Pucharowy pocałunek śmierci podziałał na Zagłębie? Prusak wybronił Łęcznej remis
2016-08-21 17:34:58; Aktualizacja: 8 lat temuOkulary i marynarka Piotra Stokowca przestają przynosić szczęście Zagłębiu. Górnik Łęczna wytrzymał napór gospodarzy i wywozi z Lubina punkt.
Napędzony wygraną z Legią Warszawa zespół z Łęcznej przybył do Lubina, by stać się pierwszym w trwającym sezonie pogromcą Zagłębia na ich obiekcie. Ta misja zapowiadała się jako niemożliwa do realizacji - Górnik zaliczył na razie dwie porażki na wyjazdach, a i "u siebie" w Lublinie prezentował się dość mizernie. Podopiecznym Andrzeja Rybarskiego nie brakuje ambicji, ale wyniki na razie są dalekie od oczekiwań.
Gracze "Miedziowych", którzy dobrze znają słabe strony Łęcznej, od samego początku meczu przystąpili do frontalnego ataku. Tak dynamicznych akcji w pierwszych minutach meczu nie oglądaliśmy jeszcze w żadnym spotkaniu trwającego sezonu. Nie minęło 60 sekund gry - a już Prusak uratował zespół po strzale Papadopulosa (fantastyczny no-look pass do Czecha zanotował Łukasz Janoszka), a chwilę później Grzegorz Bonin wybił piłkę z linii bramkowej. Po intensywnych 10 minutach piłkarze Stokowca nieco zwolnili tempo, ale nadal kontrolowali sytuację. W 19' minucie swoją szansę po strzale z daleka miał Łukasz Piątek, ale jego bardzo dobre uderzenie wybronił Prusak. Górnik także próbował przedostać się pod bramkę Polacka, ale tylko cztery niecelny strzały nie wystarczyły na stworzenie jakiejkolwiek groźnej okazji.
W 35' minucie kibice w Lubinie doczekali się wreszcie oczekiwanej bramki (po akcji ze skrzydła Tosika piłkę do siatki skierował Woźniak, a dotknął ją także Papadopulos), lecz Krzysztof Jakubik po konsultacji z sędzią asystentem nie uznał trafienia, gdyż według nich Czech był na spalonym. Powtórki pokazują jednak, że decyzja arbitrów była błędem.Popularne
@MKSZaglebiePL Może tu idealnie nie widać, ale raczej bramka powinna być uznana. pic.twitter.com/GYXPFszc0k
— Aleksandra Sieczka (@a_sieczka) August 21, 2016
Po tak obiecującej pierwszej połowie liczyliśmy na równie ciekawą drugą część meczu. Temperatura w obu drużynach, zwłaszcza w Zagłębiu, znacznie ostygła. Stagnację jako pierwszy postanowił przerwać trener Stokowiec, wprowadzając za Papadopulosa Krzysztofa Piątka. Wejście "Bani" ożywiło Arkadiusza Woźniaka, który w przeciągu kilku minut miał trzy świetne okazje na pokonanie Prusaka. Swoje okazje miał też Łukasz Piątek, ale na posterunku był niesamowity dziś Prusak. Gospodarze nie ustawali jednak w kolejnych atakach i zauważalnie zwiększali swoją przewagę - Górnik wciąż praktycznie nie wychodził z własnej połowy. Kiedy już wyszedł, doskonałą okazję zmarnował Późniak.
Bezbramkowy remis to duży sukces Górnika. Andrzej Rybarski, znany z zamiłowania do nowinek w szkoleniu i fascynujący się systemem "Moneyball" w pełni wykorzystuje potencjał drużyny. Jest świadomy, że wiele aspektów mogłoby funkcjonować lepiej - zwłaszcza atak, ale przetrwanie naporu Zagłębia i wywiezienie z Lubina cennego punktu pokazuje, że zespół z Lubelszczyzny będzie do samego końca bronił się przed spadkiem. Bardzo możliwe, że po raz kolejny uda mu się przed nim obronić.
Czy Zagłębie zostało dotknięte "pocałunkiem śmierci", o którym mówił rok temu Michał Probierz w kontekście prowadzonej przez siebie Jagiellonii (wypowiedział te słowa po przegranej właśnie z "Miedziowymi")? Opiekun podlaskiej drużyny wbił ostatnio dość mocne szpile w trenera Stokowca i kazał mu zejść na ziemie. Niby drużyna funkcjonuje poprawnie, a Jach w pełni zastąpił Macieja Dąbrowskiego, ale remis z Łęczną musi być uznany jako porażka. Czyżby spinka na puchary sprawiła, że lubinianie zaczynają już słabnąć i mogą stracić dystans do najlepszych w lidze? Na razie są liderem, ale trzy mecze bez wygranej mogą zacząć niepokoić kibiców - zwłaszcza, że dziś to gospodarze rozdawali karty i w każdej chwili mogli zgarnąć pełną pulę. Zabrakło im jednak zimnej krwi i skuteczności. Czas więc, by dyrektor Burlikowski sfinalizował w końcu zapowiadane dwa transfery: napastnika (Nespora) i skrzydłowego.
Graczem meczu zdecydowanie zostaje Sergiusz Prusak. Golkiper Łęcznej pracuje w ciężkich warunkach i wciąż musi krzyczeć na niefrasobliwych kolegów z obrony, ale dziś ratował ich z każdej opresji. Zero błędów i same pewne interwencje. Miło dla oka grał za to Łukasz Janoszka, ale jego no-look passy i dryblingi nie przyniosły większego pożytku.
PS: W tej kolejce padnie chyba mniej bramek niż w całym meczu Sevilli z Espanyolem - były klub Grzegorza Krychowiaka pokonał "Papużki" aż 6:4!
Zagłębie Lubin - Górnik Łęczna 0:0
Zagłębie: Polacek [3] - Tosik [4], Guldan [4], Jach [4], Cotra [4] - Woźniak [4], Kubicki [3], Ł. Piątek [3], Starzyński [3] (82' Janus [3]), Janoszka [4] (72' Vlasko [2,5]) - Papadopulos [3] (62' K. Piątek [3])
Górnik: Prusak [5] - Sasin [3], Pruchnik [2,5], Szmatiuk [2,5], Leandro [3] - Bonin [3], Drewniak [3] ( 82' Vukobratović [3]), Danielewicz [2], Ubiparip [3], Grzelczak [2] (46' Piesio [2]) - Śpiączka [2] (72' Późniak [2])
Żółte kartki: Szmatiuk
Sędzia: Krzysztof Jakubik [2,5]
Widzów: 5215
Plus meczu Transfery.info: Sergiusz Prusak (Górnik Łęczna)