TOP 10 2012, czyli co przykuło naszą uwagę. Wybiera Damian Badziąg
2012-12-29 23:53:57; Aktualizacja: 12 lat temu
Rok 2012 powoli się kończy. Postanowiliśmy przygotować dziesięciopunktowe podsumowania, zawierające najważniejsze naszym zdaniem wydarzenia z ostatnich dwunastu miesięcy.
Kolejność chronologiczna!
1. Dymisja Andre Villasa-Boasa
Raptem 8 miesięcy trwała przygoda 35-letniego Portugalczyka w roli szkoleniowca "The Blues". 21 lutego 2012 roku po porażce 1:3 z Napoli w pierwszym meczu
1/8 Champions League chyba żaden kibic londyńskiej drużyny nie brał pod uwagę faktu, iż miał być to ostatni mecz na ławce trenerskiej portugalskiego trenera.
Jak się później okazało decyzja ta okazała się jedną z najlepszych w trakcie panowania za sterami niebieskiego autobusu przez Romana Abramowicza. Po zdobyciu potrójnej korony w sezonie 2010/2011 filozofia i kunszt trenerski Villasa-Boasa zderzyły się z brutalną i bezlitosną rzeczywistością Premier League. Najmłodszy menadżer w najwyższej klasie rozgrywkowej w Anglii obecnie próbuje swojego szczęścia w innym klubie z Londynu - Tottenhamie, a zwolniony Di Matteo - zdobywca Pucharu Anglii i Ligi Mistrzów? Cóż...po dość kiepskich rezultatach w listopadzie i porażce notabene na włoskiej ziemi, tym razem z Juventusem, 21 listopada Włoch został zwolniony.


2. Przeszczep wątroby Erica Abidala
Kiedy wszystkim się wydawało, że Francuz najgorsze ma już za sobą, niespełna rok po zdiagnozowaniu u zawodnika Barcelony guza wątroby (18 marca 2011 roku) cały piłkarski świat obiegła wiadomość - lewy obrońca będzie musiał poddać się zabiegowi przeszczepu wątroby. Przy normalnym założeniu, iż po tak ciężkim okresie w życiu i straconych miesiącach na różnego rodzaju badaniach i wizytach u lekarzy powrót na boisko byłby praktycznie niemożliwy, tak w przypadku zawodnika Barcelony jest zgoła inaczej - po 9 miesiącach od operacji (26 marca 2012 roku) Abidal powrócił do treningów z zespołem i nie wykluczone, że w nowym roku ujrzymy go ponownie na boisku.


3. 50 ligowych bramek Leo Messiego
Wydawać by się mogło, że 41 bramek strzelonych w sezonie 2010/2011 przez Cristiano Ronaldo to wyczyn nie do pobicia. Lionel Messi pokazał i tym razem, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. Nie często zdarza się bowiem by jeden piłkarz ustrzelił więcej bramek w sezonie ligowym, aniżeli jeden zespół. Jeśli mam być precyzyjny to było tych zespołów 13. Tak, trzynaście! 25-letni Argentyńczyk z 50 bramkami na koncie ustanowił rekord, który tylko on sam jest w stanie pobić i jak na razie idzie mu całkiem nieźle, gdyż po 17 rozegranych do tej pory kolejkach as "Dumy Katalonii" ma na swoim koncie 26 trafień.
Popularne
4. Bramka Sergio Aguero w meczu z QPR
13 maja 2012 roku. Etihad Stadium. 48 tysięcy widzów. 93 minuta i 19 sekunda meczu pomiędzy walczącym o pierwsze mistrzostwo Anglii od 44 lat Manchesterem City, a bijącym się o utrzymanie w angielskiej elicie Queens Park Rangers. Na tę chwilę 20 raz w historii mistrzem Anglii zostaje lokalny rywal "The Citizens" - Manchester United, który na Stadium of Light w właśnie zakończonym meczu pokonał Sunderland 1:0 po bramce Wayne'a Rooneya. Nigel De Jong przez nikogo nieatakowany biegnie z piłką środkiem boiska, podaje ją na 30 metr do Kuna Aguero, ten z pełną odpowiedzialnością i wiarą w końcowy sukces odgrywa ją do Mario Belotelliego, który po przyjęciu futbolówki natychmiast oddaje ją Argentyńczykowi. Ten po wymanewrowaniu Taye Taiwo pokonuje Paddy'ego Kenny'ego umieszczając piłkę w krótki róg bramkarza. Euforia, niedowierzanie, frustracja jednych, niesamowita radość drugich. Thriller, który zaserwowali kibicom na całym świecie piłkarze City przejdzie do historii całego angielskiego futbolu.
5. Spadek Villarreal do drugiej ligi
Kiedy w sezonie 2005/2006 zespół Villarreal w dramatycznych okolicznościach odpadł z Arsenalem Londyn w półfinale Champions League, wydawało się, że nic straszniejszego "Żółtej łodzi podwodnej" stać się nie może. Niestety i tym razem rzeczywistość okazała się brutalniejsza i bezlitosna w obliczu marzeń,
nadziei, wiary w lepsze jutro tj. utrzymania w Primera Division. Dramaturgia i niesamowite zwroty akcji rodem z ostatniej kolejki Premier League sezonuw 2011/ 2012 przeniosły się również na hiszpańskie boiska, a dokładnie dwa: Estadio Teresa Rivero w Madrycie, na którym w bezpośrednim pojedynku o utrzymanie walczyły ekipy Rayo i Granady, oraz El Madrigal goszczące Atletico Madryt. Mecz zbliżał się ku końcowi, gdy w 88 minucie do piłki ustawionej w lewym rogu boiska podszedł Diego. Po centrze Brazylijczyka do futbolówki dopadł niezawodny w całym sezonie Radamel Falcao i pogrążył w rozpaczy niemogących uwierzyć w to co się stało zawodników i kibiców Villarreal. Na domiar złego w 94 minucie w równolegle rozgrywanym meczu Rayo strzeliło zwycięskiego gola na wagę utrzymania. Co oznaczało owe trafienie? Zespół z przedmieść Madrytu zdobył 43 punkty, o 2 więcej niż klub z siedzibą w Vila-real. Co ciekawe, gdyby zespół Rayo nie strzelił gola "Żółta łódź podwodna" uratowały by ligowy byt ze względu na lepszy bilans bezpośrednich spotkań i mimo tylu samu punktów to ona utrzymała by się w La Liga.
6. Przegrany sezon Bayernu Monachium
Jeśli jakakolwiek inna drużyna niż Bayern Monachium ubiega się o miano przegranego roku 2012 to niestety muszę ją zmartwić - na starcie przegrywa z kretesem. Nie ma bowiem drugiego takiego zespołu, który mając w garści możliwość wygrania ligi, krajowego pucharu i najcenniejszego klubowego trofeum wypuszcza wszystko z rąk bez większego żalu. Żalu jaki po dziś dzień powinien mieć do siebie Arjen Robben - największy przegrany anno Domini 2012. Przestrzelony rzut karny w meczach odpowiednio z Borussią Dortmund w ostatnich minutach ligowego pojedynku i Chelsea w dogrywce finałowej batalii na Allianz Arena przy stanie 1:1. Czy doprawdy tak mocny psychicznie jest Holender by za każdym razem brać odpowiedzialność za ewentualny tryumf swojego zespołu na swoje barki, czy po prostu tak mocno skrzydłowy Bayernu wierzy w swoje umiejętności?

7. "Panenka" Pirlo
Długo po wykonaniu tejże jedenastki zastanawiałem się: "Co ten facet musi mieć z psychiką, żeby w meczu o półfinał zrobić takie coś?". Nie wyobrażam sobie bowiem by jakikolwiek piłkarz przy zdrowych zmysłach, na oczach całego świata mógł zrobić to czego świadkiem byliśmy 24 czerwca w trakcie serii rzutów karnych pomiędzy Anglią i Włochami. Próbujący zdekoncentrować i zbić z tropu genialnego Włocha Joe Hart z pewnością do dzisiaj ma senne koszmary nie mogąc pogodzić się z faktem, iż to właśnie on doświadczył magicznego kunsztu wirtuoza futbolu jakim bez wątpienia jest Andrea Pirlo.
8. Cieszynka Balotelliego
Każdy szanujący się kibic piłkarski na świecie nie przypuszczałby, że celebracja drugiego gola w spotkaniu 1/2 finału EURO 2012 z Niemcami w wykonaniu "Super Mario" odbije się takim echem. Nawet on sam. Pomysłowość, kreatywność i bójna wyobraźnia internautów przekroczyła chyba wszystkie granice zdrowego rozsądku jeśli chodzi o edycje i przetwarzanie celebracji zawodnika "The Citizens". O krok dalej poszli nawet twórcy kultowej piłkarskiej gry FIFA13, którzy postanowili uwiecznić tenże moment w swoim piłkarskim symulatorze dając możliwość graczowi w identyczny sposób celebrować zdobytego gola.

9. Zlatan w Paris Saint-Germian
Nie będę ukrywał - mam ogromną słabość do Zlatana. Piłkarz kompletny - w dosłownym tego słowa znaczeniu. Nieprzewidywalny, arogancki, bezczelny, agresywny, genialny, wygimnastykowany, wygadany, skuteczny, szczery. Mogę wymieniać i wymieniać, jednak nie ma na to czasu. Swoim przejściem do paryskiego klubu sprawił całemu miastu i lidze francuskiej prawdziwy prezent. Prezent niespodziankę, gdyż jeszcze kilka lat temu nikt w najskrytszych snach nie mógł przypuszczać, że piłkarz tak wybitny zagra kiedyś na francuskich boiskach. Swoją klasę i wyższość nad pozostałymi pokazuje niemal co tydzień prezentując świeżość, polot i wyrachowanie niewidoczne w kraju nad Sekwaną od czasu Ronaldinho również w barwach PSG. Bilans Zlatana w barwach PSG? 23 spotkania: 20 bramek, 10 asyst.

10. Polska na EURO od strony kibica
Zawód, żal, złość, niedowierzanie, smutek. Takie, a nie inne odczucia towarzyszyły każdemu polskiemu kibicowi tuż po spotkaniu z Czechami. Plus setki pytań, które do po dziś dzień nie zostały do końca wyjaśnione. Co było nie tak? Forma piłkarzy? Zła taktyka? Pogoda? Sędziowie? Nie wiem. Nie tak to wszystko miało wyglądać. Tysiące wymalowanych, uśmiechniętych od ucha do ucha twarzy z pieśnią na ustach z meczu na mecz wierzyło w końcowy sukces swojej ukochanej drużyny. Piłkarska rzeczywistość po raz enty pokazała się nam, Polakom ze swojej gorszej strony i pomimo wielkich chęci i wiary w zwycięstwo pozostało nam czekać do 2014, kiedy to mamy nadzieje zobaczymy naszą reprezentację w finałach brazylijskiego mundialu.
