Testy przeprowadzone we wtorek w Oslo wykazały niestety jeden pozytywny przypadek na obecność groźnej infekcji w szeregach zespołu przyjezdnego.
Zakażony piłkarz został natychmiast odizolowany od reszty zespołu wraz z trzema kolegami, z którymi spożywał obiad. Na szczęście nieco później okazało się, że dwóch z nich przechodziło już groźną infekcję, dlatego Izrael mógł bez przeszkód przystąpić do rozegrania meczu towarzyskiego z Norwegią po tym, jak „zielone światło” na to dał szef gminy.
Jego decyzja została jednak cofnięta na sześć godzin przed rozpoczęciem spotkania przez tamtejszą Dyrekcję ds. Zdrowia, która uznała, że w obecnej sytuacji istnieje zbyt duże ryzyko na to, że koronawirus mógłby roznieść się także po ekipie gospodarzy, dlatego nakazała natychmiast odwołać pojedynek.
- Oczywiście przykro jest nam odwoływać mecz na kilka godzin przed jego rozpoczęciem. Jednocześnie podkreśla to powagę sytuacji, w której się znaleźliśmy. Jesienią odbyło się w Europie ponad 500 międzynarodowych meczów. Dlatego jesteśmy przekonani, że protokoły zapewniają niezbędne ramy kontroli infekcji wokół rozgrywanych spotkań. Teraz, gdy służby zdrowia nie są pewne ryzyka rozprzestrzeniania się infekcji w izraelskim składzie i zalecają odwołanie meczu, to oczywiście będziemy postępować zgodnie z ich wytycznymi - powiedział Pål Bjerketvedt, sekretarz generalny Norweskiego Związku Piłki Nożnej.