Po 20 meczach został odpalony z Lecha Poznań, teraz może mu coś udowodnić

2024-11-23 10:25:05; Aktualizacja: 2 godziny temu
Po 20 meczach został odpalony z Lecha Poznań, teraz może mu coś udowodnić Fot. Krzysztof Porebski / PressFocus
Norbert Bożejewicz
Norbert Bożejewicz Źródło: Transfery.info

GKS Katowice sprawdza nie tylko piłkarzy Lecha Poznań. Z niektórymi z nich nawiązuje stałą współpracę. Tak stało się między innymi z Marcinem Wasielewskim.

Wszechstronny wahadłowy został swego czasu wypatrzony przez wysłanników „Kolejorza” i sprowadzony do klubu z Unii Swarzędz przed startem sezonu 2015/2016. Wówczas był przewidziany do sprawdzenia się w rezerwach. Radził sobie jednak w nich na tyle dobrze, że po roku zadebiutował na poziomie Ekstraklasy u Nenada Bjelicy i... niespodziewanie nie poszedł za ciosem, bo w kolejnych rozgrywkach mógł liczyć jedynie na notowanie występów w trzecioligowej ekipie.

W związku z tym zimą 2018 roku powędrował na wypożyczenie do drugoligowego Znicza Pruszków, gdzie pomimo regularnej gry nie wyróżniał się niczym szczególnym. Po powrocie do Lecha Poznań uśmiechnęło się jednak do niego szczęście, bo stery nad pierwszą drużyną utrzymał Ivan Đurđević, który miał okazję wcześniej współpracować z Marcinem Wasielewskim w rezerwach.

Zaowocowało to włączeniem 30-latka do ekstraklasowego zespołu i otrzymywaniem regularnych szans w wyjściowym składzie. Niestety nie szły za tym liczby oraz dobre rezultaty osiągane przez klub, co doprowadziło do zwolnienia Serba, którego tymczasowo zastąpił Dariusz Żuraw.

Ten nie odstawił wahadłowego i dzięki temu udało mu się zanotować debiutanckie trafienie w elicie w zremisowanym meczu z Jagiellonią Białystok (2:2). Niedługo później w zespole nastały rządy Adama Nawałki, ale nie potrwały one zbyt długo i ponownie za sterami Lecha usiadł wspomniany Żuraw.

Te zawirowania nie wpłynęły w korzystny sposób na walkę o nowy kontrakt i w konsekwencji Wasielewski został zmuszony do opuszczenia ekipy z Poznania po rozegraniu łącznie 20 meczów. Zamienił ją na Bruk-Bet Termalicę Nieciecza. Na pierwszoligowych boiskach pojawiał się regularnie na murawie, ale po awansie do Ekstraklasy został po bolesnej porażce z... „Kolejorzem” (0:5) całkowicie odsunięty na boczny tor.

Wtedy można było zacząć zakładać, że kariera wahadłowego zacznie pikować. Na szczęście dla niego pomocną dłoń w jego kierunku wyciągnął GKS Katowice, gdzie stał się jednym z wiodących zawodników w układance trenera Rafała Góraka.

W ten sposób dołożył sporą cegiełkę do wywalczenia drugiego w karierze awansu do Ekstraklasy i tym razem nic nie wskazuje na to, że jego przygoda z nią zamknie się przed dobiciem do 20 występów.

Obecnie ma ich na koncie piętnaście, które okrasił zdobyciem bramki i zanotowaniem dwóch asyst. W sobotnie popołudnie postara się poprawić ten dorobek w meczu przeciwko Lechowi Poznań (23 listopada o godzinie 17:30), któremu ma sporo do udowodnienia w kwestii postawienia na nim krzyżyka oraz przyczynienia się w pewnym stopniu do skreślenia go w drużynie „Słoników”.

Poza nim swoje porachunki z „Kolejorzem” mają też Alan Czerwiński i Grzegorz Rogala.

Pierwszy z nich przychodził do klubu z województwa wielkopolskiego z dużymi nadziejami z Zagłębia Lubin, ale pomimo wywalczenia mistrzostwa Polski nie odcisnął w oczekiwanym przez siebie czy kibiców piętna na zespole.

Na otrzymanie takiej okazji nie mógł nawet liczyć drugi z piłkarzy, któremu było dane pokazać się jedynie w Centralnej Lidze Juniorów oraz rezerwach.