41-latek należy do grona znanych osobistości ze świata futbolu, które promują mundial rozgrywany w Katarze i w związku z tym dołączył przed startem i imprezy do zabawy związanej z wytypowaniem przebiegu rywalizacji.
Samuel Eto'o nie podszedł zapewne do niej zbyt poważnie, ponieważ z ochotą wskazywał na szczęśliwy przebieg turnieju dla ekipy z Afryki, z których aż trzy miały dotrzeć do półfinału i dwie z nich zagrać w decydującym spotkaniu.
Oczywiście jedną z nich był jego rodzimy Kamerun, który w opinii prezydenta tamtejszej federacji wygrałby grupę G i następnie w fazie pucharowej pokonał kolejno Ghanę, Belgię i Senegal.
Z kolei z przeciwnej strony drabinki do wielkiego finału weszłoby... Maroko. I ten scenariusz wydaje się niespodziewanie realny, ponieważ były gracz między innymi Realu Madryt, Barcelony, Interu Mediolan czy Chelsea w swoich zwariowanych przewidywaniach wytypował prawdziwą drabinkę z udziałem „Lwów Atlasu”.
41-latek wskazał w pierwszej kolejności, że ekipa z północnej części „Czarnego Lądu” wygra grupę F i następnie wyeliminuje Hiszpanię, Portugalię oraz w półfinale upora się z... Francją.
W tej sytuacji Eto'o może teraz ponaśmiewać się z osób, które z niego szydziły po upublicznieniu jego typów, bo te jak widać w pewnym stopniu sprawdziły się w rzeczywistości.
Oczywiście w wielkim finale wskazanym przez Kameruńczyka po tytuł mistrzowski miały sięgnąć „Nieposkromione Lwy”.