OFICJALNIE: Sparta Praga z ostrym oświadczeniem po meczu Ligi Europy. „Przestańcie znęcać się nad naszymi dziećmi”

Kiedy w jednej grupie drugich do ważności europejskich rozgrywek obok Rangers FC znalazł się zespół z Pragi, wiadomo było, że nie obejdzie się bez kontrowersji. W poprzednim sezonie mistrzowie Szkocji podejmowali stołeczną Slavię, co skończyło się skandalem. Obrońca czeskiej drużyny Ondřej Kúdela miał obrażać na tle rasowym pomocnika „The Gers” Glena Kamarę. Fin po meczu sam wymierzył sprawiedliwość i uderzył Czecha. UEFA długo rozpatrywała sprawę, ale ostatecznie zawiesiła Kudelę aż na 10 meczów, przez co nie mógł on zagrać na Euro 2020. 

Problem z rasizmem nie jest też oby drugiemu praskiemu klubowi, a to właśnie Sparta trafiła do grupy wraz z Rangers. Czwartkowy mecz tych drużyn był pierwszym domowym starciem Prażan w tej edycji Ligi Europy. To właśnie on powinien odbyć się przy całkowicie pustych trybunach, po tym jak taka kara została wymierzona w klub po incydentach z meczu eliminacji Ligi Mistrzów z Monaco, kiedy to kibice Sparty imitowali małpie odgłosy, gdy przy piłce był Aurélien Tchouaméni.

UEFA na wniosek wicemistrzów Czech zgodziła się jednak, by na trybunach mogło zasiąść ponad 10 tysięcy dzieci w wieku do lat 14. Po meczu agent Glena Kamary, Aamer Anwar, napisał jednak, że nawet mimo takiej widowni, i tak każdy kontakt jego klienta i innych czarnoskórych zawodników Rangers spotykał się z gwizdami i buczeniem kibiców.

Sam menedżer już przed spotkaniem ostrzegał kibiców szkockiej drużyny przed wyjazdem do Czech, które nazwał ekstremalnie niebezpiecznym krajem.

Środki bezpieczeństwa rzeczywiście zastosowano, przynajmniej w stosunku do piłkarzy z Glasgow. Razem z nimi ze Szkocji przyleciała ochrona, a i czeska policja oddelegowała wielu funkcjonariuszy do zapewnienia gościom specjalnej protekcji. Werbalnych ataków ze strony dzieci trudno się było jednak spodziewać.

Steven Gerrard przyznał, że sam nie słyszał buczenia podczas spotkania, ale zwrócił na nie uwagę przy oglądania jego powtórki już po rozmowie z Kamarą. 

Sparta Praga jest oburzona tym, co pisze się o zachowaniu jej młodych kibiców. Klub  wydał oświadczenie, w którym najpierw dziękuje za sportową rywalizację, następnie wspomina o wykraczających poza standardy środkach bezpieczeństwa, jakie zapewnił rywalom, a potem komentuje już samo zdarzenie i wszystkie jego następstwa.

„Przestańcie znęcać się nad naszymi dziećmi!

Niewiarygodne jest to, że po meczu jesteśmy świadkami ataków na niewinne dzieci I zmagać się z nieuprawnionymi oskarżeniami o rasizm. Obrażanie dzieci w przestrzeni internetowej I mediach jest żałosne, śmieszne I nieakceptowalne. Nasz klub będzie nasze dzieci, czyli jego dumę I przyszłość, dumnie bronił. Przestańcie je atakować! Oczernianie ich w internecie jest aktem niezwykłego tchórzostwa.

W mediach społecznościowych obserwujemy bezprecedensowy, ksenofobiczny atak na Republikę Czeską, jej obywateli I w końcu na jej dzieci. Opisujecie ich zachowanie niezgodnie z tym, jak było naprawdę. Uzurpujecie sobie prawo do oceniania sposobu wyrażania emocji sześcioletnich dzieci, które nie mają pomięcia, czym jest rasizm. To okropne! Niestety musimy się mierzyć z desperackimi atakami prawnika Aamera Anwara, którego zachowania już dawno przekroczyły granicę przyzwoitości. W Czechach jego osobą już dawno zajmowałaby się prokuratura. Odpowiednie szkockie instytucje powinny zainteresować się działalnością tego człowieka w internecie.

Wywoływanie ksenofobicznych nastrojów I werbalne ataki na bezbronne dzieci są czymś niemoralnym.

Wzywamy zarząd Rangers FC do podjęcia próby zatrzymania rodzącej się ksenofobicznej atmosfery, której ofiarą są nasze dzieci I nasz przepiękny kraj” - czytamy w komunikacie.

Pełnego wsparcia lokalnemu rywalowi udzielił w mediach społecznościowych prezes Slavii Praga Jaroslav Tvrdík. Mecz Sparty z Rangers zakończył się zwycięstwem gospodarzy 1:0. Glen Kamara opuścił boisko z czerwoną kartką.
***