Puchar Ligi Angielskiej, znany ostatnimi czasy pod nazwą Carabao Cup, jest przez wiele drużyn traktowany nieco po macoszemu, bardziej jako okazja do przetestowania alternatywnych rozwiązań w obliczu bardzo napiętego terminarza w angielskiej piłce. Pep Guardiola podchodzi jednak do rozgrywek śmiertelnie poważnie i zawsze stara się zajść w nich jak najdalej. Efekty widać gołym okiem - „Obywatele” wygrali cztery ostatnie edycje zmagań.
Po nastaniu pandemii COVID-19 dość powszechne stało się zwiększenie liczby zmian w trakcie meczów, z tradycyjnych trzech do pięciu. Takie roszady nie były jednak narzucone odgórnie, zatem organizatorzy rozgrywek mogli indywidualnie decydować, czy chcą w ten sposób odciążyć przemęczonych zawodników.
EFL nie zdecydowało się na taki krok, idąc na drogą wyjątku dopiero od półfinałów poprzedniej edycji turnieju. Pep Guardiola nieustannie naciskał, by w obecnej kampanii utrzymać pięć zmian, lecz do tej pory organizatorzy niechętnie podchodzili do tego pomysłu. „Daily Mail” informuje jednak, że to najprawdopodobniej zmieni się już w najbliższych dniach.
Menedżer Manchesteru City robił swoje i udało mu się przekonać 13 z 16 pozostających w rozgrywkach klubów, by poparli pomysł natychmiastowego zwiększenia limitu zmian. Wszystkie wysłały stosowne pisma do EFL, apelując o możliwość odciążenia zawodników.
Organizatorzy poważnie myślą nad przychyleniem się ku tym zmianom, choć chcą najpierw przeprowadzić rozmowy z klubami, które zgody nie wyraziły. Chcą przede wszystkim poznać ich powody oraz argumenty przeciw wprowadzeniu zmian.
EFL obawia się, iż kluby, które zdążyły już odpaść z rozgrywek będą składały zażalenia, twierdząc, iż mają do dyspozycji pięć zmian mogłyby ugrać w turnieju nieco więcej. Pojawia się też obawa, iż zmiany będą na korzyść większych ekip, które zwyczajnie mają szersze kadry.