Turecki piłkarz zabił pięcioletniego syna

2020-05-12 21:25:31; Aktualizacja: 4 lata temu
Turecki piłkarz zabił pięcioletniego syna
Norbert Bożejewicz
Norbert Bożejewicz Źródło: Hürriyet

Cevher Toktaş przyznał się do zamordowania własnego syna. Wcześniej lekarze byli przekonani, że mały Kasim zmarł z powodu koronawirusa.

Tureckie media przekazały dramatyczne wieści na temat prawdziwej przyczyny śmierci 5-letniego chłopca w szpitalu w Bursie.

Tragiczna historia małego Kasima rozpoczęła i zakończyła się 23 kwietnia, kiedy to Cevher Toktaş zaniepokojony stanem zdrowia syna, który uskarżał się na kaszel oraz miał wysoką gorączkę, postanowił zadzwonić na pogotowie i następnie razem z nim udał się do szpitala.

Tam piłkarz reprezentujący obecnie barwy amatorskiej zespołu Bursa Yildirim, a w przeszłości mający za sobą występy na poziomie Süper Lig w szeregach Hacettepe Spor (2007/2008 i 2008/2009), usłyszał od lekarzy, że chłopiec został najprawdopodobniej zakażony koronawirusem i dlatego zostanie zatrzymany na obserwacji do czasu otrzymania wyniku testu.

32-letni zawodnik zdecydował się pozostać przy synu i wówczas jego stan miał ulec znacznemu pogorszeniu, co doprowadziło do śmierci Kasima. Medycy stwierdzili bez cienia wątpliwości, że Kasim zmarł z powodu koronawirusa. Dzień później Cevher Toktaş pochował chłopca wraz z najbliższą rodziną.

I na tym cała sprawa najprawdopodobniej by się zakończyła, gdyby środkowego obrońcę nie ruszyło sumienie. Turek postanowił 4 maja, czyli jedenaście dni po śmierci syna, dość niespodziewanie wyjść z domu pod błahym pretekstem i udał się na miejscowy komisariat, gdzie opowiedział, że zamordował 5-latka.

- Nie chciałem udać się z synem do szpitala z powodu działań podejmowanych w związku z koronawirusem, ale w końcu zadzwoniłem po pogotowie. Lekarz po przebadaniu go stwierdził, że może być zakażony. Zostałem z nim w placówce i wtedy przeżyłem załamanie nerwowe - powiedział Cevher Toktaş, który przez dwa tygodnie trzymał chorego Ksima w domu.

- Położyłem poduszkę na jego twarzy, gdy leżał na plecach i przez piętnaście minut uściskałem go bez przerwy. Przez pewien czas walczył ze mną, ale po chwili przestał się ruszać. Wtedy zawołałem doktora. Lekarze zabrali go od razu na oddział intensywnej terapii i po półtorej godziny otrzymałem informację o śmierci syna - dodał Turek.

- Mam dwóch synów, ale Kasima nigdy nie kochałem. Jego śmierć nie była wynikiem zaniedbania. Zabiłem go, bo go nie chciałem - zakończył 32-latek, który po przyznaniu się do winy został aresztowany. Tamtejsza prokuratura zaleciła wykonanie sekcji zwłok zmarłego chłopca, aby potwierdzić wersję przedstawioną przez jego ojca.