To był tydzień w Europie - nowy cykl
2011-10-02 19:15:46; Aktualizacja: 13 lat temuWitam wszystkich. Nazywam się Karol Wojnarowski. Dziś rozpoczynam nowy cykl na portalu Transfery.info - <b>"To był tydzień w Europie"</b>. Co to będzie? Otóż nic innego, jak mój autorski przegląd najważniejsz(...)
To tyle tytułem wstępu, a więc rozpoczynamy!
Huśtawka nastrojów w Lidze Europy. Bezpośrednie ligowe starcie pucharowiczów
W czwartek byliśmy świadkami istnej huśtawki nastrojów. Ale po kolei. W Wiśle kolejna bramka Davida Bitona, który powinien dać przykład kolegom z drużyny, jak wykańczać akcje. Jednak jeszcze przed przerwą obrona mistrzów Polski „dała o sobie znać”. Od początku sezonu ta formacja Wisły pozostawia bardzo wiele do życzenia. Luuk de Jong i Marc Janko nie takie obrony już ogrywali. Aż boję się myśleć, jaki byłby wynik, gdyby w Enschede został Bryan Ruiz, dziś zawodnik Fulham(najbliższy rywal Wisły w Lidze Europy). Skończyło się na 1:4. Klęska, rozczarowanie. Niektórzy obserwatorzy albo zwalniają już trenera Roberta Maaskanta, albo wymieniają całą obronę poza Osmanem Chavezem. Filozofia transferowa dyrektora sportowego Stana Valckxa jednak nie jest tak idealna, jak myśleliśmy. Dlaczego on szuka tylko za granicą? Przecież teraz właściwie wszystkie kluby w Polsce oprócz Wisły odważnie stawiają na wychowanków lub ściągniętych w młodym wieku do klubu. W Lechu jest Mateusz Możdżeń, w Legii Michał Żyro i Michał Kucharczyk, w Polonii Łukasz Teodorczyk, najlepszy gracz Młodej Ekstraklasy w ubiegłym sezonie. A Wisła ma jedynie Michała Czekaja i Daniela Bruda, którym Maaskant co tydzień zapewnia miejsce na trybunie VIP. Bo przecież nieważne, czy Polak, czy obcokrajowiec. W Krakowie brakuje przede wszystkim napastników. Genkov jest bez formy, w dodatku kontuzjowany, a Biton sam ligi nie wygra. Bezcelowe są transfery takich graczy jak Gervasio Nunez czy Junior Diaz, którzy nic szczególnego nie wnieśli do zespołu. A Patryk Małecki sam się skreśla z wyjściowego składu. On po prostu nie pasuje do drużyny. Zawsze o jeden zwód za dużo, rozgrywanie też niech zostawi komuś innemu. Brakuje takich Meliksonów w obronie i ataku Białej Gwiazdy. Może jednak warto bardziej postawić na Polaków.
A Legia? Po fatalnej pierwszej połowie i kapitalnej drugiej pokonali u siebie Hapoel Tel Awiw 3:2. Po raz kolejny błysnęli Serbowie, którzy już rozumieją się bez słów: Danijel Ljuboja i Miroslav Radovic. 33-letni napastnik chyba ma dobry wpływ na swojego rodaka. Pamiętacie tego Radovica jako wiecznego nurka i egoistę? Teraz wyraźnie odżył. Obaj zawodnicy są w tej chwili klasą dla siebie. Skrzydłowy Legii strzelił 4 z 8 goli warszawian w tej edycji Ligi Europy. Jednak i bez niego Legia ograła na Łużnikach Spartak 3:2. Nawiązując do poprzedniej myśli, trzon dzisiejszej Legii oprócz wspomnianych Serbów stanowi głównie młodzież (Ariel Borysiuk, Maciej Rybus, Artur Jędrzejczyk), ale także doświadczenie (Michał Żewłakow, Jakub Wawrzyniak). Wszyscy mają przeszłość reprezentacyjną. Żewłakow to w końcu legenda – 102 spotkania z orłem na piersi. Zatem można grać z powodzeniem w Lidze Europy z Polakami, panie Valckx.
Trudno mi powiedzieć, kto jest faworytem dzisiejszego hitu T-Mobile Ekstraklasy. Być może ten mecz to szansa dla Wisły na udowodnienie niedowiarkom, że nigdy nie należy ich skreślać. Na pewno brak Maora Meliksona to wielka strata dla mistrzów Polski. Widać to było w czwartek w Enschede. W tej chwili faworytem jest Legia, jednak wierzę we wspaniałe i wyrównane widowisko z kilkoma bramkami. Niedziela, godzina 17. Łazienkowska 3. Musicie tam być.
Liga Mistrzów – 2. kolejka
Bayern Monachium jest niczym wielki zamek, do którego nie ma wstępu. Nie ma, bo jest strażnik, który nie wpuszcza nikogo. Manuel Neuer, tak nielubiany przez fanów Bawarczyków, nie puścił bramki w jedenastym meczu z rzędu. Tym razem od ściany odbił się bogaty po uszy Manchester City. Zapowiadano ten mecz jako spotkanie milionerów z miliarderami. Na Allianz Arena zdecydowanie lepszy był Bayern, który wygrał 2:0 po golach Mario Gomeza.
W grupie B doszło do polskiego meczu, właściwie tylko na papierze. W zespołach Trabzonsporu i Lille występuje w sumie pięciu Polaków(szósty Piotr Brożek nie został zgłoszony do LM). Jednak od pierwszej minuty wystąpił jedynie Arkadiusz Głowacki. Bramki Gustavo Colmana i Moussy Sow dały zasłużony remis 1:1. Lille znów stracił dwa punkty, choć prowadził.
We wtorek doszło do pierwszej meganiespodzianki. Manchester United, mistrz Anglii i finalista Ligi Mistrzów z ubiegłego sezonu, tylko zremisował na Old Trafford z mistrzem Szwajcarii, FC Basel 3:3, choć do przerwy prowadził 2:0 po dwóch golach Danny’ego Welbecka. Po przerwie nastąpił zryw gości za sprawą Freiów: Fabiana (odkrycie tygodnia*, gol) i Alexandra (dwa gole). Gospodarze zdołali jednak wyrównać, zrobił to Ashley Young w 89 minucie. Tym samym trener gości Thorsten Fink po raz drugi w historii przełknął gorzką pigułkę w meczu przeciwko Fergusonowi. W 1999 roku w pamiętnym finale w Barcelonie przegrał jako piłkarz Bayernu Monachium z Manchesterem w doliczonym czasie gry.
Wielkim wydarzeniem tygodnia był szybszy, niż się spodziewano powrót Juana Manuela Maty na Estadio Mestalla. Tym razem zjawił się już w niebieskiej koszulce Chelsea Londyn, aby zmierzyć się z Valencią. Bohaterem meczu zdecydowanie należy uznać Diego Alvesa, bramkarza gospodarzy. Jednak „The Blues” w końcu znaleźli na niego sposób w 56 minucie. A konkretnie Frank Lampard, któremu wróży się rychły koniec przygody na Stamford Bridge. Chelsea utrzymywała spokojnie wynik, jednak w 86 minucie wprowadzony 3 minuty wcześniej Salomon Kalou sprezentował rywalom rzut karny. Roberto Soldado nie pomylił się.
Tego meczu z pewnością szybko nie zapomną piłkarze „polskiej” Borussii Dortmund. Słabo grający w Ligue 1 Olympique Marsylia udzielił mistrzom Niemiec cennej lekcji futbolu. Na Stade Velodrome istniała tylko jedna drużyna. Kapitalna gra Andre Ayewa i Loica Remy pozwoliła rozbić Borussię 3:0. Trener Jürgen Klopp ma trudne zadanie. Przed nim dwa mecze z Olympiakosem, który postraszył Arsenal i Wojciecha Szczęsnego na Emirates Stadium.
Kolejna grupa śmierci. Zenit St. Petersburg, który łatwo dał się pokonać dwa tygodnie temu, w środę równie gładko ograł potencjalnego zwycięzcę grupy - FC Porto 3:1. Bohaterem Roman Shirokov – strzelec dwóch goli. Jednak w tej chwili liderem grupy G zupełnie nieoczekiwanie został APOEL Nikozja, który zremisował na wyjeździe z Szachtarem Donieck 1:1, choć prowadził po golu Trickovskiego.
Liga Europy – 2. kolejka
Tottenhamowi Hotspur wyraźnie nie zależy na Lidze Europy. W meczu z irlandzkim Shamrock Rovers począwszy od bramki, a na ataku skończywszy, same niespodzianki. To mogło kosztować zwycięstwo. Ale „Koguty” wygrały 3:1 po bramkach Pavlyuchenki, Defoe i Giovaniego dos Santosa.
Tego sezonu FC Kopenhaga z pewnością do udanych nie zaliczy. Porażka w eliminacjach Ligi Mistrzów z Viktorią Pilzno, a teraz blamaż w Belgii z drużyną Standardu Liege 0:3. Debiut w europejskich pucharach w Hannoverze zaliczył Artur Sobiech, a jego klub pokonał Vorsklę Poltavę 2:1.
Jedną z ciekawszych grup jest grupa D, gdzie spotkały się Sporting Lizbona i Lazio Rzym. W przeciwieństwie do ligi portugalskiej, w Lidze Europy królowie ostatniego okienka transferowego radzą sobie wyśmienicie. Zwycięstwo 2:1 daje im zdecydowaną pozycję lidera po dwóch kolejkach.
W grupie F bardzo pewne zwycięstwo Red Bulla Salzburg nad pogromcą Romy, Slovanem Bratysława 3:0 oraz dość nieoczekiwana wygrana słabego dotąd Athletic Bilbao z liderem Ligue 1, znacznie wzmocnionym przed sezonem Paris Saint-Germain 2:0. Ozdobą meczu była piękna bramka Igora Gabilondo, która w ostatniej chwili przegrała mały plebiscyt na bramkę tygodnia.
A co słychać w grupie I, uznawanej za grupę śmierci? Gościnnie tu występujący Celtic Glasgow w ostatniej chwili stracił zwycięstwo z bądź co bądź mocnym Udinese Calcio, a Stade Rennais również zremisował z faworytem grupy, Atletico Madryt 1:1.
Ligowa sobota: Derby Merseyside, kompromitacja Interu, hat-trick Lewandowskiego
I znów w roli głównej ważnego ligowego spotkania w Anglii wystąpił arbiter. A przecież nie o to w piłce chodzi. Martin Atkinson chyba zdaje sobie sprawę, że po części wypaczył wynik meczu, usuwając z boiska Jacka Rodwella za faul, który w ostateczności kwalifikował się na żółtko. Od tego momentu gra Evertonu kompletnie się posypała. Kibice dziękują Timowi Howardowi, że do przerwy było 0:0. Amerykanin obronił rzut karny wykonywany przez Dirka Kuyta. W drugiej połowie jednak Andy Carroll i Luis Suarez załatwili sprawę. 185. ligowe derby Merseyside zakończyły się zwycięstwem „The Reds” 2:0. W innych meczach tej kolejki Premier League Manchester United nie bez kłopotów pokonał beniaminka z Norwich 2:0, a piłkarze z błękitnej części Manchesteru rozbili na Ewood Park Blackburn 4:0. Na trzecie miejsce nieoczekiwanie wskoczyło Newcastle United po zwycięstwie nad Wolverhampton 2:1.
Kolejna szalona kolejka Bundesligi. Manuel Neuer staje się klasą dla siebie. Bayern co prawda tylko zremisował na wyjeździe z Hoffenheim, jednak 25-latek po raz dwunasty z rzędu zachował czyste konto. Kto będzie w stanie go pokonać? Dla nas wydarzeniem kolejki był jednak wspaniały występ Roberta Lewandowskiego w meczu z beniaminkiem z Augsburga. Popularny „Lewy” ustrzelił hat-tricka i zaliczył asystę przy golu Mario Götze. Borussia wygrała 4:0. Była również bramka… o której wystarczy rzec dwa słowa: Eren Derdiyok. Zobaczcie sami:
W Mediolanie kibice chyba za szybko cieszyli się z zatrudnienia Claudio Ranieriego w Interze Mediolan. Nerazzurri solidnie oberwali od SSC Napoli, przegrywając aż 0:3. Kluczowym momentem, podobnie jak na Goodison Park, była czerwona kartka. Tym razem słuszna, bo Obi wyraźnie faulował Christiana Maggio na rzut karny. Hamsik nie pokonał Julio Cesara, ale zrobił to stoper Hugo Campagnaro. W drugiej połowie dwaj wspomnieni przeze mnie Włoch i Słowak dopełnili formalności i (bądź co bądź) niespodzianka stała się faktem. Napoli przynajmniej do dziś jest liderem Serie A, a Inter jest bardzo blisko strefy spadkowej. W drugim sobotnim meczu wychodząca z kryzysu AS Roma pokonała rewelację sezonu, Atalantę Bergamo 3:1. Trener Luis Enrique powoli odzyskuje zaufanie kibiców, a 18 milionów euro wydane na Daniela Osvaldo powoli zaczynają się spłacać.
Zapowiedź ligowej niedzieli: Derby północnego Londynu, megahit w Ekstraklasie, szlagiery we Włoszech i Francji
Emmanuela Adebayora chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. To o nim mówi się najwięcej w kontekście dzisiejszego wielkiego pojedynku na White Hart Lane. Tottenham Hotspur zmierzy się z Arsenalem Londyn. Patrząc na obecny sezon, nie nazwiemy tego meczu szlagierem takiego kalibru jak jeszcze rok temu. „Kanonierzy” sprzedali dwie największe gwiazdy, Cesca Fabregasa i Samira Nasriego, ich następcy Gervinho i Arteta jeszcze potrzebują czasu. Obrona gości też nie wygląda najlepiej, w dodatku jako „wzmocnienie” sprowadzono Pera Mertesackera, który w Werderze Brema był bardziej znany z braku czystych kont niż z dobrej gry w obronie. Ale jest przecież znakomity Wojciech Szczęsny. „Koguty” zaś w ostatniej chwili zatrzymali Chorwata Lukę Modrica, który bardzo chciał odejść do Chelsea. Już szykują mu podwyżkę. Sprowadzono 40-letniego Brada Friedela, pseudonim „Nieśmiertelny” (od sezonu 2004/2005 nie opuścił ani jednego meczu w lidze!) oraz wspomnianego wcześniej Adebayora. To on ma pomóc rozpracować drużynę Wengera. Ale obiecał, że nie powtórzy się sytuacja z 2009 roku, kiedy strzelając bramkę dla Manchesteru City w meczu z Arsenalem podbiegł do kibiców „Kanonierów” i ostentacyjnie okazywał radość. Ten mecz to gwarancja dużej liczby bramek. Początek o 17, polecam.
To będzie już 135. ligowe spotkanie Legii Warszawa i Wisły Kraków. W Warszawie zdecydowanie lepsza zawsze była Legia, w Krakowie natomiast obecny mistrz kraju. Jeśli chodzi o ligę, Wisła jest na fali, wygrała trzy ostatnie mecze. Jednak zagra bez kontuzjowanych Meliksona, Małeckiego i Genkova. To duże osłabienie. Legia natomiast skupiła się na pucharach, w czwartek wygrała z Hapoelem. Ma świetną passę: strzelała przynajmniej jedną bramkę w ostatnich 14 meczach u siebie. Jak będzie dziś? Początek meczu o 17.
We Włoszech również dojdzie do pojedynku drużyn, które łączy jeden zawodnik. Andrea Pirlo. Genialny rozgrywający, specjalista od stałych fragmentów gry. Chodzi oczywiście o starcie Juventusu Turyn z AC Milan. Pirlo zdobywał dwa mistrzostwa Włoch z Rossoneri, w tym roku zmienił barwy, jest Bianconerim. I od razu jest ulubieńcem kibiców. Juventus był królem polowania na Półwyspie Apenińskim, sprowadził takie gwiazdy, jak Eljero Elia, Mirko Vucinic, Arturo Vidal czy wspomniany 32-latek Pirlo. Milan właściwie poprzestał tylko na dwóch obrońcach sprowadzonych za darmo: Phillipe Mexes i Taye Taiwo. Pierwszy z nich na pewno nie zagra. Podobnie jak Robinho, Gattuso, Ambrosini, Flamini i Pato. Do składu powraca Kevin Prince Boateng. Gospodarze natomiast mają pełny skład do dyspozycji i to oni są dziś faworytem. Początek spotkania o 20.45.
Na zakończenie wieczoru zaplanowano też prawdziwy hit ligi francuskiej. Naszpikowany pieniędzmi i gwiazdami stołeczny Paris Saint-Germain podejmie na własnym stadionie wciąż wielki Olympique Lyon. Te drużyny to w zasadzie czyste przeciwieństwo. Paryżanie w tym oknie kupowali na potęgę, goście zaś jedynej zmiany dokonali na ławce trenerskiej. Claude’a Puela zastąpił jego asystent, Remi Garde. Najwięcej oczekuje się dziś od najdroższego zawodnika w historii Ligue 1, Argentyńczyka Javiera Pastore, sprowadzonego za 43 miliony euro. Oprócz niego gwiazdami mają być Kevin Gameiro, Blaise Matuidi, Jeremy Menez, a w bramce znów kibice liczą na będącego w znakomitej ostatnio formie Włocha Salvatore Sirigu. W PSG wszyscy są zdrowi, w Lyonie brakuje przede wszystkim Lisandro Lopeza, którego jednak świetnie zastępuje Bafetimbi Gomis. Zabraknie też Yoanna Gourcuffa, Crisa i Edersona. W ostatnich 10 ligowych spotkaniach na tym stadionie PSG wygrało 4 razy, Lyon natomiast tylko 2. A więc hit wieczoru, dwaj liderzy ligi francuskiej. Ligue 1 jest znana z tego, że w hitach pada dużo goli. Czy ktoś zdoła przechylić szalę zwycięstwa? Mecz rozpocznie się o godzinie 21.
Statystyki:
Liczby tygodnia:
1108 - od tylu minut Manuel Neuer, bramkarz Bayernu Monachium zachowuje czyste konto we wszystkich rozgrywkach. Ostatni raz został pokonany 7 sierpnia w inauguracyjnym meczu Bundesligi z Borussią Mönchengladbach, przegranym 0:1. Do rekordu Europy Daniego Verlindena brakuje mu 260 minut.
155 - tyle bramek w Ekstraklasie ma już Tomasz Frankowski.
25 - wczorajsze derby Liverpoolu były dwudziestym piątym tego rodzaju spotkaniem dla Jamiego Carraghera, wychowanka "The Reds". Żaden piłkarz nie może się pochwalić takim osiągnięciem.
18 - jutro minie dokładnie 18 miesięcy od ostatniej porażki Manchesteru United na Old Trafford w oficjalnym meczu. 3 kwietnia 2010 roku 3 punkty z "Teatru Marzeń" w meczu ligowym wywiozła Chelsea Londyn.
11 - w poprzednim sezonie w ligowych meczach Tottenhamu z Arsenalem padło 11 goli (3:3 i 3:2). Ile padnie dziś?
Piłkarz tygodnia:
Danny Welbeck - jeden z przykładów wspaniałego talentu odkrytego przez Fergusona. Przez pierwsze 3 lata siedział na ławie, w końcu rok temu został wypożyczony do Sunderlandu, gdzie gwiazdą nie został. Wrócił i wobec kontuzji Javiera Hernandeza błysnął skutecznością. Teraz znów grozi mu ławka, jednak trener Manchesteru musi się zastanowić. Dwa gole w środku tygodnia w meczu z Bazyleą, wczoraj bramka po wejściu z ławki w lidze.
Odkrycie tygodnia:
Fabian Frei - wcale nie jest spokrewniony z Alexandrem Freiem, innym zawodnikiem FC Basel. Jednak okazał się siłą napędową swojej drużyny we wtorkowy wieczór na Old Trafford. Bramka i asysta pozwoliły wywieźć Szwajcarom jeden punkt z tak gorącego terenu, jednak niewiele brakowało, a byłyby dwa punkty więcej.
Bramka tygodnia: Eren Derdiyok (Leverkusen vs Wolfsburg)
Jedenastka tygodnia:
Diego Alves - kto wie, jaki Valencia osiągnęłaby wynik z Chelsea, gdyby nie on. Wielokrotnie ratował gospodarzy z opresji.
Anthony Reveillere - we wtorek zagrał jako kapitan i to chyba podwójnie go zmotywowało. Świetny w obronie i przydatny w ataku.
Phil Jones - od początku sezonu bije na głowę Rio Ferdinanda. Co prawda gra dzięki kontuzji Nemanji Vidica, jednak wcale nie musi wrócić na ławkę po powrocie kapitana.
Russell Martin - świetnie dyrygował obroną Norwich we wczorajszym meczu z Manchesterem United. Głównie dzięki niemu bezbramkowy remis utrzymywał się ponad godzinę.
Jeremy Morel - wspólnie z całą drużyną perfekcyjnie rozpracował Borussię Dortmund. Łukasz Piszczek nie miał z nim łatwej przeprawy.
Fabian Frei - odkrycie tygodnia.
Gokhan Inler - sprowadzony przez Napoli z Udinese zawodnik zalicza świetny początek sezonu. Kapitalne zawody zarówno z Villarreal, jak i z Interem.
Kaka - wraca stary, dobry Kaka. Po zupełnie nieudanym pierwszym sezonie w Realu, teraz pod okiem Mourinho gra coraz lepiej. Świetna gra z Ajaxem we wtorek.
Andre Ayew - bohater spotkania z Borussią Dortmund, strzelec dwóch bramek. Robił co chciał z Łukaszem Piszczkiem na lewej stronie.
Danny Welbeck - piłkarz tygodnia.
Robert Lewandowski - na koniec patriotyczny akcent. Wczorajszy hat-trick po części zamknął usta krytykom, którzy zarzucali mu brak skuteczności. Lucas Barrios musi walczyć o miejsce w składzie.