Po sobotnim bezbramkowym remisie Pogoni Szczecin z Piastem Gliwice Lech Poznań miał szansę wrócić na trzecie miejsce w tabeli Ekstraklasy. Z takim planem „Kolejorz” podszedł do rozgrywanego na swoim stadionie meczu z Górnikiem Zabrze. Podopiecznym Johna van den Broma nie udało się go jednak zrealizować.
W trakcie spotkania w Poznaniu padła jedna bramka. Jej autorem był gracz gości Daisuke Yokota, który wykończył przytomne dogranie z lewego skrzydła Daniego Pacheco.
Z uwagi na zawieszenie na ławce trenerskiej Lecha brakowało Van den Broma. Oto jak skomentował mecz zastępujący go asystent Denny Landzaat:
- Wiedzieliśmy, że to dla nas ważny domowy mecz i musimy wywalczyć trzy punkty, by wrócić na trzecie miejsce, które straciliśmy. Chcieliśmy zagrać nasz futbol, ofensywny, z dużą energią. Spodziewaliśmy się, że rywal będzie stać dość nisko, będzie bronić swojej bramki, będzie kompaktowy - tak też było. Początkowo graliśmy nieźle, było widać energię, która pozwalała na szybszą wymianę podań.
- Widzieliśmy wyraźnie, że po stracie gola uleciała z nas energia. Próbowaliśmy wrócić na swój poziom, ale czegoś brakowało. Musimy przyznać, że nie był to dobry mecz w naszym wykonaniu. Przez to, że Górnik gra nisko, musieliśmy szukać podań kreujących nam przestrzeń, na przykład do Michała Skórasia. Zabrakło nam tych sytuacji - przyznał Holender.
„Kolejorz” z 49 punktami pozostał na czwartej lokacie w tabeli.
W następnej kolejce poznaniacy zmierzą się z Cracovią.