Do zapewnienia udziału w najbardziej prestiżowych rozgrywkach europejskich podopiecznym Erika ten Haga wystarczał zaledwie remis. Przewaga nad Liverpoolem wynosiła trzy punkty, lecz w najczarniejszym scenariuszu odwieczny rywal mógł przegonić „Czerwone Diabły” lepszym bilansem bramek w ostatniej serii gier.
Gospodarze wyszli na grającą o nic Chelsea w możliwie najlepszym zestawieniu. Od początku dało się zauważyć, że zespołowi z Old Trafford do „zaklepania” Ligi Mistrzów nie zależało na minimalnym wysiłku. Przez 90 minut wykazał się on o wiele lepszą skutecznością pod bramką rywala, co skończyło się pogromem 4:1.
Już po pierwszej połowie dwie bramki zdobyli Casemiro, po stałym fragmencie gry, oraz Antony Martial - po świetnej kombinacyjnej akcji z udziałem Bruno Fernandesa i Jadona Sancho.
Losy meczu zostały ustalone w drugiej odsłonie dzięki błędom Wesleya Fofany. Najdroższy stoper „The Blues” najpierw sprokurował rzut karny na Fernandesie, który został zamieniony na trafienie przez samego poszkodowanego. Przy czwartym goli Marcus Rashford odebrał mu piłkę i sam wykończył akcję.
Honorowym trafieniem dla londyńczyków strzałem z dystansu popisał się João Félix.
Przed ostatnią 38. kolejką United przeskoczyli w tabeli Newcastle United, które już zapewniło sobie udział w Lidze Mistrzów po bezbramkowym remisie z Leicester City. O wiele wcześniej rozstawienie w fazie grupowej zagwarantowali dla siebie Manchester City (mistrz Anglii) i Arsenal.
Manchester United w najwyższej sferze zamelduje się po dwuletniej przerwie.