Spokojna Pogoń wygrywa na Cichej
2015-10-02 21:41:22; Aktualizacja: 9 lat temuPogoń wciąż niepokonana i stawia na młodość. Ruch chce grać ładniej, ale bez efektów. Dym na trybunach i sędziowskie wpadki - za nami mecz inaugrujący 11. kolejkę Ekstraklasy.
Kibice Ruchu mogli wybrać znacznie lepszy sposób na spędzenie piątkowego wieczoru niż obejrzenie meczu swoich ulubieńców. Wielu z nich przyszło na stadion prosto z pracy czy szkoły, by spędzić udane 90 minut pełne wrażeń. Tych niby nie zabrakło, ale muszę zgodzić się z Markiem Wawrzynowskim - ten mecz nie był porywającym widowiskiem.
Ruch - Pogoń nawet ok, ale chciałbym zobaczyć na 90 minut choć 1 zagranie, o którym będą mówili ludzie w autobusach Popularne
— Marek Wawrzynowski (@M_Wawrzynowski) October 2, 2015
Siła młodości
Czesław Michniewicz znany jest z wprowadzania do gry młodych zawodników i eksperymentów taktycznych. Sporym zaskoczeniem okazała się jednak obecność w pierwszym składzie 17-letniego Marcina Listkowskiego - wychowanka Lecha Rypin, który w Pogoni występuje od wiosny 2014 roku. W Ekstraklasie zadebiutował 31 maja tego roku, zaliczając 13-minutowy występ w pojedynku z Lechem Poznań.
“Polski Mourinho” to bardzo wymagający, ale też sprawiedliwy trener. Jeżeli któryś z piłkarzy znakomicie spisuje się na treningach, on na pewno to doceni. Warto docenić ten manewr taktyczny Michniewicza - pozwolił na ogranie się przyszłościowego zawodnika, zapewniając tym samym nieco odpoczynku Łukaszowi Zwolińskiemu.
Pochodzący z Rypina zawodnik zaliczył dziś bardzo udany występ. Przepiękna asysta przy golu Akaoshiego (co prawda ze spalonego, ale poziom sędziowania zasługuje na osobny akapit), niezwykle dynamiczne podłączanie się do akcji - warto wyróżnić dwa świetne sprinty w drugiej połowie, a także dostosowanie się do założeń taktycznych trenera. Listkowski, jak i cała drużyna, szybko przesuwał się za zawodnikami Ruchu, kiedy próbowali oni wyprowadzić kontrę. Pomimo, że 17-latek został wystawiony na pozycji środkowego napastnika, często schodził na skrzydło i próbował wprowadzać futbolówkę do środka pola, gdzie znajdował się Frączczak bądź Matras. Trener Michniewicz wie, że Listkowski może grać także na boku ataku i próbuje to wykorzystywać na treningach.
Uniwersalność, dynamika i dyscyplina taktyczna to najlepsze cechy nowego odkrycia sztabu “Portowców”. Dzisiejszy, 56-minutowy występ pokazał, że drużyna ze Szczecina ma perspektywicznego następcę i zmiennika dla Łukasza Zwolińskiego, który wszedł na boisko właśnie za “Listka”. Kibice Pogoni mają nadzieję, że władze klubu szybko parafują z nim nową umowę. Obecna wygasa w lutym przyszłego roku, kiedy napastnik osiągnie pełnoletniośc.
Siła dysycpliny (i dwóch skał w obronie).
Duet stoperów Fojut-Czerwiński w zasadzie jest monolitem. Dwóch podobnych do siebie zawodników tworzą w bloku defensywnym skałę nie do przejścia. Ruch, który próbował konstruowac akcję atakiem pozycyjnym, przerzucając piłkę na skrzydła i wypracować sobie przewagę grając na małej przestrzeni, odbijał się jednak od świetnie zorganizowanej drużyny Pogoni.
U Michniewicza obowiązuje zasada wszyscy atakują - wszyscy bronią. Fojut i Czerwiński czyszczą przedpole (czasam stosując prosty, lecz skuteczny klasyczny “wyjazd”), ale potrafią też świetnie wyprowadzić piłkę, a także (zwłaszcza Fojut) zaskoczyć strzałem z daleka bądź aktywnością przy stałych fragmentach gry. Cała drużyna przesuwa się za akcją, a defensorzy są wspierani przez duet defensywnych pomocników Matras-Murawski. Przy tak skomasowanej obronie chorzowianie próbowali strzałów z daleka, lecz wyglądały one jak strzał Kamila Mazka. Osamotniony Mateusz Stępiński miał tylko jedną dogodną okazje na zmianę wyniku, kompletnie niewidoczny był Maciej Iwański.
Co dały zmiany Michniewicza?
Łukasz Zwoliński mógł, podobnie jak Gonzalo Higuain we wczorajszym meczu Legia - Napoli, przypieczętować wynik spotkania kapitalnym strzałem. “Zwolak”, jak zawsze aktywny w ofensywie, nie wykorzystał jednak żadnej ze swoich okazji, ale to przez niego Waldemar Fornalik będzie miał spory ból głowy. To przez faule na 22-latku z boiska wyleciał kapitan Rafał Grodzicki i Marek Szyndrowski. Czy po meczu z Lechem, w którym były selekcjoner będzie musiał wystawić bardzo eksperymentalny skład defensywy (może nawet z Gigołajewem) kolejny trener pożegna się ze stanowiskiem. Znając jednak dyspozycję Mistrza Polski, może to jednak też być Maciej Skorża.
Radosław Gilewicz słusznie przyznał, że Patryk Małecki ma spore umiejętności, ale nie potrafi podjąć właściwej decyzji. Dziś zaliczył cztery celne podania na osiem prób. Nie była to zła zmiana “Małego”, nie miał za zadanie koniecznie stworzyć dogodnej okazji ani gonić wyniku, ale samo robienie wiatru może nie wystarczyć, by załapać się do pierwszego składu.
Michniewicz nie byłby sobą, gdyby nie wprowadził na boisko kolejnego młodego zawodnika. Michał Walski mógł zdobyć swoją pierwszą bramkę w Ekstraklasie, lecz sędzia Sebastian Krasny dopatrzył się spalonego. Miło jednak oglądać w akcji drużynę, która cały czas stara się podwyższyć wynik (mimo, że od 70. minuty Pogoń starała się uspokoić grę i skupiła się na posiadaniu piłki), a jej trener zamiast bronić prowadzenia, ogrywa kolejnych młodych zawodników i wpuszcza na boisko graczy ofensywnych.
Widowisko na Cichej nie zostanie w pamięci na lata - więcej ognia i dymu zrobili kibice Ruchu na trybunach. Warto jednak było zobaczyć odradzającego się Akahoshiego, który zdobył dziś dwie bramki i miał apetyt na hattricka, udane zawody młodego Listkowskiego, świetną dyspozycję Matrasa - kapitalny odbiór i asysta przy drugiej bramce - i pracę całej drużyny Pogoni, która kompletnie zamurowała Ruch. Ten nie starał się jednak grać “na lagę” (przeciw Fojutowi i Czerwińskiemu to raczej niemożliwe) i prowadził piłkę po ziemi. Jednak ani wyróżniający się weteran Zieńczuk, ani młody Mazek nie potrafili przebić się przez monolit obronny Michniewicza.
Pogoń wciąż pozostaje jedyną niepokonaną drużyną w Ekstraklasie. Szkoda, że będąc w takim gazie drużyna ze Szczecina musi nieco wyhamować, gdyż w najbliższy weekend mamy przerwę reprezentacyjną. “Portowcy” są niezwykle pewni siebie, grają bez ryzyka, co ułatwia młodym zawodnikom wejście do drużyny. Trener Michniewicz nawet w 90 minucie krzyczał na swoich podopiecznych “źle stoimy, łap ustawienie”. Wszystko tam musi chodzić jak w zegarku, dzięki czemu zespół osiąga świetny wynik. Jest też niesamowicie efektywny - dziś trzy celne strzały, dwa gole.
Pauza od ligowych rozgrywek to zbawienie dla trenera Fornalika. Jego posada wisi na włosku, kontuzję i kolejne kartki zawężają mu pole manerwu, a 17 października mecz z czekającym na przełamanie Lechem. Ruch nie gra źle, ale powoli zaczyna brakować im energii, szczególnie w pojedynkach z lepiej zorganizowanymi drużynami. Fajna otoczka kibicowska i budowanie marki w odwołaniu do tradycji i dawnych sukcesów (m. in. akcja stworzenia murala upamiętniającego legendę klubu Gerarda Cieślika, obecność dziś na trybunach Krzysztofa Warzychy) potrzebuje jeszcze jednego - dobrych wyników piłkarzy. Jeżeli Ruch chce napisać kolejny rozdział w pięknej historii klubu, musi zacząć grać lepiej i nie zadowalać się prestiżowym zwycięstwem w Wielkich Derbach Śląska.
PS: Słaby mecz sędziego Sebastiana Krasnego. Zaliczona bramka Akahoshiego ze spalonego, nieuznany gol Walskiego, kontrowersyjne kartki dla Grodzickiego i Szyndrowskiego.