Prosił, aby pozwolili mu odejść z Legii Warszawa. Teraz kosztuje milion euro

2024-07-27 15:53:40; Aktualizacja: 2 godziny temu
Prosił, aby pozwolili mu odejść z Legii Warszawa. Teraz kosztuje milion euro Fot. FotoPyK
Dawid Basiak
Dawid Basiak Źródło: Przegląd Sportowy Onet

Mateusz Kochalski dwa lata temu definitywnie przeniósł się z Legii Warszawa do Stali Mielec. W rozmowie z „Przeglądem Sportowym Onet” przyznał on, że będąc jeszcze w stolicy, musiał prosić klubowych działaczy o pozwolenie na odejście.

Mateusz Kochalski w ubiegłym sezonie błyszczał między słupkami Stali Mielec, przez co wręczono mu nagrodę najlepszego bramkarza minionej kampanii Ekstraklasy. 24-latek wystąpił łącznie w 33 spotkaniach, notując w nich dziewięć czystych kont. Jego interwencje wielokrotnie ratowały drużynę z Podkarpacia, która na koniec zajęła jedenastą lokatę w tabeli.

Do aktualnego klubu przeniósł się on latem 2022 roku, kiedy to Stal za kwotę w wysokości 100 tysięcy euro sfinalizowała jego definitywny transfer z Legii Warszawa. Taki ruch miał pozwolić bramkarzowi na regularną grę, na którą nie mógł liczyć w barwach stołecznego zespołu. Tam pomimo sporego angażu w juniorskich drużynach nie otrzymał on nawet szansy oficjalnego zadebiutowania w pierwszym zespole.

Kochalski nie miał jednak w Stali łatwego początku, o co został zapytany w rozmowie z „Przeglądem Sportowym Onet”. W udzielonej odpowiedzi na to pytanie zdradził on również, że będąc jeszcze piłkarzem Legii, musiał prosić o pozwolenie na definitywne odejście. Ekipa z Łazienkowskiej wolała go wysyłać na wypożyczenia, lecz on widział dla siebie inną ścieżkę rozwoju, która jak widać, wyszła mu na dobre.

- Na pewno było to trudne, bo miało miejsce po roku, który spędziłem na ławce rezerwowych w Radomiaku. Poza tym odszedłem wtedy z Legii definitywnie, ale musiałem wręcz o to prosić. Wierzyłem, że to da mi większą szansę na grę w nowym klubie, bo nie będę już tylko piłkarzem wypożyczonym. Mimo wszystko jedynką został Bartek, choć de facto on był właśnie wypożyczony z Lecha Poznań. Znajdował się wtedy w bardzo dobrej formie i koniec końców ja też jestem za tym, aby o tym, kto gra decydowała przede wszystkim dyspozycja sportowa. Jeśli chodzi o pytanie, znosiłem tę sytuację ciężko, ale widząc dyspozycję Bartka, rozumiałem decyzję trenera. Wiedziałem jednak, że muszę jak najlepiej przygotować się do momentu, w którym otrzymam swoją szansę - powiedział.

Kochalski swego czasu udał się również na wypożyczenie do Radomiaka Radom, a kiedy ten razem z nim w składzie awansował do Ekstraklasy, Legia automatycznie zakończyła jego transfer czasowy, przez co jednocześnie zamknięto mu drogę do zadebiutowania w krajowej elicie, ponieważ w stolicy nie mógł po prostu na to liczyć.

Golkiper Stali przyznał, że z tego powodu czuje jedynie złość do ówczesnego dyrektora sportowego warszawskiej drużyny, którym był Jacek Zieliński.

- Nie mam tego za złe Legii, tylko osobie decyzyjnej, której już tam nie ma. W większości klubów takie decyzje podejmowane są przez kilka osób, ale w tym przypadku głos jednego człowieka przesądził o moim losie. Tak naprawdę tylko do niego mogę się przyczepić, do samej Legii nie czuję żalu - oznajmił.

Na ten moment Stal za swojego zawodnika oczekuje kwoty w wysokości miliona euro, lecz póki co żadna z wystosowanych za niego ofert nie była zadowalająca. Dlatego też obecnie wciąż strzeże on dostępu do bramki klubu z województwa podkarpackiego.

Cała rozmowa z Mateuszem Kochalskim jest dostępna tutaj.