Taras Romanczuk cierpliwy wobec problemu. „Nie chcę niczego przyspieszać”

2025-01-24 11:47:35; Aktualizacja: 7 godzin temu
Taras Romanczuk cierpliwy wobec problemu. „Nie chcę niczego przyspieszać” Fot. Michal Kosc / PressFocus
Dawid Basiak
Dawid Basiak Źródło: Przegląd Sportowy Onet

Taras Romanczuk wraca do pełnej sprawności po zabiegu artroskopii kolana. Lider Jagiellonii Białystok w rozmowie z „Przeglądem Sportowym Onet” przyznał, że nie chce spieszyć się z powrotem i nie wie jeszcze, kiedy będzie do dyspozycji szkoleniowca.

Listopadowe zgrupowanie reprezentacji Polski nie skończyło się dobrze dla Tarasa Romanczuka, a wszystko to dlatego, ponieważ doświadczony pomocnik Jagiellonii Białystok doznał w jego trakcie kontuzji.

Wstępnie sądzono, że obędzie się bez dodatkowych działań, ale ostatecznie problem okazał się na tyle poważny oraz uciążliwy, że w grudniu 33-latek przeszedł artroskopię kontuzjowanego kolana.

Romanczuk znajduje się już na drodze do powrotu, ale przed nim zostało jeszcze trochę kilometrów. Wraz z drużyną udał się na zimowy obóz do tureckiego Belek, gdzie trenuje indywidualnie pod okiem szkoleniowca od przygotowania fizycznego oraz fizjoterapeuty.

O swoim planie opowiedział w rozmowie z „Przeglądem Sportowym Onet”.

- Rano ćwiczę na siłowni. Później wychodzę na boisko, gdzie powoli zaczynam początkowe etapy treningu. Cieszę się, że mogę wejść z chłopakami w rozgrzewkę, biegać dookoła boiska. Mogę już zmieniać kierunek biegu. Ćwiczę też z trenerem z piłką, wymieniamy podania. A na koniec mam trening motoryczny - powiedział.

Romanczuk zapytany o datę swojego powrotu na murawę odparł, że jeszcze sam jej nie zna. Jednocześnie woli zachować cierpliwość, bo zbyt szybkie wznowienie rywalizacji może tylko pogorszyć całą sytuację.

- Sam tego nie wiem. Mam nadzieję, że wrócę niedługo, bo terminarz pogania. Z drugiej strony nie chcę niczego przyspieszać, bo wtedy jest niebezpieczeństwo, że zrobię sobie większą krzywdę. Nigdy nie miałem do czynienia z taką kontuzją. Zdarzało się już trenować, gdy miałem problemy ze ścięgnem podeszwowym czy ścięgnami Achillesa. Na treningu wiedziałem wtedy, gdzie muszę dać więcej, a gdzie mogę sobie nieco odpuścić. Obecna sytuacja jest dla mnie nowa. Rozmawiałem o tym z trenerem motorycznym, mówię: „Grzesiu, nie wiem, jaki to będzie ból”. Pewnie nie przestanie lada moment boleć, tylko będę to jeszcze odczuwać - podsumował.

Wszystko wskazuje więc na to, że Jagiellonia rundę wiosenną wznowi bez swojego kluczowego zawodnika.

Pierwszą część sezonu zwieńczył on 23 występami, jednym golem oraz dwoma ostatnimi podaniami.