Paweł Tomczyk wprost. „Skur*********”

2025-03-27 13:28:21; Aktualizacja: 4 godziny temu
Paweł Tomczyk wprost. „Skur*********” Fot. Lukasz Laskowski / PressFocus
Mateusz Michałek
Mateusz Michałek Źródło: Przegląd Sportowy

Paweł Tomczyk jest obecnie dyrektorem sportowym Korony Kielce. Wcześniej pracował w Motorze Lublin, w którego szeregach miał głośną scysję z Gonçalo Feio. O jej następstwach opowiedział w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.

Paweł Tomczyk ma na koncie pracę w Rakowie Częstochowa i Legii Warszawa. Do Motoru Lublin trafił w 2022 roku i najpierw został jego dyrektorem sportowym, a następnie prezesem. Drużyna rywalizowała jeszcze w II lidze.

Do klubu przybył też wtedy Gonçalo Feio. Portugalczyk wyciągnął zespół z dolnych rejonów drugoligowej tabeli i finalnie wywalczył awans do I ligi. Miał też wejść z nim do Ekstraklasy, ale jak wiadomo, przed końcówką poprzedniego sezonu odszedł z Motoru. Dzieło zwieńczył już jego dotychczasowy asystent Mateusz Stolarski.

Sam Tomczyk pożegnał się z klubem wcześniej, bo w marcu 2023 roku. Było to efektem scysji między działaczem a portugalskim szkoleniowcem, który rzucił w niego kuwetą na dokumenty. Cała sprawa odbiła się szerokim echem w mediach.

Za to co się stało, obecny dyrektor sportowy Korony Kielce domaga się 1,5 miliona złotych.

- Prawnicy musieli skonstruować pozew w taki sposób, żeby możliwe było dochodzenie należnego mi wynagrodzenia wynikającego z umowy i odszkodowania od Zbigniewa Jakubasa, a nie od klubu. Od Motoru niczego nie chcę. Chcę tylko, żeby Jakubas wywiązał się ze swoich zobowiązań wobec mnie i odpowiedział za wyrządzone szkody - podkreślił Tomczyk w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”, dodając, że o ostatecznej kwocie zdecyduje sąd.

Postępowanie w sprawie samego rzutu kuwetą przez Feio miało zostać umorzone przez Prokuraturę Rejonową Lublin-Południe, o czym swego czasu poinformował Maciej Kaliszuk z „Przeglądu Sportowego Onet”. Abstrahując od tej sytuacji, Tomczyk uważa, że trener wypowiedział na jego temat wiele kłamstw.

Łukasz Olkowicz zapytał go o to, dlaczego, jak to nazwał, zawziął się na Jakubasa oraz szkoleniowca.

- Jeden nie miał pomysłu na klub, a drugi nie miał pracy. Na koniec zrobili ze mnie frajera, nieudacznika, cymbała, który dostał kuwetą. Dyletanta, który nie wiadomo skąd się wziął, nic nie umie i nic mu nie wyszło. Że ja cieszyłem się po porażkach Motoru? Skur*********. (…) Ja nie jestem żadną sześćdziesiątką, konfidentem ani kapusiem. Mam prawo się bronić i będę się bronił. Szczególnie przed ludźmi, którzy reprezentują inny system wartości. Nie przechodzę obojętnie, jak kogoś biją albo ktoś źle odzywa się do dzieci czy źle traktuje kobiety. A to miało miejsce w Motorze, kiedy Feio rzucił kuwetą - przyznał 43-latek (cała rozmowa TUTAJ).