Tom Henning Øvrebø po 13 latach przerywa milczenie. „W takim meczu jak ten, sędzia ma obawy, aby nie zostać oszukanym przed drużynę”
2022-05-06 16:13:07; Aktualizacja: 2 lata temu6 maja 2009 roku, czyli dokładnie 13 lat temu, odbyło się półfinałowe spotkanie rewanżowe Ligi Mistrzów, w którym FC Barcelona po olbrzymich kontrowersjach awansowała do finału kosztem Chelsea. Za wszystko obwiniono Toma Henninga Øvrebø, rozjemcę zawodów, który teraz wrócił pamięcią do tamtych wydar
„The Blues” w pierwszym meczu zremisowali z „Blaugraną” na Camp Nou w stosunku 0:0, a gdy już w dziewiątej minucie zawodów u siebie objęli prowadzenie po fantastycznym strzale z powietrza Michaela Essiena, byli już o krok od awansu do wielkiego finału.
W następnych minutach nastąpiła seria pomyłek sędziowskich, w ramach których nie podyktowano nawet czterech rzutów karnych dla gospodarzy. Kiedy do siatki trafił Andrés Iniesta, presja wzrosła jeszcze bardziej.
Jak wyznał Tom Henning Øvrebø, rozjemca tamtych zawodów, protesty piłkarzy i kibiców mogły przyczynić się do podjęcia przez niego niewłaściwych decyzji.Popularne
– Czasami może ci to utkwić w głowie – oznajmił.
– W takim meczu jak ten, gdy jest tak wiele sytuacji na rzut karny, sędzia ma obawy, aby nie zostać oszukanym przed drużynę – dodał.
– Gdybym miał wtedy VAR, z pewnością niektóre decyzje byłyby inne. Nie mogę jednak mieć wątpliwości, ponieważ zrobiłem wszystko tak, jak najlepiej potrafię – zapewnił.
W ocenie 55-latka, jeśli Iniesta nie strzeliłby gola, nikt by nie pamiętał o jego błędach.
– Chelsea przeszłaby do finału, a ich fani poszliby do pubu i powiedzieli: „może powinniśmy mieć jeden, dwa, trzy, cztery, pięć lub sześć rzutów karnych... ale dziś to nie ma znaczenia, ponieważ przeszliśmy do finału” – zauważył.
Były międzynarodowy arbiter, który po tamtym meczu dostawał pogróżki, przyznaje, że powinien odgwizdać przynajmniej jeden rzut karny. Nie zamierza jednak zdradzać, o którą sytuację chodzi.
– Nie sądzę, aby kibice Chelsea mieli rację, twierdząc, że spośród pięciu sytuacji należały im się cztery rzuty karne, ale myślę, że każdy, kto zna się na piłce nożnej i przepisach gry, wie, że powinien być podyktowany choć jeden rzut karny. To się zdarza, zwłaszcza przed erą VAR-u. Czasem nie zauważasz rzutu karnego, nie dajesz czerwonej kartki lub nie podejmujesz odpowiedniej decyzji – stwierdzić.
– Można samemu spekulować, które karne powinny być podyktowane. Nie podam właściwej odpowiedzi na to pytanie, ponieważ nie znam na nie odpowiedzi. Mam tylko własne zdanie na ten temat – zakończył.
Norweg karierę zakończył pół roku po wspomnianym meczu. Dzisiaj spełnia się w zawodzie psychologa.