska. Było wręcz przeciwnie”

2024-10-17 11:30:37; Aktualizacja: 1 miesiąc temu
Jarosław Krzoska szczerze o zwolnieniu z Wisły Kraków. „Wizja prezesowska. Było wręcz przeciwnie” Fot. Krzysztof Porebski / PressFocus
Patryk Krenz
Patryk Krenz Źródło: ETOTO TV

Fala zwolnień w Wiśle Kraków dotknęła także wieloletniego kierownika Jarosław Krzoskę. O jego odejściu zrobiło się bardzo głośno. Teraz 54-latek na kanale ETOTO TV opowiedział, jak cała sytuacja wyglądała z jego perspektywy.

W drugiej połowie września przy Reymonta zatrzęsły się fundamenty. Pracę dość niespodziewanie straciło kilka osób, w tym Kazimierz Moskal. Szkoleniowiec, któremu prezes deklarował ogromne wsparcie, został zwolniony po 15 meczach.

Razem z doświadczonym trenerem z klubu odszedł Jarosław Krzoska, który przez ostatnie czternaście lat spełniał się w roli kierownika zespołu.

Jak zapewniał Mateusz Miga, do rozstania z 54-latkiem mogli przyczynić się zawodnicy.

„[...] Ciekawie prezentują się również kulisy rozstania z Krzoską. Piłkarze ponoć nie byli zadowoleni, że kierownik zespołu z nich żartuje. Wieloletni pracownik klubu nie był zatem zbyt delikatny dla zawodników. Miga podkreśla, że usłyszał to w kilku źródłach” - napisał dziennikarz TVP Sport.

Wisła z Mariuszem Jopem na ławce wróciła na dobrą drogę, wygrywając trzy ostatnie mecze. Nadal jednak nie znalazła nowego kierownika.

Jarosław Krzoska został zapytany przez Edwarda Durdę na kanale ETOTO TV o sytuację z drugiej połowy września.

- Gdyby to było w przerwie między sezonami, pewnie inaczej byłoby to odebrane. Inaczej by to wyglądało. Czułbym się z tym inaczej. Tutaj nawet meczu nie było w weekend. Nagle okazało się, że pracę stracił Kazimierz Moskal, asystent, ja, fizjoterapeuta. Taka wizja prezesowska, że tego dnia trzeba właśnie coś zmienić. Chciał zmienić i zmienił - powiedział zasłużony były pracownik „Białej Gwiazdy”.

- Nie znam szatni piłkarskiej, w której byłoby świętoszkowato. Być może były rzeczy, których ja nie zauważałem. Prezes natomiast mówił mi, że w klubie wkradała się rutyna i stagnacja i musimy coś zmienić. Musimy puścić trochę świeżej krwi do ośrodka. Mogę zatem przypuszczać, że nie chodziło szefowi klubu w ogóle o to, że pozwalałem sobie na jakieś żarty względem zawodników - dodał.