„Piłka się nie ruszyła. Kto widział inaczej, niech podniesie rękę”. Diego Simeone podważył decyzję Szymona Marciniaka
2025-03-13 08:33:07; Aktualizacja: 3 godziny temu
Atletico Madryt po raz kolejny nie przeskoczyło Realu Madryt w Lidze Mistrzów. Decydujący wpływ na wyłonienie zwycięzcy 1/8 finału miał konkurs rzutów karnych. Dużo ważył błąd Juliána Álvareza, z którym nie do końca potrafił pogodzić się Diego Simeone.
Dwumeczowe starcie ekip z czołówki LaLigi zakończyło się remisem. Na Bérnabeu wygrali gospodarze, ale już po 28 sekundach w rewanżu strata została odrobiona dzięki golowi Conora Gallaghera. Przez cały regulaminowy czas i dogrywkę nie padły już żadne bramki. Zadecydowały karne.
„Królewscy” zaliczyli jedno pudło przy dwóch „Los Colchoneros”. W szczególności intrygujący okazał się moment, w którym Álvarezowi początkowo uznano gola, ale po analizie VAR Szymon Marciniak zmienił decyzję na niekorzyść strzelca.
Po pokazaniu powtórek z kilku kamer sędziowie zauważyli minimalny kontrakt futbolówki z drugą nogą napastnika tuż przed oddaniem uderzenia, co godziło w przepisy. Szkoleniowiec gospodarzy nie dowierzał.Popularne
– Rozegraliśmy bardzo dobre spotkanie, walczyliśmy niesamowicie. W pewnym momencie meczu udało nam się powiększyć przewagę na naszą korzyść, ale ostatecznie musieliśmy rozegrać rzuty karne. Widziałem obraz tego wykonywanego przez Juliána. Sędzia powiedział, że kiedy stawia on nogę i kopie, piłka dotyka nogi, którą się podpierał, ale piłka się nie poruszyła – zarzekał się Simeone.
***
Ten błąd zaważył. Dlatego Szymon Marciniak nie uznał karnego Juliána Álvareza [WIDEO]
***
– To coś wartego dyskusji: był gol czy też nie. Jeśli VAR to sprawdzał, a nigdy nie widziałem karnego sprawdzanego przez VAR, to ważne jest, aby dostrzec, czy on naprawdę dotknął tej piłki. Chcę w to wierzyć. A co wy widzieliście? Niech podniosą ręce ci, którzy uważają, że Julian dotknął piłki dwukrotnie. Sam jeszcze nie rozmawiałem z nim na ten temat – zwrócił się do dziennikarzy trener.
– Uczucia po tym dwumeczu? Nie będę mówił o szczęściu, a o dumie z mojej drużyny, która zawsze rywalizuje do końca. To zapisze się w historii jako część procesu, przez który przechodziliśmy w tym klubie. Pewnie w Lidze Mistrzów pokonywali nas za każdym razem, ale mieli trudny, naprawdę trudny czas – podsumował „Cholo”.