Pięć hitów transferowych Ekstraklasy - zima 2015
2015-02-13 13:58:51; Aktualizacja: 9 lat temuDwumiesięcznej przerwie w rozgrywkach T-Mobile Ekstraklasy mówimy w końcu „STOP”! Z tej okazji postanowiliśmy przyjrzeć się najciekawszym transakcjom przeprowadzonym na naszym krajowym podwórku.
Choć za oknami gdzieniegdzie leży jeszcze śnieg, a porankomtowarzyszą siarczyste mrozy i ujemne temperatury, atmosferę z dnia na dzieńpodgrzewają kolejne wypowiedzi trenerów, zawodników i działaczy polskichklubów, szumnie zapowiadające nadejście upragnionego dnia startu rozgryweknaszej T-Mobile Ekstraklasy. Ścisk w ligowej tabeli może zwiastować ciekawąwalkę o mistrzostwo kraju, miejsca premiowane awansem do eliminacji europejskichpucharów, a także o same pozycje kwalifikujące do występów w grupiemistrzowskiej i grupie spadkowej.
Kto na mistrza?
Popularne
Jeszcze kilka lat temu walka o tytuł mistrza Polskiwyglądała trochę jak zabawa z rozgrzanym kamieniem węgielnym. Złapanie go byłobardziej karą, aniżeli nobilitacją. Wszystkie zainteresowane drużynyzachowywały się, jakby ten laur był brzemieniem. Sytuacja jednak się zmienia ikandydatów na mistrza jest kilku, z tym największym, czyli Legią Warszawą włącznie.Szyki „Wojskowym” chciałby pokrzyżować Lech Poznań, który od dłuższego czasumusi uznawać wyższość klubu z Łazienkowskiej nie tylko w aspekcie czysto sportowym,ale również marketingowym i transferowym. Legia z powodzeniem podkupuje talentywychowywane w Poznaniu (Bereszyński i Bielik najprostszymi przykładami),ostatnio nawet podebrali „Kolejorzowi” skauta mającego udział w przybyciu doWielkopolski Kriwca, Toneva, Rudnevsa i innych czołowych zawodników tegozespołu w ostatnich latach. To dowód na to, że drużyna zarządzana jest z głową,a najważniejszym zadaniem dla jej piłkarzy jest pozycja hegemona na rodzimychboiskach. Pytanie tylko, czy temu mają służyć transfery Dominika Furmana,Michała Masłowskiego i Arkadiusza Malarza? To raczej uzupełnienia kadry, któremają dać możliwość rotacji w składzie Legii na trzech frontach. Śląsk oddał doLechii Gdańsk reżysera gry Sebastiana Milę i mam wrażenie, że to możezdecydować o porażce wrocławskiego zespołu w walce o najwyższe laury w Polsce.Bo o ile Marco Paixão razem ze swoim bratem Flavio wyrażają gotowość i chęć dostrzelania goli, to sami sobie piłki nie podadzą, wątpię, by też zdołalidośrodkowywać „na punkt” ze stałych fragmentów gry tak jak to czynił wychowanekkoszalińskiego Bałtyku. Sprowadzeni na jego miejsce Peter Grajciar oraz AndreiCiolacu będą mieli niemały orzech do zgryzienia. Dlatego też ruchy kadrowe LechaPoznań (z Tamásem Kádárem i Arnaud Sutchuinem-Djoumą na czele, na uwagęzasługuje również David Holman i Darko Jevtić) mogą dać tej drużynie szansę nawalkę z ekipą prowadzoną przez Henninga Berga. Widać w nich przede wszystkimjakość, choć i tak rzeczywistość zostanie zweryfikowana przez boisko.
Martwi bierna postawa krakowskiej Wisły, która zdołałapozyskać zaledwie nowego-starego golkipera Michała Miśkiewicza. Nawet już naszaliga stała się przykładem na to, że pieniądze niestety mają ogromny wpływ napozycję sportową jednostki czy całej drużyny. A z funduszy jak nikt w Polsce wczasie zimowego okna transferowego skorzystała drużyna Lechii Gdańsk, która znaczącopowiększyła kadrę swojego zespołu. Ekipę z Gdańska z miejsca okrzyknięto królemzimowego polowania. Trener Jerzy Brzęczek będzie miał niemały ból głowy zzestawieniem meczowej osiemnastki swojego zespołu na każde ligowe spotkanie. Wojtkowiak,Wawrzyniak i Mila mają dać „Biało-Zielonym” bezcenne doświadczenie, które mazaprocentować awansem do grupy mistrzowskiej i walką z najlepszymi jak równy zrównym.
Dół tabeli nie śpi
Ryszard Rynkowski śpiewał kiedyś „wypijmy przy stole zabłędy na dole, by ich było mniej”. W kontekście sportowym miałby sporo racji –ciężko jest przystępować do drugiej części sezonu ze słabym dorobkiem punktowymi perspektywą walki o utrzymanie. Najczęściej lekarstwem na taki stan ma byćwymiana połowy składu w czasie zimowej przerwy w myśl powiedzenia „niech siędzieje wola nieba!”. Ręce, nogi i mózg na ścianie – nie pochwalam takiegopodejścia, czasami jednak to ostatnia deska ratunku. Do takich działań zmuszonybył Zawisza Bydgoszcz, który oddał pół drużyny, następnie pozyskał drugie tylezawodników na miejsce tych, którzy odeszli. Największym ciosem będzie pewniestrata Michała Masłowskiego, jednakże na 800 tysięcy euro z transferu niktpewnie nie narzeka. Na uwagę zasługuje angaż Jakuba Świerczoka oraz BartłomiejaPawłowskiego, do niedawana nadziei polskiej piłki. Ciekawą decyzją działaczyCracovii jest sprowadzenie z Rosji Piotra Polczaka oraz reprezentanta SłowacjiErika Jendriska. Nie próżnowała również ekipa z Bełchatowa – bardzo dobrym posunięciemjest ściągnięcie ze stolicy Arkadiusza Piecha, który być może w nowym zespoleprzypomni sobie, jak kiedyś strzelało się bramki.
Transakcje na miarę hitów
Ubiegłe lato na polskim rynku transferowym było wydarzeniembez precedensu – kluby kupowały na potęgę, często wartościowych graczy, by zpowodzeniem rywalizować w kolejnym jakże niepewnym z uwagi na podział na grupysezonie. Rekordowo wydana kwota 4,5 miliona euro przez wszystkie zespoły niezostała jeszcze pobita, tym niemniej z powodzeniem możemy wyróżnić co najmniejpięć transakcji, które już teraz w skali naszej ligi zasługują na miano hitówtransferowych.
1. Sebastian Mila (Śląsk Wrocław – Lechia Gdańsk)
Bezsprzecznie najbardziej interesującytransfer w czasie zimowego okna transferowego w T-Mobile Ekstraklasie. Jeszczerok temu wszyscy kibice i sympatycy piłki nożnej kpili sobie z niego i z jegokilkukilogramowej nadwagi predestynującej go do gry raczej przed komputerem zpadem w ręku, aniżeli na prawdziwym, trawiastym boisku. Mila dostał jednak drugąszansę i w pełni ją wykorzystał. W Śląsku brylował w pierwszej części sezonu (5goli, 6 asyst w 19 meczach ligowych) tak, że otrzymał powołanie doreprezentacji narodowej na mecze eliminacji do Mistrzostw Europy. A tam co?Kolejne bramki z Niemcami i Gruzją oraz dryblingi rodem ze wspomnianychwcześniej gier komputerowych. Nic więc dziwnego, że 32-latek z miejsca otrzymałopaskę kapitańską w Gdańsku i mimo tylu lat na karku podpisał 3,5-letni kontrakt.Pytanie tylko, czy nie bliżej mu było do reprezentacji z Wrocławia?
2. Michał Masłowski (Zawisza Bydgoszcz – Legia Warszawa)
Na miejsce w tym rankingu bez wątpienia dużywpływ miała kwota transferowa, za jaką trafił na Łazienkowską. 800 tysięcy euroto pieniądze, które są w stanie zagwarantować usługi bramkostrzelnegonapastnika albo dziesiątki z ciekawą przeszłością klubową. Tym bardziej, żeostatnio Masłowski był bardzo podatny na urazy i udało mu się zagrać zaledwie wośmiu meczach ligowych fatalnie spisującego się Zawiszy (dwa gole). Wydaje misię jednak, że prezes Bogusław Leśnodorski uparł się na jego transfer i musiałza wszelką cenę go zrealizować. W Warszawie ma zastąpić kontuzjowanego OndrejaDudę. Wczoraj w Pucharze Polski ze Śląskiem Wrocław pokazał, że posiada niemałeumiejętności. Najlepszy zimowy transfer Legii? Powrót do gry MiroslavaRadovicia.
3. Tamás Kádár (Diósgyör – Lech Poznań)
19-krotny reprezentant Węgier przychodzi do Poznania, by wzmocnić liniędefensywną „Kolejorza”. Nie uzupełnić, tylko wzmocnić. Lista klubów, w którychgrał w czasie swojej kariery może robić wrażenie. Newcastle United i RodaKerkrade to nie są anonimowe zespoły, z drugiej strony pewnie nie bez powodu wnich nie zaistniał. Dlatego też z pierwszymi poważnymi diagnozami na temat jegoprzydatności do drużyny wicemistrza Polski należy wstrzymać się przez kilka kolejekligowych. Był pewnym punktem swojego zespołu w poprzednim (24 mecze, 1 gol),jak i aktualnym sezonie (16 spotkań). W Poznaniu idąc za przykładem GergőLovrencsicsa liczą, iż piłkarze ściąganiz Węgier mogą stanowić o przyszłości klubu.
4. Arnaud Sutchuin – Djoum (Akhisarspor – Lech Poznań)
Drugi nabytek Lecha Poznań w tym zestawieniusugeruje, że klub z Wielkopolski solidnie przepracował okres zimowy. Belg kameruńskiegopochodzenia również może pochwalić się solidnym doświadczeniem. Piłkarskieszlify zbierał w Belgii, więc technicznie nic nie powinno mu brakować. Późniejprzez pięć lat był zawodnikiem Rody Kerkrade. I grał – w Eredivisie zaliczył119 meczów (od sezonu 2008/09), zdobył w nich 9 goli. Ostatnią rundę spędził wtureckim Akhisarsporze (13 spotkań w Super Lidze). Sprowadzony do Poznania, byzwiększyć konkurencję w środku pola. Według mnie jednak jego celem ma być (musibyć!) gra w podstawowym składzie. Łukasz Trałka ma więc powody do obaw. Djoum był też młodzieżowym reprezentantem Belgii.
5. Jakub Wawrzyniak (Amkar Perm – Lechia Gdańsk)
W takim zestawieniu nie może zabraknąć43-krotnego reprezentanta Polski. Mogłoby się wydawać, że wyjazd z kraju będziedla niego szansą na zaistnienie oraz zarobienie sporych pieniędzy. Wawrzyniakma jednak pecha do zagranicznych wojaży. Amkar może sportowo nie powalał, alefinansowo Rosja zawsze jest kuszącym kierunkiem. Paradoksalnie z powoduzaległości w wypłacaniu pensji musiał odejść z tego zespołu i zdecydował się,że powróci do T-Mobile Ekstraklasy. Czy z dobrym skutkiem? To się okaże. Zpewnością będzie wzmocnieniem defensywy „Biało-Zielonych” i razem z GrzegorzemWojtkowiakiem być może ponownie zapukają do bram reprezentacji.