OFICJALNIE: David Luiz wreszcie znalazł nowy klub
2021-09-11 23:18:03; Aktualizacja: 3 lata temuPo rozstaniu z Arsenalem David Luiz długo nie mógł znaleźć nowego pracodawcy. Ostatecznie wylądował w brazylijskim Flamengo.
34-letniego środkowego obrońcę łączono z wieloma klubami. Mówiło się o zainteresowaniu choćby ze strony Marsylii, Lazio czy Salernitany, Benfiki, w której już grał, a nawet tureckiego Adana Demirsporu. Ostatecznie jednak David Luiz zdecydował się opuścić Stary Kontynent i wrócić do rodzimej ligi, w której ostatnio występował w 2007 roku w barwach EC Vitórii.
Wtedy to został wypatrzony przez skautów „Orłów”. W Benfice spędził cztery sezony, po których po raz pierwszy został piłkarzem Chelsea FC. Do Londynu wrócił jeszcze w 2016 roku, ale w międzyczasie reprezentował też barwy Paris Saint-Germain, gdzie został sprzedany za bagatela 49,5 miliona euro. Po drugiej, mniej udanej przygodzie w niebieskiej części Londynu, w sierpniu 2019 związał się jeszcze z Arsenalem.
Od początku sierpnia tego roku pozostawał jednak bez klubu. Jako wolny zawodnik, mający na koncie 57 gier w reprezentacji Brazylii i ponad 20 zdobytych trofeów na czele z wygraną Ligą Mistrzów, Ligą Europy i mistrzostwami Anglii, mógł pewnie przebierać w ofertach. Do powrotu do ligi brazylijskiej przekonać mogła go pensja zaproponowana przez Flamengo. Popularne
Na mocy obowiązującego do końca 2022 roku kontraktu Luiz ma w Rio de Janeiro zarabiać 52,5 tysiąca funtów tygodniowo. To więcej, niż jakikolwiek inny piłkarz w całych rozgrywkach.
Ważną rolę odegrać musiały też aspekty czysto sportowe. Mowa o drużynie aktualnego mistrza kraju, w której szeregach stoper zagra chociażby z Filipe Luísem, Diego czy Gabrielem Barbosą.
David Luiz to trzeci po Kenedym i Andreasie Pereirze piłkarzem z Premier League, który zasilił tego lata klub z Rio. Do brazylijskiej Serie A trafili też ostatnio świetnie znani w Europie Diego Costa (Atlético Mineiro), Douglas Costa (Grêmio) czy również grający ostatnio w Arsenalu Willian (Corinthians). Z ligą pożegnać się może natomiast Dani Alves.