Jego przybycie do Lecha Poznań było tytułowane, jako hit transferowy Ekstraklasy. Nie ma się czemu dziwić, bo Daley Sinkgraven dysponuje naprawdę solidnym CV.
W swojej karierze grał przecież dla takich ekip jak Ajax Amsterdam czy Bayer Leverkusen.
Wydawało się więc, że John van den Broma wykorzysta swoje niemałe kontakty i doprowadzi do pozyskania 28-latka. Ten miał być długo wyczekiwanym wzmocnieniem lewej strony bloku defensywnego.
Ostatecznie nic z tego nie wynikło i zamiast Holendra na Bułgarską trafił Elias Andersson.
Z perspektywy czasu? Być może i dobrze, bo Sinkgraven poszedł do Hiszpanii, gdzie zasilił przedstawiciela LaLigi, Las Palmas.
Choć beniaminek liczył na jego bogate doświadczenie, to defensor na razie zawodzi.
Do tej pory wystąpił raptem w czterech spotkaniach, z czego trzykrotnie zaczynał spotkanie od pierwszej minuty. Poza tym przesiaduje potyczki na ławce rezerwowych i niewiele jest przesłanek ku temu, by coś w tej materii miało się zmienić.
Wyżej w hierarchii stoi 24-letni Sergi Cardon.
Wygląda więc na to, że Lech Poznań w tej sprawie naprawdę nie ma czego żałować...