To na razie niewypał transferowy Rakowa Częstochowa, ale Marek Papszun jeszcze go nie skreślił

2024-11-20 00:33:54; Aktualizacja: 1 godzina temu
To na razie niewypał transferowy Rakowa Częstochowa, ale Marek Papszun jeszcze go nie skreślił Fot. PressFocus
Paweł Hanejko
Paweł Hanejko Źródło: Transfery.info

Raków Częstochowa latem dokonał kilku ciekawych wzmocnień, a jednym z nich był niewątpliwie Lazaros Lamprou. Jak na razie Grek nie pokazał pełni potencjału, ale Marek Papszun jeszcze go nie skreślił. Pomocnik co jakiś czas dostaje bowiem szanse od swojego przełożonego.

Raków Częstochowa po rocznej przerwie wraca do walki o mistrzostwo Polski. Piłkarze prowadzeni przez Marka Papszuna w minionej kolejce podzielili się punktami z Jagiellonią Białystok (2-2), a w ogólnym rozrachunku zajmują trzecie miejsce. Strata do liderującego Lecha Poznań to tylko trzy punkty.

Wydaje się zatem, że w najbliższych tygodniach pod Jasną Górą będą rywalizować o trofeum. Na pewno jednak w zimowym oknie dokonane zostaną wzmocnienia, choć z letniego zaciągu jeszcze nie wszyscy zdołali przekonać do siebie trenera. Dużo więcej spodziewano się na pewno po Lazarosie Lamprou.

Grek przychodził do Ekstraklasy z bardzo ciekawym CV i awizowany go na przyszłą gwiazdę naszych rozgrywek.

- Chciałbym, żeby to był drugi Ivi, szczególnie na wzór tego z sezonu, gdy zdobył króla strzelców [20 goli w edycji 2021/2022 – przyp. red.]. Jest to możliwe w jego przypadku, bo to zawodnik bardzo utalentowany i doświadczony. Będzie chciał to z pewnością udowodnić - mówił na początku sezonu o ofensywnym pomocniku Papszun.

Później relacje obu panów były w pewnym sensie napięte. Letni nabytek nie otrzymywał zbyt wielu okazji na regularne występy, ale w przeciwieństwie do niektórych nazwisk, trener jeszcze go nie skreślił. Wskazuje na to fakt, że regularnie znajduje się w kadrze meczowej, a do tego, co jakiś czas dostaje okazje.

Jego kontrakt obowiązuje do 30 czerwca 2027 roku i możliwe, że z czasem na dobre zadomowi się pod Jasną Górą.

Obecny sezon Lamprou to pięć meczów, co ogólnie daje niecałe 200 minut.