Superliga: Jakie mogą być skutki jej wprowadzenia dla rynku transferowego?

2021-04-20 14:02:29; Aktualizacja: 3 lata temu
Superliga: Jakie mogą być skutki jej wprowadzenia dla rynku transferowego?
Norbert Bożejewicz
Norbert Bożejewicz Źródło: El Chiringuito de Jugones | Transfery.info

Start Superligi doprowadzi do prawdziwego przełomu w europejskich rozgrywkach i będzie miał olbrzymi wpływ na wygląd ewentualnego przeszłego rynku transferowego.

Ogłoszenie decyzji o powołaniu nowych elitarnych zmagań na Starym Kontynencie przez dwanaście drużyn rywalizujących w Anglii (Manchester United, Manchester City, Chelsea, Arsenal, Liverpool, Tottenham), Hiszpanii (Real Madryt, FC Barcelona, Atlético Madryt) oraz we Włoszech (AC Milan, Inter Mediolan, Juventus) nie spotkało się z aprobatą organizacji piłkarskich, klubów, zawodników, trenerów, dziennikarzy, ekspertów i nawet władz poszczególnych państw.

W zaistniałej sytuacji można przypuszczać, że Superliga skończy szybciej swój żywot niż zaczęła. Jednocześnie nie można jednak wykluczyć, że determinacja część powyższych drużyn doprowadzi do próby jej rozpoczęcia.

Z kolei to będzie miało olbrzymi wpływ na europejskie rozgrywki oraz wygląd przyszłego rynku transferowego.

Twórcy wspomnianego tworu zapowiedzieli już w oficjalnym komunikacie, że piętnastu stałych uczestników nowych zmagań otrzyma na starcie do podziału aż 3,5 miliarda euro.

To daje po 233 milionów euro na drużynę, które mają zostać w całości przeznaczone w teorii tylko na wsparcie planów infrastrukturalnych oraz rekompensaty z tytułu poniesionych strat przez COVID-19.

Co zatem z transferami? Tutaj rąbka tajemnicy odsłony Florentino Pérez. Prezydent Realu Madryt i prezes Superligi przyznał w programie „El Chiringuito de Jugones”, że każdy uczestnik Superligi będzie miał możliwość przeznaczenia maksymalnie 55 procent przychodów na zakup nowych zawodników oraz kontrakty.

Wstępnie przypuszcza się, że jeden zespół założycielski mógłby uzyskać rocznie minimum 350 milionów euro z tytułu rywalizacji w tych elitarnych rozgrywkach, a więc miałby do dyspozycji nieco ponad 190 milionów euro do wykorzystania na rynku.

Ogólnie rzecz ujmując, nie byłaby to zbyt duża kwota do rozdysponowania dla jednego zespołu, bo wystarczy spojrzeć na okienko transferowe sprzed pandemii, kiedy to kluby takie jak Real Madryt, FC Barcelona, Atlético Madryt, Juventus i nawet niebędące w gronie założycieli Superligi - AS Monaco, wydały ponad 200, a w przypadku „Królewskich” nawet ponad 300 milionów euro. A ostatnio sama Chelsea przeznaczyła na letnie wzmocnienia blisko 250 milionów euro.

Przy tym wszystkim należy jednak pamiętać jeszcze o tym, że każdy z powyższej dwunastki zakłada pozostanie w rodzimych rozgrywkach i uzyskane tam dodatkowe fundusze pozwoliłyby im uzyskać znaczącą przewagę nad ekipami, które nie miałyby prawa wstępu do Superligi.

Do tego z każdym rokiem same przychody z tytułu rywalizacji w elitarnym turnieju miałyby wzrastać, co tylko pogłębiałoby różnice pomiędzy samozwańczą elitą, a resztą stawki, która nie byłaby w stanie, przy skromnym wsparciu solidarnościowym deklarowanym przez wymienione dwanaście ekip, konkurować z nimi pod względem sum wydawanych na kontrakty i transfery.

Tak mógłby wyglądać piłkarski świat w przypadku zachowania obecnych zasad i pozostania angielskich, włoskich oraz hiszpańskich w rodzimych rozgrywkach.

Nie można również wykluczyć, że swoje zdanie w kwestii Superligi zabrałaby FIFA poprzez wprowadzenie innych odgórnych limitów na transfery dla uczestników elitarnego turnieju lub nałożenia na nich zakaz przeprowadzenia gotówkowych transakcji.

W takiej sytuacji nowe rozgrywki mogłyby najwyżej przyjąć coś kształt Indian Super League (druga najwyższa klasa rozgrywkowa w Indiach), gdzie wąskie grono klubów (11) toczy bój na przełomie października i grudnia o prestiżowy tytuł.

Więcej na ten temat: Superligaen Superliga UEFA