"Przez konkurencyjność możemy stracić czwarte miejsce w Lidze Mistrzów"
2015-09-18 19:29:15; Aktualizacja: 9 lat temuJosé Mourinho, Arsène Wenger i Mauricio Pochettino lamentują z powodu tego, iż nie mogą rotować swoimi składami tak jak ich koledzy z innych lig, co wpływa na postawę ich drużyn w europejskich pucharach.
Środowa porażka Arsenalu z Dinamem Zagrzeb była tylko podsumowaniem niezbyt udanych dotychczasowych występów klubów z Premier League w europejskich pucharach. Mistrzowie Chorwacji wygrali z "Kanonierami" 2:1, dzień wcześniej swoje mecze przegrały również oba zespoły z Manchesteru. W tej kolejce w Lidze Mistrzów triumfowała tylko Chelsea.
Niewiele lepiej idzie angielskim zespołom w Lidze Europy. Chociaż wczoraj swoje spotkania wygrały Liverpool i Tottenham, to jeszcze w eliminacjach odpadły West Ham i Southampton.
Anglia z Premier League na czele już jakiś czas temu w klubowym rankingu UEFA spadła za niemiecką Bundesligę. Teraz może jednak wypaść nawet poza podium, co oznaczałoby stratę jednego miejsca w eliminacjach Ligi Mistrzów w 2017 roku. Stanie się tak, jeśli i w tym sezonie zespoły z Serie A zaprezentują się w Europie znacznie lepiej niż te z Wysp Brytyjskich.Popularne
Patrząc na poprzednie lata, te ostatnie nie są w wykonaniu angielskich zespołów zbytnio dobre. Od sześciu lat Premier League miała zaledwie jednego przedstawiciela w finale Ligi Mistrzów. Co ciekawe, w latach 2004-2012 przynajmniej jeden angielski zespół wystąpił w finale w siedmiu z ośmiu sezonów.
- Manchester City i Manchester United przegrały swoje pierwsze mecze, ponieważ Premier League to bardzo solidne i mocne rozgrywki - próbuje wytłumaczyć niezbyt dobrą dyspozycję tych drużyn Mauricio Pochettino, menadżer Tottenhamu, który jako trener pracował już w Hiszpanii.
- Spójrzmy na taką Sevillę. W weekend grają przeciwko "drużynie-nie-wiem-kogo", potem mogą odpoczywać przed Ligą Mistrzów. Z kolei takie City musiało stoczyć bardzo zacięty bój z Crystal Palace. Premier League to nie są łatwe rozgrywki, dlatego kluby potem cierpią w Europie.
Argentyńczyk dołączył tym samym do José Mourinho i Arsène'a Wengera, którzy od kilku lat narzekają na to, iż w innych ligach na Starym Kontynencie drużyny mają więcej czasu na odpoczynek. Dodają też, że dla piłkarzy ciężka jest nadmierna intensywność podczas okresu świątecznego.
- Kompletnie zabijamy się, robiąc ten wielki szał, czyli grając po Bożym Narodzeniu - zgadza się Gary Lineker. Z jednej strony oczywiście ma rację, ale patrząc na ekonomiczne korzyści wynikające z grania w Boxing Day sprawiają, że trudno dziwić się, że zarządcy klubów się na to zgadzają.