Ogromne zamieszanie w Portugalii. Kibice starli się z piłkarzami, a policjanci użyli broni [WIDEO]

2021-10-18 09:57:07; Aktualizacja: 3 lata temu
Ogromne zamieszanie w Portugalii. Kibice starli się z piłkarzami, a policjanci użyli broni [WIDEO]
Karol Brandt
Karol Brandt Źródło: SAPO Desporto | TSF Rádio Notícias | A Bola | AF Setúbal

Po zakończeniu meczu szóstej kolejki pierwszej dywizji Mistrzostw Seniorów Okręgu Setúbal, w którym Club Olímpico do Montijo podejmował Vitórię Setúbal B (0:0), wywiązała się ogromna awantura. Policja podjęła decyzję o użyciu broni.

Przy wyniku bezbramkowym część kibiców gospodarzy wkroczyła na boisku i starła się z piłkarzami. O całej sytuacji opowiedział Paulo Martins, trener drużyny przyjezdnej.

– Po zakończeniu meczu, w którym sędzia doliczył pięć minut, poszedłem pogratulować rywalom, a jeden z nich powiedział, że jesteśmy obrzydliwi, bo graliśmy antyfutbol. Asystent trenera drużyny przeciwnej podszedł do mnie i popchnął mnie, a potem wszyscy na mnie ruszyli. Kibice zeszli z trybun i wtargnęli na boisko, żeby mnie pobić. Jeden z nich uderzył mojego gracza i sprawy wymknęły się jeszcze bardziej spod kontroli. Wszyscy zawodnicy zaczęli walczyć – oznajmił.

W tej sytuacji, aby rozdzielić piłkarzy oraz kibiców, policja podjęła decyzję o użyciu broni palnej. Łącznie wystrzelono 9 strzałów w powietrze, a w pewnej chwili jeden z mundurowych wziął na celownik gracza. Ostatecznie zamieszanie zostało opanowane.

Policja poinformowała, że w wyniku podjętych działań nikt nie ucierpiał. Cała interwencja wzbudziła jednak mnóstwo kontrowersji.

Teraz wyjaśnianiem okoliczności zdarzenia zajmuje się organizator zawodów, stanowczo potępiając akty przemocy widoczne na nagraniach wideo.

W opinii szkoleniowca Vitórii Setúbal B reakcja policji była jak najbardziej zasadna.

– Gdyby policja nie oddała strzałów, aby rozproszyć tłum, byłoby znacznie gorzej. Z drugiej strony, może powinna wcześniej uniemożliwić ludziom wejście na boisko – zauważył Martins.

Innego zdania jest opiekun Club Olímpico do Montijo.

– Zawodnicy, trenerzy i dyrektorzy znaleźli się zbyt blisko siebie i doszło do przepychanek. Potem policja straciła kontrolę – uważa Marco Bicho.