Pawełek nadal niepokonany. Remis w braterskim boju

2016-08-06 20:02:53; Aktualizacja: 8 lat temu
Pawełek nadal niepokonany. Remis w braterskim boju Fot. Transfery.info
Źródło: Transfery.info

Wspólne śpiewy, sielanka i totalny chillout. To właśnie tak wyglądało sobotnie popołudnie oczami fanów dwóch zaprzyjaźnionych klubów – Śląska i Lechii. Wynik spotkania również ich nie poróżnił, bo zakończyło się ono bezbramkowym rem

Powroty


Pojedynek ten można określić braterskim nie tylko z powodu zażyłości kibicowskich, ale również ze względu na braci Paixao, którzy ponownie zjawili się we Wrocławiu, czyli miejscu dla nich szczególnym. To właśnie tutaj dobrymi występami wypracowali sobie szacunek i uznanie wśród sympatyków polskiej ekstraklasy. Teraz przyjeżdżali tutaj wraz z Sebastianem Milą z jasnym zamiarem - by pokonać swój były klub.


„Mecz walki”

Pierwsza połowa nie porwała, choć sam początek spotkania dawał przesłanki, że ta rywalizacja wbije nas w fotele. W polu karnym znalazł się Mervo, który prostym zwodem na zamach oszukał Malocę i był o włos od trafienia do siatki.


Później zawodnicy tak jakby też chcieli nam dać do zrozumienia, że woleliby w tym momencie pójść na koncert Męskie Granie, który w tym czasie odbywał się na wrocławskiej Pergoli lub po prostu usiąść przed telewizorem i popatrzeć na to, co dzieje się w Rio.


Zdecydowanie lepiej wizualnie wyglądała Lechia. Trudno się temu dziwić, bo Piotr Nowak tradycyjnie zdecydował się na ultraofensywne ustawienie. Dobrze na murawie czuł się Krasić, którego praktycznie każdy kontakt z piłką był do bólu efektowny i wypieszczony. Po Serbie widać, że najzwyczajniej w świecie mu zależy. Prosty przykład. Faul taktyczny zawodnika Śląska, a Krasić pierwsze co robi, to biegnie pełnym sprintem po futbolówkę i za wszelką cenę pragnie inspiratorem kontrataku.


Na kolejną klarowną sytuację należało poczekać aż do 40. minuty. Wtedy to Marco Paixao stanął przed wyborną okazją do strzelenia gola. Po rozpaczliwym wybiciu Pawelca, które zresztą współgrało z jego dyspozycją w tej rywalizacji, piłka znalazła się pod nogami Peszki. 31-letni skrzydłowy popędził lewą flanką i doskonale wypatrzył Portugalczyka, ale ten, pomimo że mógł się pochwalić sporą ilością swobody i czasu to strzelił prosto w Pawełka. Po tym, jak Śląsk pozyskał Kamenára wydawało się, że doświadczony golkiper na dobre będzie musiał się pogodzić z byciem rezerwowym. Na razie jest jednak zupełnie inaczej. Pawełek w trakcie swojej kariery nieraz był stłamszony wszechobecną szyderą wymierzoną w jego osobę, ale fakty są takie, że na początku tego sezonu nie tylko wygrywa rywalizację, ale w dodatku spisuje się bezbłędnie.


Przewaga gospodarzy

Przerwa dobrze zrobiła zawodnikom trenera Rumaka, którzy po wyjściu z szatni przejęli inicjatywę. Wrocławianie zaczęli grać bardziej agresywnie i z tej racji goście mieli zdecydowanie większe problemy z płynnym rozegraniem piłki. Szkoleniowiec Lechii Piotr Nowak szybko zdał sobie sprawę, że jeśli nic nie zmieni w grze swojego zespołu, to może on wpaść w tarapaty. Najlepiej świadczy o tym zmiana, jakiej dokonał już w 63. minucie, kiedy to Stolarski zastąpił Flavio.


Śląsk, pomimo że często gościł na połowie gdańszczan, to nie wypracował sobie zbyt wielu szans. O mały włos bohaterem „Wojskowych” nie został... Milinković-Savić, który „wypluł” piłkę dośrodkowaną przez Alvarinho. Golkiper szybko się jednak zreflektował i w ostatniej chwili uprzedził Mervo. Węgierski napastnik nie miał w dzisiejszej grze zbyt wielu okazji do pokazania się, jednak swoją mobilnością i sprytem napędził sporo kłopotów defensywie Lechii.

Remis, który zdecydowanie bardziej zadowala drużynę gospodarzy. Czwarta kolejka nowego sezonu i jednocześnie czwarte czyste konto Śląska. Wyczyn godny pochwały tym bardziej że terminarz mieli niezbyt łaskawy. Wcześniej mierzyli się przecież z Lechem, Legią i Pogonią, które może na razie nie imponują, ale z całą pewnością potrafią grać w piłkę. Teraz przed wrocławianami łatwiejsze, przynajmniej na papierze, spotkania z Arką i Wisłą Płock. Lechię natomiast czeka w piątej kolejce domowe spotkanie z Koroną.

Śląsk Wrocław - Lechia Gdańsk 0:0

Śląsk Wrocław: Pawełek [3,5] - Pawelec [2] (58' Zieliński [3]), Celeban [3], Kokoszka [3], Augusto [3,5] - Alvarinho [3], Gonçalves [3], Morioka [3], Stjepanović [2,5] (76' Grajciar), Madej [3] - Mervo [3,5] (85' Biliński)

Lechia Gdańsk: Milinković-Savić [2,5] - Janicki [3], Maloca [2,5], Wawrzyniak [3] - Flavio Paixao [2,5] (63' Stolarski [3]), Krasić [3,5], Chrapek [3], Wolski [2,5], Peszko [3] (80' Pawłowski) - Marco Paixao [2] (76' Wojtkowiak), Kuświk [3]

Żółte kartki: Augusto, Pawelec, Stjepanović - Wawrzyniak, Janicki.

Sędzia: Paweł Raczkowski [3,5].
Widzów: 13 166.

Plus Meczu Transfery.info: Milos Krasić (Lechia Gdańsk).