(Real)ne rozbicie Barcelony
2013-02-27 00:14:08; Aktualizacja: 11 lat temuBarcelona nie wytrzymała szalonego tempa "Królewskich" lądując na kolanach przed dumnymi graczami z Madrytu.
Jak wiadomo do tanga trzeba dwojga, a partnerzy winni pasować do siebie i jeden drugiego nie odstępować na krok. Pełna oprawa, włączone światła i muzyka pozwala uwolnić emocje. Każdy ruch przepełniony uczuciem, maestrią, w najdrobniejszym szczególe perfekcyjnie dopracowany, aby porażki smaku nie zaznał nikt. Jednak tym razem tylko jeden z partnerów był przygotowany. Barcelona rozkojarzona była po mediolańskiej wpadce.
Takiego tańca Barcelona już dawno nie przeżyła, ostatni raz różnicą dwóch bramek przegrała w 2008 roku. Wówczas podopieczni Franka Rijkaarda ulegli 1:4. Grzech wybaczalny, gdyż polegli na terenie rywala. Tutaj potęga Barcelony wyrasta dumnie ponad "Królewskich", gdyż czują władzę absolutną na hiszpańskich boiskach. Maraton zwycięzców przerywany sporadycznie w wyniku delikatnej spacji "Dumy Katalonii". Zwykle bywał to wynik zabawny, nie robiący wrażenia, który był traktowany jako przypadek, co najwyżej wypadek przy pracy zawodników z Camp Nou. Tak było do wczoraj. W półfinale Pucharu Króla "Królewscy" zagrali "Blaugranie" takie techno, że w Barcelonie wszystkim po kolei powinęła się noga. Plątali się między rozpędzonymi zawodnikami z Santiago Bernabeu, a Messi zginął gdzieś w tunelu prowadzącym na boisko. Widocznie dopadła go Madrycka choroba. Za szybkie tempo i po hamulcach dali kolejni z Iniestą i Xavim na czele.
Na boisku zrobiło się biało. Koszulki Ronaldo i spółki zlewały się z białymi chustami "Katalończyków" wyciągniętymi na znak złożenia broni. Takiej Barcelony dawno nie widzieliśmy. Bezradni jak polskie kluby w europejskich pucharach, drepczący pośród geniuszów i nawet jeśli sami nimi są (bądź przynajmniej się za nich uważają), to wczoraj ich nie przypominali. Odstawali przy każdym starciu. Bez tchu, bez serca, bezbarwnie. Real wykończył poobijaną po porażce w Mediolanie Barcelonę. Zaaplikował "Blaugranie" trzy gole, tracąc tylko jednego. Ostatni raz Real ograł Barcelonę na Camp Nou w zeszłym sezonie. Jednak takie strzelanie "Królewscy" urządzili sobie pierwszy raz od 50 lat. Wówczas Real rozbił "Dumę Katalonii" 5:1. Swoje piętno odcisnął wtedy magiczny i niezastąpiony Ferenc Puskas, który strzelił hat-tricka. Do wczoraj wynik magiczny. Do wczoraj.
Po wczorajszej porażce, Barcelona została zdegradowana z ligi kosmosu. Finezyjna tiki-taka nie będzie już hipnotyzowała, lecz będzie zwyczajna. Najzwyczajniejsza w świecie. Tak jak niedawno przed "Katalończykami" trząsł portkami sam Jose Mourinho, tak teraz w formie przystawki może Barcelonę zamówić sobie każdy zespół w Europie. Zamówić i zjeść w całości.