Tragiczne trzęsienie ziemi w Maroku nie przeszkodzi w rozegraniu meczu eliminacyjnego Pucharu Narodów Afryki. Skandal [OFICJALNIE]

Afrykańska Konfederacja Piłkarska nie przełożyła na późniejszy termin spotkania kwalifikacyjnego Pucharu Narodów Afryki pomiędzy Gambią a Kongo. Ma się ono odbyć zgodnie z planem w... Marrakeszu nawiedzonym przez tragiczne trzęsienie ziemi.

W piątkowy wieczór doszło w północnej część Maroka do potężnego trzęsienia ziemi o sile 6,8 w skali Richtera. Doprowadziło ono do zawalenia się wielu budynku w Marrakeszu, miasta znajdującego się u podnóża Atlasu Wysokiego, gdzie zlokalizowano epicentrum wstrząsów.

Wstępne dane napływające z afrykańskiego państwa w dniu 9 września wskazują na to, że w ich wyniku śmierć poniosło przeszło tysiąc osób. Ta liczba zapewne wzrośnie, ponieważ w dalszym ciągu trwa akcja ratunkowa.

W takich okolicznościach niezwykle trudno jest myśleć o sportowej rywalizacji. Z tego też powodu reprezentacja „Lwów Atlasu” przełożyła zaplanowany na sobotę mecz z Liberią, kończący zmagania dla obu ekipy w eliminacjach Pucharu Narodów Afryki. Nie miał on i tak już większego znaczenia, ponieważ ci drudzy stracili szanse na wyprzedzenie Maroka w tabeli.

Zupełnie inaczej prezentuje się za to rywalizacja Gambii z Kongo, gdzie ci pierwsi muszą zanotować przynajmniej remis w celu uzyskania awansu na kontynentalne mistrzostwa.

Problem jednak w tym, że ich spotkanie miało odbyć się 10 września na neutralnym terenie w... Marrakeszu.

Członkowie obu drużyn przebywali już w mieście w momencie wystąpienia trzęsienia ziemi i momentalnie opuścili swoje pokoje hotelowe i udali się nad basen w nadziei, że nic złego tam im się nie stanie.

Na szczęście żaden z piłkarzy, trenerów czy pozostałych członków delegacji nie doznał żadnych obrażeń, ale każdy przeżył chwilę grozy i liczy w tych okolicznościach na odwołanie również ich spotkania.

Afrykańska Konfederacja Piłkarska nie znalazła jednak... wystarczających przyczyn do odwołania drugiego meczu i nakazała jego rozegranie zgodnie z założonym planem w niedzielę o godzinie 21:00, co mocno zbulwersowało Gambijczyków i Kongijczyków, ponieważ przyjdzie im zmierzyć się w starciu o najwyższą stawkę w miejscu, w którym zginęły tysiące osób.

- Powiedziano nam, że nasz niedzielny mecz musi się odbyć. To dość dziwne, że mecz z Marokiem odwołano, a nasz nie. Jesteśmy na zewnątrz już od około 13–14. Hotel jest uszkodzony, ale mamy nadzieję, że uda nam się dostać nowe pokoje na parterze. Uważamy jednak, że najlepiej będzie, jeśli ten mecz zostanie przełożony, ponieważ nastroje wśród graczy są, co zrozumiałe, ponure i wszyscy są przestraszeni - powiedział Tom Saintfiet, selekcjoner Gambii.

- U nas wszystko jest w porządku, ale nadal jesteśmy w szoku. Psychicznie ciężko jest utrzymać koncentrację. Musieliśmy spać na zewnątrz, w pobliżu basenu. To było bardzo przerażające. Nawet teraz stan zawodników nie jest najlepszy - dodał Paul Put, opiekun kadry Konga.

Przy takim obrocie spraw nie rozumieją sensu odwołania pojedynku Maroka z Liberią, które miało się odbyć 250 kilometrów od Marrakeszu, gdzie nie odnotowano żadnego wstrząsu.