Oni czekają, by wskoczyć na karuzelę - lista ekstraklasowych trenerów bez pracy

2016-07-23 21:32:34; Aktualizacja: 8 lat temu
Oni czekają, by wskoczyć na karuzelę - lista ekstraklasowych trenerów bez pracy
Błażej Bembnista
Błażej Bembnista Źródło: Transfery.info

Przedstawiamy listę szkoleniowców znanych z pracy w Ekstraklasie, którzy od pewnego czasu pozostają bez pracy, ale już niebawem mogą ponownie wskoczyć na trenerską karuzelę.

Nowy sezon Ekstraklasy to także nowy obrót trenerską karuzelą. Jeden ze szkoleniowców pożegnał się z zespołem już przed pierwszą kolejką, a po jej zakończeniu widzimy już, kto raczej długo nie utrzyma się na stanowisku. Na ich potknięcia czekają jednak ci, którzy od pewnego czasu pozostają bez zatrudnienia.


Jesteśmy bardzo ciekawi, ilu z poniżej wymienionych trenerów powróci do pracy w trwającym sezonie. Prezesi - macie tu idealną ściągawkę w sytuacji, kiedy pozostanie już tylko dzwonić…


Maciej Skorża


Najmocniejsze nazwisko na liście “trenerów do wzięcia”. W polskiej piłce niby osiągnął wszystko, ale wciąż może mieć spore poczucie niedosytu. Miał być “szkoleniowcem na lata” Lecha Poznań - został zwolniony po pierwszym wielkim kryzysie, pomimo tego, że udało mu się wcześniej doprowadzić zespół do mistrzostwa. Wielu kibiców “Kolejorza” nie ukrywa, że wciąż żałuje tej decyzji zarządu, za którą tak naprawdę stali sami zawodnicy. Na ten moment jedyny klub, który spełniałby ambicjonalne (i finansowe) warunki Skorży to Lechia Gdańsk, ewentualnie Cracovia. W obu drużynach na razie panuje względny spokój, ale początek sezonu w ich wykonaniu nie był idealny (szczególnie w wykonaniu “Pasów”). Czyżby 44-latek mógł już powoli odkurzać garnitur?


Franciszek Smuda


Wszyscy wiemy, jaki jest “Franz”, ale pod względem osiągnięć jedyną osobą, jaka może się z nim równać na naszym rynku trenerskim jest tylko wspomniany wyżej Skorża. Były selekcjoner wciąż wzbudza wielkie emocje - cała piłkarska Polska śledziła jego niedawny występ w niemieckiej telewizji. Smuda to gwarancja medialnego zainteresowania i całkiem niezłych wyników (patrząc na prowadzoną przez niego ostatnio Wisłę). Coraz głośniej mówi się o tym, że legenda polskiej myśli szkoleniowej może wrócić do pracy - Piast czeka...


Tomasz Hajto


Pomimo, że były gracz Schalke obecnie spełnia się w roli eksperta telewizyjnego, a jego powiedzonka przeszły już do słownika piłkarskiej polszczyzny, to przy każdym zwolnieniu trenera w Ekstraklasie jego nazwisko natychmiast pojawia się w gronie potencjalnych następców. Hajto, pomimo fascynacji niemiecki stylem szkolenia, do tej pory raczej nie rzucił kibiców na kolana. W Jagiellonii szło mu jak po grudzie, ale prawdziwą wpadką było objęcie przez niego GKS Tychy. “Gianni” nie zdołał utrzymać zasłużonej drużyny w pierwszej lidze. Fala krytyki po tym wyczynie była tak silna, że kiedy pojawiły się informacje o objęciu przez niego sterów w Lechii Gdańsk, kibice trójmiejskiej drużyny zdecydowanie sprzeciwili się temu pomysłowi. Można jednak wątpić w to, czy Hajto wybierze jakąkolwiek z ofert kosztem bezpiecznej pracy dla telewizji.


Jan Kocian


Kolejny z trenerów, który jest brany zawsze pod uwagę jako pewny kandydat do wskoczenia na karuzelę. Jego fenomen pokazuje, jak niewiele trzeba zrobić, by stać się ważną postacią na rynku szkoleniowców. Wystarczył jeden udany sezon w Ruchu (połączony z brakiem kompromitacji w europejskich pucharach), by przy każdej okazji był traktowany jako jedna z dostępnych opcji. W Pogoni już za wiele nie zwojował, ale nie będziemy zdziwieni, jeśli znów zawita do któregoś z polskich zespołów.


Dariusz Kubicki


Szkoleniowiec niezbyt miło wspominany przez piłkarzy, którzy z nim współpracowali. Wojciech Kowalczyk w swojej biografii określił go jako osobę, który zbyt poważnie podchodzi do swoich obowiązków i trzyma swoich podopiecznych na dystans. Z karuzeli wypadł już ponad rok temu - ostatnio pracował w Podbeskidziu Bielsko-Biała, gdzie zanotował m. in. spektakularną porażkę 0:6 z Wisłą Kraków, która przesądziła o jego zwolnieniu. Nigdy nie ukrywał, że woli pracować w Ekstraklasie, ale czy otrzyma jeszcze jakąś ofertę?


Radoslav Látal


Jeszcze nie rozpoczął sezonu ligowego - a już pożegnał się z posadą. Autor największego sukcesu w historii Piasta Gliwice jak w każdym tego typu przypadku (szerzej o szybkich zwolnieniach trenerów napisał Mateusz Michałek http://transfery.info/90831,nim-sie-obejrzeli-zostali-pogonieni-kto-pojdzie-w-ich-slady) nie mógł dojść do porozumienia z działaczami. Nie ma się jednak co dziwić, że były kolega klubowy Tomasza Hajty popadł w konflikt z Adamem Sarkowiczem i spółką - zamiast obiecanych wzmocnień przyszedł Michał Masłowski, a wykupienie Vacka i Nespora okazało się być zbyt trudne w realizacji. Imponujący wynik i styl, jaki prezentował Piast w ubiegłym sezonie może jednak zachęcić paru prezesów do wpisania jego numeru telefonu na swoją listę kontaktów.


Leszek Ojrzyński


Niegdyś bardzo ceniony za świetne wyniki osiągnięte z Koroną Kielce, dziś kojarzy się bardziej z ciągnięciem za uszy Macieja Korzyma do każdego klubu, który aktualnie prowadzi. Nie mamy jednak sygnałów, by trener miał niebawem objąć posadę w Sandecji Nowy Sącz, z którą ostatnio związał się jeden z jego największych pupili. 44-latek wciąż jest jednak szkoleniowcem, który idealnie nadaje się do wyciągnięcia drużyny z największego kryzysu, a praktycznie tylko tacy są potrzebni w Ekstraklasie. Przewidujemy, że już niedługo jego telefon będzie rozgrzany do czerwoności.


Piotr Mandrysz


Swoją przygodę z trenerskim fachem zaczął od bycia grającym szkoleniowcem RKS Radomsko. Pierwsza praca w nowej roli była dla niego bardzo udana - wprowadził bowiem zespół do ówczesnej I ligi. Były trener Bruk-Bet Termaliki to specjalista od awansów - pod jego wodzą do Ekstraklasy dostał się Piast Gliwice i wspomniany już klub z Niecieczy. W minionym sezonie pokazał, że potrafi stworzyć zespół grający bardzo widowiskowo, nie ograniczający się do prostych środków. O jego odejściu z Niecieczy zadecydował jednak nie wynik sportowy, ale konflikt z Marcinem Baszczyńskim. Są jacyś pierwszoligowcy aspirujący do awansu? Zatrudnijcie Mandrysza!


Robert Podoliński


Człowiek, który wciąż ma jeszcze coś do udowodnienia. Był chwalony za swoją pracę na poziomie pierwszoligowym, lecz jak na razie nie odnalazł się w realiach Ekstraklasy. Z jego przygody w Cracovii zapamiętamy świetną akcję z meczu przeciwko Legii oraz... serię beznadziejnych występów. Jak zakończyła się praca z Podbeskidziem - wszyscy wiemy. Dobry kolega Leszka Ojrzyńskiego wydaje się być idealnym kandydatem do współpracy w ramach długoterminowego projektu i spokojnego budowania drużyny. Tego jak na razie nie zapewni mu żaden klub na najwyższym szczeblu, ale może czas rozejrzeć się za posadą w I lidze?


Tadeusz Pawłowski


Z posady w Wiśle go “urlopowano”, w Śląsku było podobnie. Legenda wrocławskiego klubu ma na głowie wiele spraw osobistych - wątpimy, by jeszcze raz chciało mu się rozpoczynać ciężką pracę z ekstraklasową drużyną, ale niczego nie możemy być pewni. Możliwe, że po raz kolejny “Teddy” będzie musiał uratować swój ukochany zespół - wierzymy w Rumaka, ale sami wiecie, jaka jest nasza liga…


Wojciech Stawowy


W tym roku wygasałby jego dziesięcioletni kontrakt z Cracovią, a Widzew budowałby już zespół na Ligę Mistrzów. Nadwiślański miłośnik tiki-taki zwiedził trochę ekstraklasowych drużyn, ale po odejściu z łódzkiego klubu na razie nie otrzymał żadnej dobrej oferty. Czy uda mu się jeszcze poprowadzić jakikolwiek klub do sukcesu? Wydaje nam się, że Stawowy jest nieco niespełnionym trenerem i chętnie by jeszcze coś sobie udowodnił.


Artur Płatek


Skaut Borussii Dortmund i cichy architekt sukcesu Piasta. Dziś - wymieniany jako jeden z potencjalnych kandydatów na właściwego następcę Radoslava Latala. Płatek ma już za sobą prace w Ekstraklasie i nigdy nie wykluczył rozważenia konkretnej propozycji od polskich klubów. Czy w roli trenera sprawdzi się równie dobrze, co w roli “podpowiadacza”? Nawiasem, ciekawie też byłoby się dowiedzieć, jakich zawodników wypatrzył on dla BVB.


Jurij Szatałow


Rekordzista - przez ponad trzy lata pracował w jednym klubie, co jest w Polsce wynikiem na miarę Arsène'a Wengera. Wyrobiona marka, duże doświadczenie, tylko coś mało spektakularnych sukcesów. Taki solidny, ligowy szkoleniowiec, może się jeszcze świetnie odnaleźć na polskim, mało wymagającym rynku.