Kamil Wilczek o pobycie w Danii: Uznano, że można mnie hejtować, ale nikt się nie zastanowił, dlaczego tak postąpiłem

2022-04-08 09:58:19; Aktualizacja: 2 lata temu
Kamil Wilczek o pobycie w Danii: Uznano, że można mnie hejtować, ale nikt się nie zastanowił, dlaczego tak postąpiłem Fot. Piast Gliwice
Sebastian Janus
Sebastian Janus Źródło: Przegląd Sportowy

Tej zimy Kamil Wilczek wrócił do Polski i ponownie założył koszulkę Piasta Gliwice. W rozmowie z „Przeglądem Sportowym” opowiada o ostatnich latach spędzonych w Danii i kulisach głośnego transferu do FC Kopenhagi.

Tuż po zdobyciu korony króla strzelców Ekstraklasy Kamil Wilczek zdecydował się na zagraniczną przygodę. Po nieudanym transferze do Carpi trafił do Danii, gdzie w Brøndby spędził cztery owocne lata. Strzelał wiele bramek i zasłużył na miano ulubieńca tamtejszych kibiców.

Później spróbował swoich sił w tureckim Göztepe, gdzie w trakcie kilkumiesięcznego pobytu nie zdołał na poważnie zaistnieć. Wówczas zdecydował się na przyjęcie atrakcyjnej propozycji powrotu do Danii, a takowa pojawiła się ze strony FC Kopenhagi. Transfer do ekipy 13-krotnego mistrza kraju odbił się szerokim echem, gdyż wcześniej z powodzeniem bronił barw ich największego ligowego rywala, czyli właśnie Brøndby.

34-latek dość szybko przekonał się, że ten ruch będzie wiązał się z falą ogromnej i bolesnej krytyki z ust zawiedzionych kibiców. W rozmowie z „Przeglądem Sportowym” opowiedział o kulisach swojej decyzji, a także przykrych sytuacjach, jakich doświadczył tuż po transferze do FC Kopenhagi.

- Najmocniej uderzyła mnie wiadomość od mężczyzny, który wrzucił filmik, na którym jego syn w wieku 11–12 lat podpala, pluje na koszulkę z moim nazwiskiem. Jako ojciec bardzo źle się czułem, kiedy na to patrzyłem. Ten hejt ograniczał się jednak tylko do świata wirtualnego, w realnym życiu, na ulicy, nigdy go nie doświadczyłem.

- Dania jest otwartym, tolerancyjnym krajem, który teoretycznie daje ci komfort w podejmowaniu decyzji, masz robić to, co czujesz. Ja podjąłem bardzo trudną decyzję i tej tolerancji zupełnie zabrakło. Uznano, że można mnie hejtować, ale nikt nie zastanowił się, dlaczego tak postąpiłem.

- Ja naprawdę wiele rozumiem, emocje w piłce to norma. Ale patrząc na to od innej strony: czy tylko dlatego, że ktoś kiedyś wymyślił, że nie można przechodzić z klubu A do klubu B, to ja mam według tej zasady, nawet nie wiem, przez kogo ustalonej, kształtować swoje życie? Dlaczego mam żyć według zasad, które nawet nie wiem, kto ustanowił? Emocje to jedno, ale nie zgadzam się z tym, by ktoś decydował o naszym funkcjonowaniu – uważa Wilczek.