Real Madryt pierwszy raz tak upokorzony przez... fana Lionela Messiego

2023-04-26 21:02:13; Aktualizacja: 1 rok temu
Real Madryt pierwszy raz tak upokorzony przez... fana Lionela Messiego Fot. pressinphoto/SIPA USA/PressFocus
Redakcja
Redakcja Źródło: Transfery.info

25 kwietnia. Historyczny dzień dla Girony. Katalońska drużyna upokorzyła wielki Real Madryt. Dziejowym bohaterem został Valentín Castellanos.

Estadi Montilivi. Niewielki stadion mogący pomieścić około 12 000 widzów. Przyjeżdża Real Madryt. Wielki Real Madryt. Jeśli coś w walce o mistrzostwo Hiszpanii może się zmienić, to właśnie wtedy. Javier Iglesias Villanueva gwiżdże. Rozpoczyna się koncert.

W 11. minucie wynik otwiera Valentín Castellanos. Kilkanaście minut później dokłada drugą bramkę. Po przerwie trzecią i czwartą. „Królewscy” są na kolanach, a on zakłada ich koronę.

Często jedno wybitne spotkanie stanowi trampolinę dla mniej znanych zawodników. Pokonanie w pojedynkę przeciwnika pokroju Realu Madryt pozwala na zawsze zapisać się w pamięci kibiców. Dziesięć lat temu zrobił to Robert Lewandowski. Wczoraj - „Taty” Castellanos.

Amerykański sen

Na głębokie wody „Taty” wypłynął w Nowym Jorku. Trafił tam w Nowy Rok 2019 roku, z miejsca stając się czołowym zawodnikiem New York Club FC.

W 30 spotkaniach strzelił aż 11 goli i dołożył siedem asyst. Często trafiał z niewygodnych pozycji, na co wskazuje jego xG, wynoszące 7,7. Stał się wtedy gwiazdą całej Major League Soccer, skupiając uwagę szkoleniowców reprezentacji Argentyny. Został zaproszony na zgrupowanie reprezentacji U-23 podczas meczów eliminacyjnych dla reprezentacji młodzieżowych do Igrzysk Olimpijskich. Argentyńczycy wygrali sześć z siedmiu spotkań, przegrywając tylko z Brazylią U-23 0:2.

Przełomowy rok 2021

Po powrocie do regularnych rozgrywek po pandemii COVID-19, Castellano zanotował swój najlepszy okres w karierze. Przed zawieszeniem MLS „Taty” sześciokrotnie pokonał bramkarza rywali. Miał jednak problem ze skutecznością. Z xG 10.7 i xG na mecz wynoszącym 0,72, wypracował jedynie średnią 0,4 bramki na mecz.

W 2022 roku podtrzymał swoją formę, zdobywając 13 bramek w 22 meczach, notując najwyższą średnią goli na mecz w karierze - 0,81.

W następnym roku Argentyńczyk wyrósł na gwiazdę całej ligi. W 32 spotkaniach strzelił aż 19 goli, zostając królem strzelców MLS. Po tak doskonałym sezonie zdecydował się odejść z „miasta, które nigdy nie śpi”.

Żaden europejski klub nie wykazał zainteresowania 22-letnim napastnikiem. Był wyjątkiem, nie trafił do MLS, aby zarabiać na życie po karierze, ale żeby rozpocząć swoją przygodę z wielkim futbolem.

Marzył o grze w reprezentacji „Albicelestes”. Chciał pojechać z kadrą narodową na mundial w Katarze. Dostał ofertę od River Plate, 37-krotnego mistrza Argentyny, czterokrotnego zwycięzcy Copa Libertadores. Nie zdecydował się na powrót do ojczyzny, nieoczekiwanie trafiając do Girony.

City Football Group

Co łączy New York City FC z Gironą? Ano to, że większościowym udziałowcem obu zespołów jest City Football Group. To spółka holdingowa założona w 2013 roku przez Mansoura bin Zayeda Al Nahyana i Khaldoona Al Mubaraka. 81% procent udziałów należy do tej dwójki, 18% procent do amerykańskiej firmy Silver Lake, a pozostałe czternaście procent do chińskich firm: China Media Capital i CITIC Capital.

Spółkami zależnymi od City Football Group są między innymi: Manchester City, New York City FC, Melbourne City FC, Torque, Troyes AC czy właśnie Girona.

Hiszpański przystanek

Do Katalonii trafił w lipcu ubiegłego roku. Swojego premierowego gola strzelił w drugiej kolejce przeciwko Getafe na 3:0 (3:1). Na następne trafienie musiał czekać cztery mecze. Był zawodnikiem pierwszego składu, jednak nie błyszczał tak jak w Stanach. Wzrost poziomu rozgrywek oraz zmiana sposobu gry przeciwników, zmniejszyły liczbę szans. Ma drugie najmniejsze xG w całej karierze, licząc sezony, w których rozegrał więcej niż 1000 minut. W obecnych rozgrywkach współczynnik goli oczekiwanych, wynosi 9,4, natomiast najniższy z 2019 roku - 7,7. Wtedy w 30 spotkaniach zdobył 11 bramek, a teraz po 29 kolejkach ma ich tyle samo.

Tragedia na Camp Nou

10 kwietnia. 55. minuta meczu. Castellanos wychodzi sam na sam z Markiem-André ter Stegenem. Strzela. Piłka przelatuje obok słupka. Za kilka minut schodzi z boiska. W szatni zalewał się łzami. Na filmiku w mediach społecznościowych klubu widać, że siedzi z głową schowaną w dłoniach.

Hejterzy już się obudzili.

Według doniesień „Mundo Deportivo” piłkarz otrzymał niesamowitą liczbę hejterskich wiadomości na skrzynkę na Instagramie. Nie wytrzymał i już po kilku godzinach usunął swoje konto. Po kilku dniach założył nowe, ustawiając je jako prywatne.

Królewski wieczór

24-latek rywalizację z Realem Madryt zapamięta na całe życie. To najprawdopodobniej jego najlepszy mecz w życiu. Jak przypomniało Radio „Cadena Ser” 25 kwietnia 2013 roku, Realowi Madryt cztery gole wpakował inny napastnik, Robert Lewandowski. Argentyńczyk powtórzył coś niemożliwego.

Jak wyliczył MisterChip, dziennikarz „Onda Cero” i ESPN, Taty Castellanos jest szóstym piłkarzem w historii, który strzelił cztery gole Realowi Madryt w jednym meczu LaLigi. Ostatnim, mogącym pochwalić się podobnym wyczynem, jest Esteban Echevarria, zawodnik Realu Oviedo. Ustrzelił on cztery gole… 21 grudnia 1947 roku.

Po wczorajszych trafieniach nie było dzikiej radości, gwałtownych gestów czy spektakularnych cieszynek. Castellanos reagował, jakby działo się coś najzwyklejszego w świecie. Coś absolutnie codziennego. A dokonywał sztuki, którą wcześniej powtórzyło tylko pięciu piłkarzy.

Taty Castellanos skupił na sobie uwagę świata. Teraz musi zrobić kolejny krok ku wielkości.

Taty w rozmowie z kanałem „Jijantes FC” przyznał, że od zawsze był fanem Leo Messiego, więc mecz z Realem Madryt nabrał dla niego szczególnego znaczenia:

- Zawsze uwielbiałem oglądać jego spotkania. Nie wiem, czy widział wczorajszy mecz. Dla nas, Argentyńczyków, on jest bogiem, najlepszym piłkarzem na świecie. Przez niego płakałem podczas finału Mistrzostw Świata w Katarze.

Katalońskie media od razu podgrzały temat, publikując wiadomości o zainteresowaniu napastnikiem Girony ze strony Barcelony. Do tak bajkowego scenariusza jeszcze jednak sporo brakuje - na razie powinien on nacieszyć się swoją wielką chwilą.

JAKUB SKORUPKA