Selekcjoner Szkocji ocenił Polskę przed decydującym meczem. „Lubią atakować, tracą dużo goli”
2024-11-18 09:49:43; Aktualizacja: 2 godziny temuW poniedziałkowy wieczór ruszy ostatni mecz fazy grupowej Ligi Narodów 2024/2025. W dywizji A grupy pierwszej o przetrwanie walczą już tylko Polska oraz Szkocja. Obie ekipy zmierzą się ze sobą w Warszawie. Selekcjoner rywali Steve Clarke dał do zrozumienia, że jego przeciwnik potrafi być nieobliczalny.
Tak się złożyło, że w finałowej kolejce LN ponownie dla „Biało-Czerwonych” stawka nie jest wyższa niż przetrwanie w najwyższej klasie turnieju. Różnica polega na tym, że tym razem trzecie miejsce daje tylko baraż o utrzymanie, który wiosną zostanie rozegrany z jedną z ekip ulokowaną na drugim miejscu w dywizji B.
Z kolei Szkocja podejdzie do rywalizacji na „podwójnym gazie”, bo choć na razie w tabeli spogląda na plecy Polski, to teoretycznie może wskoczyć na drugie miejsce kosztem Chorwacji, z którą ma remisowy bilans bezpośrednich starć. Warunek stanowi jednak porażka z pewną awansu Portugalią i równolegle zwycięstwo Wyspiarzy nad Polską.
Tak czy inaczej, głównym celem „Tartanowej Armii” także jest uniknięcie spadku, ale i tak niezbędne do tego celu dla nich są trzy punkty. Clarke na przedmeczowej konferencji nawiązał przede wszystkim do nieudanego „meczu o wszystko” na EURO 2024 z Węgrami, podświadomie licząc, że uda się wyciągnąć odpowiednie wnioski.Popularne
– Nie wiem, jak ten mecz się ułoży w ten wieczór, tak samo, jak nie wiedziałem, jaki będzie miał przebieg ten z Węgrami. Spodziewałbym się jednak bardzo otwartego widowiska, ponieważ Polska lubi atakować, iść do przodu – prognozował Clarke.
– Nasi rywale pokazali, że potrafią strzelać gole, ale także je tracić. Mam nadzieję, że będzie to dobry mecz, a my osiągniemy właściwy rezultat – dodał.
Poprzednio, czyli we wrześniu, Szkocja przegrała z Polską w Glasgow 2-3. Wówczas fenomenalne zawody rozegrał między innymi Nicola Zalewski, który sam wywalczył rzut karny, a nawet sam jeden z nich wykorzystał w doliczonym czasie drugiej połowy.
Pierwszy gwizdek sędziego Christiana Dingerta wybrzmi o 20:45.